Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wystarczy powiedzieć, że język jest prawdziwą wartością

Redakcja
Dr Artur Czesak, językoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Dr Artur Czesak, językoznawca z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Z dr Arturem Czesakiem, językoznawcą z Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Anna Zielonka

Co pana najbardziej irytuje w języku, którym posługują się dziennikarze prasy, radia i telewizji?

Nie jestem tylko zwykłym odbiorcą mediów, ale na teksty dziennikarskie patrzę też jako językoznawca. Oczywiście, dostrzegam błędy, które popełniają dziennikarze, ale nie oznacza to, że one mnie denerwują, irytują albo drażnią.

Proszę wymienić najbardziej rażące błędy, które my, dziennikarze, popełniamy najczęściej.

Wszyscy dookoła deklarują, że poprawny język polski jest prawdziwą wartością, że należy przestrzegać zasad gramatyki, ortografii, interpunkcji. W praktyce zaś jest z tym o wiele gorzej. To prawda, że błędy można wytłumaczyć na przykład pośpiechem, niedoróbką redaktorską. Są to rzeczy wybaczalne. Problem leży gdzie indziej. Niedokładność, wtórność, po-sługiwanie się szablonami myślowymi, mieszanie stylów - to grzechy główne dzisiejszego dziennikarstwa.

Brzmi przerażająco! Proszę wyjaśnić, na czym polega na przykład niedokładność.

Chodzi o pomyłki. Na przykład w gazecie czytam wywiad dziennikarza z jakimś panem Wiesławem. Obok wywiadu jest zdjęcie tego rozmówcy. Ale w podpisie pod fotografią czytamy, że jest to pan Witold, a nie pan Wiesław. To rażące niedopatrzenie.

A wtórność?

Dziennikarze często posługują się sloganami różnych grup zawodowych i społecznych. Nieraz słyszymy sformułowanie "jazda po bandzie". To metafora sportowa, którą kiedyś stosowali politycy, a teraz nadużywają jej dziennikarze. Moim zdaniem, psują tym nie tylko swój wizerunek, ale także polski język.

Wspomniał pan również o mieszaniu stylów...

Język potoczny może pojawić się w felietonie, ale razi w tekstach informacyjnych. "Wpłynęła kolejna transza pieniążków na budowę oddziału onkologicznego". Zestawienie poważnego tematu budowy oddziału dla osób chorych na raka ze zdrobnieniem "pieniążki" po prostu jest nie na miejscu. Kolejny przykład: "brakuje kasy na autostrady". Kasy! Można odnieść wrażenie, że dziennikarz posługuje się słownictwem z pogranicza przestępczego slangu. To tak, jakby mówił do czytelników - "Cześć, ziomale!". Niektórzy dziennikarze popełniają też błędy fleksyjne, czyli nie potrafią odmieniać wyrazów. Natrafiam na błędy frazeologiczne. Daleko ich szukać nie trzeba. W jednym z ogólnopolskich tygodników opinii przeczytałem ostatnio takie sformułowanie: "zarzekać się na czym świat stoi". To złe połączenie. "Na czym świat stoi" można kląć, ale nie "zarzekać się".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki