Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Barbara Połomska. Była pierwszą aktorką, która zagrała w zagranicznym filmie. Nie żyje gwiazda Teatru Powszechnego

Anna Gronczewska
Nie żyje Barbara Połomska.
Nie żyje Barbara Połomska. Teatr Powszechny/Grzegorz Gałasiński
Nie żyje Barbara Połomska, łódzka aktorka ponad 60 lat związana z Teatrem Powszechnym. Widzowie pamiętają ją ze spektakli teatralnych, ale też z wielu filmów.

Barbara Połomska urodziła się 9 stycznia 1934 roku w Bydgoszczy. Po wojnie skończyła szkołę teatralną w Krakowie. Potem zamieszkała w Łodzi.

Moi rodzice byli góralami – mówiła nam kilka lat temu w wywiadzie. - Ojciec urodził się pod Białką Tatrzańską, mama pochodziła z okolic Nowego Sącza. Potem, po pierwszej wojnie światowej, mój tata kupił w Bydgoszczy kamienicę i przeprowadził się tam z mamą. Mój starszy brat studiował medycynę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ja zdałam maturę w Bydgoszczy, a potem zaczęłam studiować w Krakowie. W 1953 roku, gdy skończyłam już pierwszy rok krakowskiej szkoły teatralnej, przyjechał na uczelnię reżyser Jerzy Passendorfer. Zaproponował mi epizod w filmie Jana Rybkowskiego „Godziny nadziei”. Na planie spotkałam Jadwigę Chojnacką. Zaproponowała, bym przyszła do niej do teatru. Pomyślałam, że po skończeniu szkoły mogę spróbować sił w łódzkim teatrze. Łódź znałam, bo jeździłam tam jeszcze w czasie studiów na zdjęcia filmowe. Pamiętam, że jeździłam tramwajem nr 12 z dworca do Grand Hotelu. Tramwaj jeździł ulicą Piotrkowską i podjeżdżał po sam hotel. Tak więc po skończeniu szkoły dostałam angaż w Teatrze Powszechnym w Łodzi, którego dyrektorem była Jadwiga Chojnacka. Od razu zagrałam dwie duże role, m.in. Elizę w „Pigmalionie”.

Nie pomyślała, że Teatrem Powszechnym zwiąże się na 64 lata. Tyle lat mieszkała też w Łodzi. Tłumaczyła, że tu wyszła za mąż.
-

Dobrze mi się powodziło w tym mieście, w teatrze – mówiła nam aktorka. - Poza tym nie należę do osób, które lubią zmieniać miejsce zamieszkania, pracy. Tyle lat pracowałam w jednym teatrze, ale przez ten czas miałam chyba z piętnastu dyrektorów. To tak jakby pracowała w innych teatrach. Zmieniali się dyrektorzy, ale i koledzy. Pojawiały się nowe sztuki. Jadwiga Chojnacka, dwa czy trzy lata po zaangażowaniu mnie przeszła do Warszawy. Moim dyrektorem był Zbigniew Koczanowicz, Stanisław Piotrowski, Roman Sykała, Ryszard Sobolewski czy Roman Kłosowski. Przez ten cały czas tylko na rok przeszłam do Teatru Nowego. Wtedy jego dyrektorem był Jerzy Hutek. Szybko jednak wróciłam do „Powszechnego”.

Barbara Połomska podkreślała, że w Łodzi czuła się bardzo dobrze.

- Choć urodziłam się i wychowałam w Bydgoszczy to miasto jest mi obce – zapewniałam. -Za to do Łodzi czuje ogromny sentyment. Podobnie jak do małej miejscowości pod Nowym Sączem, gdzie mam chałupkę po babci, a urodziła się w niej moja mama. Zawsze lubiłam ul. Piotrkowską, odchodzące od niej uliczki. Pamiętam, że na ul. Moniuszki była prywatna kawiarenka pani Stefani. Tam gromadziliśmy się w latach pięćdziesiątych, sześćdziesiątych. Przychodzili tam między innymi Zbyszek Cybulski, Bobek Kobiela. Nie można też zapomnieć o dawnym SPATiF-ie na al. Kościuszki.

Barbara Połomska była pierwszą polską aktorką, która po wojnie zagrała w dwóch zagranicznych filmach. Polsko – czeskim „Zadzwońcie do mojej żony” , a potem Czesi zaangażowali ją do filmu czesko – jugosłowiańskiego.

I zachęcano mnie, bym pozostała za granicą – w Czechach, Jugosławii – mówiła. - Po premierze „Eroici” w 1959 roku pojechaliśmy z Andrzejem Munkiem na festiwal do Argentyny. Tam krążyło wokół mnie wielu różnych panów....Nie zostałam jednak też w Argentynie. Czuje się łodzianką!

Barbara Połomska była jedną z najpopularniejszych polskich aktorek przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Zagrała m.in główne kobiece role w „Eroice” czy „Zezowatym szczęściu” Andrzeja Munka, w „Inspekcja pana Anatola”Jana Rybkowskiego. Grała w pierwszym polskim serialu „Kapitan Sowa na tropie”. Wystąpiła w „Ósmy dzień tygodnia” Aleksandra Forda, „Matce królów" Janusza Zaorskiego, „Dwóch żebra Adama” Janusza Morgensterna.

- Mieszkałyśmy blisko siebie, często spotykałyśmy się na spacerach w Parku 3 Maja, rozmawiałyśmy – napisała na stronie Teatru Powszechnego jego dyrektor Ewa Pilawska. - Basia była wspaniałym, inteligentnym, charyzmatycznym człowiekiem obdarzonym niezwykłą intuicją. Kierowała się w życiu wartościami i pryncypiami, była uczciwa, lojalna. Nigdy nie stawała po stronie silniejszych, ale zawsze po stronie tych, którzy podążali za prawdą i uczciwością. yła cały czas pełna energii, czerpała z nowych wyzwań artystycznych. Ostatnio widzowie teatralni oglądali Ją w „Branczu” Juliusza Machulskiego i „Wytwórni piosenek” , w której Basi i Michałowi Szewczykowi poświęcony był specjalny wątek, przypominający, że to właśnie Oni współtworzyli legendę Łodzi filmowej.

Barbara Połomska ma swoją gwiazdę na ul. Piotrkowskiej.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki