Więzienie na Radogoszczu, hitlerowcy utworzyli w listopadzie 1939 roku na bazie istniejącego już tzw. obozu przejściowego. Mieścił się on w fabryce włókienniczej należącej do Michała Glazera przy ul. Krakowskiej, obecnej Liściastej. Zorganizowano go w związku z represjami, jakie zaplanowano wobec łódzkiej inteligencji, głównie nauczycieli, działaczy kultury, samorządowych, politycznych. Do stycznia 1940 roku trafiło do obozu blisko 2 tysiące kobiet i mężczyzn. Około pięciuset, doraźne sądy skazały na karę śmierci. Wyroki były zazwyczaj wykonywane w podłódzkich lasach.
Natomiast w zabudowaniach, gdzie dziś znajduje się radogoskie muzeum, a więc w murach fabryki należącej do Samuela Abbe, przy zbiegu ulic Sowińskiego i Zgierskiej, znajdował się obóz przesiedleńczy dla mieszkańców Łodzi i województwa łódzkiego. Od połowy grudnia 1939 roku zaczęto tam przenosić więźniów z fabryki Glazera. Jednocześnie przy ul. Zgierskiej utworzono więzienie policyjne dla mężczyzn.
W lipcu 1940 roku otrzymało ono nazwę Rozszerzone Więzienie Policyjne (Erweitertes Polizeigefängnis Radegast). W sierpniu 1943 roku, w związku z reorganizacją łódzkiej policji, Niemcy połączyli więzienie radogoskie i obóz pracy karnej na Sikawie, co znalazło odbicie w nowej nazwie: "Erweitertes Polizeigefängnis und Arbeitserziehungslager", funkcjonującej już do końca okupacji hitlerowskiej.
ZOBACZ TEŻ: 86 lat łódzkiego lotniska [ZDJĘCIA]
Trafiano tutaj za ogólnie pojęte "przestępstwa przeciwko III Rzeszy". Na Radogoszczu więziono m.in. uciekinierów z przymusowych robót, handlujących żywnością, za przekroczenie granicy pomiędzy Generalnym Gubernatorstwem i Krajem Warty. Osadzano tu również więźniów politycznych przed wysłaniem do obozów koncentracyjnych, głównie w Gross-Rosen i Mauthausen-Gusen. Na jednym piętrze trzymano więźniów będących do dyspozycji gestapo. Szacuje się, że przez Radogoszcz przewinęło się około 40 tysięcy więźniów.
Niemcy od dawna planowali likwidację tego więzienia. Zgodnie z otrzymanym rozkazem, w razie zbliżania się frontu mieli zwolnić więźniów skazanych za drobne przestępstwa, zaś resztę - ewakuować. Gdyby to nie było możliwe, mieli rozkaz ich zlikwidować, a jednocześnie zatrzeć wszelkie ślady po więzieniu, by nie został nawet kamień.
Więzienie podpalono około 3 - 4 nad ranem. W tym momencie duża część więźniów była już martwa, zastrzelona wcześniej w celach przez strażników. Na nielicznych ocalałych z masakry, próbujących opuścić płonący budynek, czekały kule oprawców.
Więźniowie Radogoszcza mieli jeszcze jedną szansę na uratowanie życia. W ramach akcji "Burza" łódzki Okręg Armii Krajowej planował atak na to więzienie. Ostatecznie nie zrealizowano tych planów.
Do dziś nie wiadomo dokładnie, ilu więźniów Radogoszcza straciło życie w nocy z 17 na 18 stycznia. - Z raportu sanitariusza wypisanego 28 grudnia 1944 roku wynikało, że w więzieniu przebywało 1600 mężczyzn. Przyjmuje się, że zginęło około 1500 osób - mówi Wojciech Źrodlak, kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych Oddział Radogoszcz.
Z masakry ocalało około trzydziestu więźniów. Sześciu dlatego, że ukryli się w zbiorniku na wodę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?