Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nienawidzę zimy

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień jest szefem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego
Jacek Grudzień jest szefem i publicystą Łódzkiego Ośrodka Telewizyjnego Krzysztof Szymczak
Tytuł nie jest wabikiem dla większości łodzian, którzy spędzają ostatnie dni w mieście. Jest moim szczerym wyznaniem. Bo gdy znajomi mnie pytają czy dobrze się czuję zimą ze względu na moje nazwisko, zawsze odpowiadam: "jestem owszem Grudniem, ale karaibskim, śnieg mogę oglądać jedynie w telewizji i to mi wystarczy".

Zaśnieżone szczyty nie robią na mnie wrażenia. Na narty nie jeżdżę bo zimno. I po co to państwu piszę? Po to, żeby się choć trochę się usprawiedliwić to, z czego się zwierzę za chwilę i żeby nie wyjść na "oszołoma".

Odkąd pamiętam bez względu czy były to czasy "realnego socjalizmu", czy trzeciej RP, po intensywnych opadach śniegu pisano, mówiono : "zima zaskoczyła drogowców" . Czekanie na duży śnieg i słowa o zaskoczeniu stały się czymś w rodzaju narodowego rytuału. Można z powodzeniem postawić tezę, że jeśli zima jest bezśnieżna to jest trochę tak jakby ktoś nam zabrał ulubioną zabawkę. Pastwienie się nad służbami miejskimi jest tak mocno zakorzenioną tradycją, że brak zimy można traktować jak sabotaż.

Jest śnieg, więc wolno wszystko

Zima to czas słusznego gniewu. Bo wolno się jeździ, bo ślisko, bo nie ma gdzie parkować, bo inni użytkownicy dróg "jeżdżą jak barany", albo "ruszają się jak muchy w smole". Zauważyłem, że to także czas anarchii na ulicach. Z szanowaniem prawa, szczególnie siedząc za kierownicą, mamy problemy, ale teraz jest czas szczególny. Gdy posypie trochę białego puchu już można zawracać na przejściu dla pieszych, parkować na środku drogi, tak że z dwupasmówki robi się jednopasmówka. Blokowanie skrzyżowań to teraz norma, też w imię słusznego zimowego gniewu, podobnie jak uniemożliwianie przejazdu tramwajom, bo np. trzeba stanąć jak najbliżej drzwi do banku, a to, że kilkaset osób spóźni się do pracy to już inna sprawa. I takie przykłady można by mnożyć.

Jak jest zima, to jest ślisko

Gospodarze domów, którzy beztrosko śnieg z chodników przerzucają na ulicę pytani dlaczego to robią odpowiadają : "a gdzie mam to wyrzucać ?". Podobno styczeń to taki miesiąc, w którym wszystko nam przeszkadza. Usłyszałem taką opinię, że słońce jak się pokaże jest bez sensu, bo jest tak nisko, że świeci w oczy. Sądzę, że z powodzeniem można postawić tezę, że hasło "Polak Polakowi wilkiem" obowiązuje właśnie teraz. I nawet dobrze, że spadło dużo śniegu, to łatwo znaleźć winnych.

Czytałem w internecie dyskusje jak z zimą radzą sobie w krajach skandynawskich. Podobno w Szwecji, gdy spada kilkanaście centymetrów śniegu, odśnieża się główne drogi, chodniki i raczej nie używa chemii, bo to szkodzi środowisku. Najważniejsza jest przejezdność dróg. Kierowcy, którzy wybierają się trasę zimą muszą być przygotowani na warunki i nie protestują, że trzeba zakładać łańcuchy, a jazda trwa dużo dłużej. W Europie Zachodniej śnieg jest traktowany jak klęska żywiołowa i nawet parę centymetrów śniegu sprawia, że miasta zamierają. Pamiętam jak byłem na południu Francji i byłem w szoku jak widziałem łańcuchy na kołach samochodów i słuchałem o odwołanych zajęciach w szkołach, a białego puchu spadły nie więcej jak dwa centymetry!

Kiedyś pewien wiceprezydent Łodzi pytany o to jak miasto radzi sobie z zimą i dlaczego tak trudno się jeździ odpowiedział tak: - Jak jest zima, to jest ślisko i trudniej się jeździ i kto nie potrafi sobie radzić w takich warunkach powinien podróżować tramwajem. Pamiętam burzę jak się wtedy rozpętała. Fakt, że to jak działa nasza komunikacja miejska raczej zniechęca niż zachęca do korzystania z niej, szczególnie gdy jest zimno, ale po latach myślę, że w słowach wiceprezydenta jednak coś było.

Nie stać, to nie odśnieżamy

Kilka lat temu burmistrz Bytomia Odrzańskiego ogłosił, że jego gminy nie stać na odśnieżanie, ma ważniejsze wydatki i w tej sprawie będą wykonywane tylko konieczne prace. Najbardziej zadziwiające było to, że reporterzy ogólnopolskich telewizji, którzy próbowali namówić mieszkańców miasta na krytykowanie pomysłu, nie znaleźli nikogo narzekającego. Wszyscy bronili decyzji burmistrza. W dużych miastach oczywiście takie decyzje są niemożliwe, ale racjonalne wydaje mi się zastanawianie na tym co bardziej się opłaca: wywóz śniegu z miejsc parkingowych, czy takie sprzątanie, które liczbę miejsc może ograniczyć?

I tu będę prawdopodobnie jedynym łodzianinem, który uważa, że ostatnie intensywne opady śniegu nie sparaliżowały miasta. Bo mimo wszystko nie powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch lat z blokowaniem wiaduktów, skrzyżowań, które były nieprzejezdne. Fakt, podróżowanie stało się dużo trudniejsze, parkowanie także, ale przecież jest zima. Piszę to marząc o tym, żeby śnieg stał się jak najszybciej wspomnieniem.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki