Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepolitycznie: Jak SLD kuglowało z tym totalitarnym PiS

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Grzegorz Gałasiński
Uwielbiam pławić się w banałach typu stwierdzenie, że cała polityka to zwyczajna gra pozorów, tyle, że coraz bardziej infantylna, a chodzi w niej tylko i wyłącznie o władzę, stołki i publiczne pieniądze.

Na marszu Komitetu Obrony Demokracji i parlamentarnej opozycji przeciw rządowi Prawa i Sprawiedliwości, widzę mocno wyeksponowaną sylwetkę Dariusza Jońskiego - mimo przyklejania do Inicjatywy Polskiej, wciąż polityka Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Albo ginącą gdzieś w tłumie twarz Tomasza Treli, którego pozaparlamentarne SLD obnosi po całej Polsce jako żywy dowód na trwanie przy czynnościach życiowych, ponieważ jest wiceprezydentem tak dużego miasta jak Łódź. Oni protestują przeciw rządowi PiS, a ja sobie dobrze przypominam ich lokalną, bardzo bliską współpracę w Łodzi z tym tak „złym”, „niszczącym demokrację PiS”. To jest naprawdę zabawna historia mówiąca o mechanizmach władzy.

SLD w województwie pod wodzą ówczesnego posła Dariusza Jońskiego w 2014 r. była już kolejny rok w sejmiku w opozycji wobec PO - PSL, tak jak zresztą PiS, wtedy zarządzanym przez ówczesnego posła Marcina Mastalerka. W Łodzi SLD, pod wodzą radnego Tomasza Treli, było w opozycji wobec rządzącego miastem PO, identycznie jak PiS. Joński z Mastalerkiem świetnie się rozumieli, a im bliżej było do wyborów samorządowych, tym ich relacje były jeszcze lepsze. Obaj młodzi i perspektywiczni baronowie partyjni (to „perspektywiczni” brzmi dziś do bólu perwersyjnie) obmyślili brawurowy plan przejęcia władzy w województwie. Choć, pardon, znaczenie słów i sformułowań ma tu podwójnie ważne znaczenie, bo wojna o język w polityce jest rzeczą fundamentalną. To się nie miało nazywać „przejęciem” władzy, tylko „odsunięciem” od niej PO-PSL po ośmiu latach rządzenia regionem, dla „dobra” tegoż regionu. Przecież taki mariaż prawicowego PiS, klasyfikującego SLD jako postkomunistów, co nie dziwi, bo na czele Sojuszu stał wtedy Leszek Miller, mógłby się okazać samobójczy. Choć w sferze socjalnej wiele PiS z SLD łączy, to ideowo pasują do siebie jak pięść do twarzy. Trzeba taki mariaż zatem sensownie uzasadnić semantyką. Stąd planowano nawet odejście od słowa „koalicja”, na rzecz słowa „porozumienie”, nadrzędne miało być przecież „dobro” województwa.

Nie zagrało tylko jedno: wynik wyborczy SLD. PiS zgarnął tyle, ile planował Mastalerek, czyli 12 mandatów. SLD musiało zdobyć pięć, by razem z PiS mieć większość, która liczy 17 szabel. Ale Joński wprowadził tylko... jednego radnego. I PiS, i ten jeden radny SLD, siedzą dziś znów w ławach opozycji. Nie ma co gdybać, ale jeśli Jońskiemu i Mastalerkowi się wtedy udało to, to mielibyśmy próbkę rządów PiS w regionie łódzkim na dwa sezony przed objęciem przezeń władzy w kraju, a Joński by dziś PiS zachwalał w obronie stołków swych kolegów w samorządzie jako mniejszościowy koalicjant, a nie chadzał demonstrować z KOD i opozycją. Kiedyś już tak było: niegdyś lider SLD, wicemarszałek Krzysztof Makowski, był w sejmiku w koalicji z PO i PSL. Ale co poniedziałek wraz z posłem Wojciechem Olejniczakiem na konferencjach w Łodzi wieszał psy na rządowej koalicji PO-PSL, w której SLD nie było. I zapłacił za to posadą oraz wyrzuceniem SLD z koalicji.

Jeśli ta niedoszła, zadziwiająca koalicja trąci egzotyką, a po latach niesmakiem, to jeszcze nic. Bo ja sobie przypominam to, co się wtedy działo także w łódzkiej Radzie Miejskiej. Mastalerek, polityk zdolny, który w okręgu potrzebował sukcesów, obmyślił, że takim z pewnością będzie pomnik Lecha Kaczyńskiego. Klub Sojuszu w Łodzi pod wodzą Treli wsparł wtedy PiS, choć nie wprost. Część klubu PO wyszła wtedy z sali, bo też miała deal z PiS. A SLD w różnych detalach wspierający opozycyjne jak oni sami PiS, z głosowania się wyłączył, majacząc coś o tym, iż „stanowisko ma takie, że nie ma stanowiska”, bo chciałby się zająć naprawdę istotnymi problemami Łodzi, a nie stawianiem pomników. Tym samym mocno SLD zawiodło łódzkich wyznawców lewicy uznając ich niemal za imbecyli, bo jeśli się pomników nie chce, to nic prostszego jak głosować przeciw nim, zamiast tworzyć idiotyczne konstrukcje językowe. Koniec końców uchwałę „pomnikową” uwalono, ale SLD, dziś koalicjant PO, szło wtedy ręka w rękę z PiS w cichej koalicji z PiS i klubem Łódź 2020, którego niemal połowa polityków jest dziś w PiS. Ja rozumiem, że polityka polega na odwracaniu sojuszy, że polityka szczebla centralnego to co innego niż codzienność lokalna, że wojna o stołki itd. To proste jak drut: jak ten PiS może się na coś przydać, to z nim kuglujemy, ale jak się opłaci przeciw niemu protestować, robimy to bez mrugnięcia okiem. To działa zresztą w obie strony i umacza de facto cały ten polityczny układ, ktoremu dajemy się bujać jako wyborcy od lat.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 9 - 15 maja 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki