Pisał to w 1952 roku Erwin Axer, jeden z najwybitniejszych twórców w historii polskiego teatru. Dziś, na szczęście, nie obowiązują nas zwyczaje Związku Radzieckiego (chociaż...), ale jak widać problem zagospodarowania "społeczeństwu" lata istniał nie od dziś. W Łodzi bez dostępu do gór lub morza, problem ten jest szczególnie palący - oczywiście, jeśli akurat nie leje.
Powiększają go być może mylne przekonanie, że z powodów ekonomicznych coraz mniej łodzian opuszcza miasto w wakacje i pełna dowodów pewność, że gdy za kompleksowe rozwiązanie sytuacji (co w niektórych sprawach akurat by się przydało) wezmą się miejscy decydenci, wyjdzie słabo lub śmiesznie. Co roku podziwiam tych, którzy uparcie próbują tworzyć latem alternatywę dla telewizora (ze szczególnym uwzględnieniem tych, którym nie dane jest opierać się głównie na funduszach miejskich), co roku też czekam na autentyczne działania czyniące z lata najbardziej żywą część roku, nie tylko z powodu słońca, dłuższego dnia i piwnych ogródków. Pomysłów brak, może dlatego, że akurat urzędnicy wyjeżdżają. Zawsze mogą wysłać łodzianom baner z pozdrowieniami. Ci się ucieszą?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?