Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK dopatrzyła się nieprawidłowości w wydatkach Łodzi na promocję

Piotr Brzózka
Infografika: Tomasz Frączek
NIK krytykuje wydatki polskich miast na promocję. Władzom Łodzi inspektorzy zarzucają pozorowanie przetargów na dotacje dla klubów sportowych w 2011 roku oraz pozorowanie zasad uczciwej konkurencji przy udzieleniu zamówienia na ogólnopolską kampanię promocyjną "W Łodzi będzie głośno". NIK skierowała sprawę do CBA, a to przekazało ją do prokuratury. Władze Łodzi nie zgadzają się ze stwierdzeniami, formułowanymi w raporcie NIK.

Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała 14 miast. Ich łączne wydatki na promocję w latach 2011-2013 wyniosły 370 mln zł. Najwięcej wydały: Warszawa (86 mln zł), Gdańsk (59 mln zł), Bydgoszcz (53 mln zł) i Łódź (49 mln zł). NIK podkreśla, że kwoty te nie odzwierciedlają faktycznych nakładów na promocję miast, bo często pod tę kategorię samorządowcy podpinali wydatki na kulturę, sport, turystykę.

Niektóre miasta aż kilkadziesiąt procent puli przeznaczały na promocję poprzez sport (np. Białystok - 67 proc.). W Łodzi w 2011 roku na sport poszło 27,5 proc. pieniędzy z promocji, ale w latach 2012-2013 już tylko 7,5 proc. W ostatnim czasie w ogóle zaprzestano takich działań. Tej właśnie materii dotyczą zastrzeżenia NIK.

- Miasta mogą wybrać promocję za pomocą sportu, ale muszą to robić w zgodzie z przepisami - mówi Paweł Biedziak, rzecznik NIK. - Łódź miała z tym problem, dopuszczając się nieprawidłowości w dziedzinie zamówień publicznych. Podobne problemy wystąpiły także w kampanii "W Łodzi będzie głośno". Nieprawidłowości w obu sprawach były na tyle niepokojące, że poinformowaliśmy o nich Centralne Biuro Antykorupcyjne, które przekazało nasze materiały do prokuratury. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnim czasie w Łodzi zaprzestano zlecania usług promocyjnych klubom sportowym - podkreśla Biedziak.

Zdaniem NIK w 2011 roku w Łodzi pozorowano przetargi dla klubów sportowych, choć z góry było wiadomo, które z nich otrzymają dotacje i w jakiej wysokości. Były to dwa postępowania w trybie przetargów nieograniczonych, w sumie opiewające na blisko 4,8 mln zł.

W wystąpieniu pokontrolnym NIK powołuje się na informację z portalu "Gazety Wyborczej" z początku marca 2011 roku. Było w niej podane, że w 2011 roku nastąpią zmiany w promocji miasta i kryteriach podziału kwoty, w której partycypować będzie będzie 9 zespołów: RTS Widzew, ŁKS, Organika, ŁKS Basket Women, MUKS Widzew, ŁKS Koszykówka Męska, Orzeł, Budowlani, RKS. NIK zwraca uwagę, że kilka dni później, w ogłoszonym przetargu, swoje oferty złożyło 9 zespołów, wymienionych na portalu "GW". Oferty te zawierały dokładnie takie same kwoty, jakie przewidział wydział sportu UMŁ na każdą z dziewięciu części zamówienia.

W nadesłanym do naszej redakcji piśmie mecenas Marcin Górski, szef biura prawnego UMŁ, odpowiada na zarzuty: "Nie podjęto nawet próby uzasadnienia stwierdzenia, że postępowanie przeprowadzono z naruszeniem zasady zachowania uczciwej konkurencji. Trudno więc potraktować to stwierdzenie w inny sposób, niż jako dowolne i pozbawione podstaw".

NIK ma też zastrzeżenia do sposobu, w jaki wydano 18 tys. zł na 4 banery w ramach akcji "W Łodzi będzie głośno". Magistrat prowadził kampanię w czterech miastach Polski, ale okazało się, że akcja jest tańsza niż planowano i jest trochę oszczędności. Urzędnicy zdecydowali o nowym zamówieniu - wsparciu akcji ogólnopolskiej poprzez wywieszenie 4 wielkoformatowych banerów także w Łodzi.

NIK podkreśla, że podejmując tę decyzję, dyrektor biura promocji UMŁ dysponował złożoną tego samego dnia w godzinach porannych pisemną ofertą od firmy, proponującej rozwieszenie takich banerów na ulicach Pomorskiej i Zachodniej. NIK pisze w wystąpieniu, że propozycja ta nie zawierała szczegółów, dlatego nastąpiła wymiana korespondencji między stronami. Ostatecznie magistracki inspektor przygotował "szczegółowy przedmiot zamówienia, tożsamy z propozycją oferenta". NIK podkreśla, że miasto ustaliło bardzo krótki termin nadsyłania zgłoszeń (jeden dzień, później wydłużony do 3 dni). W czasie kontroli urzędnicy mieli też wyjaśnić, że nie dokonywali samodzielnie oszacowania zamówienia, a podana szacunkowa wartość wynika ze wspomnianej złożonej wcześniej oferty...

Mecenas Marcin Górski na zarzuty NIK odpowiada: "Czynności, związane z realizacją zamówienia, przeprowadzono starannie i rzetelnie, z zachowaniem zasad uczciwej konkurencji oraz dbałością o celowe, rozsądne i oszczędne wydatkowanie środków publicznych."

Górski przekonuje, że wszystko odbyło się w zgodzie z ustawą o zamówieniach publicznych. Przypomina, że intencją ustawodawcy było wyeliminowanie konieczności zastosowania przepisów, które w sposób nadmierny wydłużały procedowanie zamówień publicznych. Górski dodaje, że pieniądze na kampanię były wynikiem poczynionych oszczędności i jako takie nie mogły być wcześniej ujęte w planach zamówień publicznych, z czego zarzut czyni NIK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki