Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK skontrolowała pracę pogotowia. Karetki się spóźniają, a pacjenci...

Joanna Barczykowska
Grzegorz Gałasiński/archiwum
Kolejki w przychodniach sprawiają, że pacjenci traktują oddziały ratunkowe i pogotowie jako sposób na szybkie dotarcie do lekarza lub wykonanie badań - alarmuje Jacek Jezierski, prezes Najwyższej Izby Kontroli, komentując wyniki najnowszej kontroli.

NIK skontrolowała właśnie pracę Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi i największego szpitalnego oddziału ratunkowego w regionie - SOR w szpitalu im. Kopernika w Łodzi. Są pochwały dla lekarzy, ale także ostrzeżenia dla pacjentów, którzy coraz częściej zamiast do lekarza rodzinnego przychodzą do szpitala, żeby ominąć kolejki do specjalistów.

Zdaniem NIK, nawet 80 proc. zgłaszających się nie wymaga pilnej pomocy. Spora jest również liczba nieuzasadnionych wezwań karetki. - Pogotowie coraz częściej wyręcza lekarzy rodzinnych, specjalistów i ambulatoria. To może utrudniać dostęp do pomocy osobom, które wymagają natychmiastowej interwencji - twierdzi Jezierski.

W Łódzkiem liczba wezwań pogotowia ratunkowego rośnie z roku na rok. Według NIK nawet 30 proc. nie dotyczy nagłego zagrożenia życia.

- To są często próby ominięcia przez pacjentów kolejki do szpitala albo bezradności nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, których dyspozytorzy instruują pacjentów, jak "uruchomić" karetkę, by wyręczyła ich w razie choroby. Pacjent wzywa potem karetkę, która ma obowiązek udzielenia pomocy i przewiezienia pacjenta do SOR lub izby przyjęć - tłumaczy Bogusław Tyka, dyrektor WSRM w Łodzi.

Kolejnym problemem są wyjazdy karetek do pijanych, którymi powinna się zająć straż miejska. W łódzkim pogotowiu to nawet 10 proc. wszystkich wyjazdów. Zdaniem ratowników, strażnicy miejscy nie chcą brać na siebie odpowiedzialności za pijanych i nie sprawdzają nawet, czy pijany jest nieprzytomny czy tylko śpi. Po prostu wzywają pogotowie i oczekują skierowania do izby wytrzeźwień.

Zbyt dużo nieuzasadnionych wezwań ma też wpływ na czas dojazdu do pacjenta. Łódzkie pogotowie w 2011 roku przekroczyło ustawowy czas dotarcia do pacjenta - czyli 15 minut w mieście i 20 minut poza miastem - w prawie 10 proc. wyjazdów. Dyrektor łódzkiego pogotowia tłumaczy, że przekroczenie czasu dojazdu jest spowodowane też zbyt małą liczbą karetek. W Łódzkiem na karetkę przypada prawie 27 tys. mieszkańców. Dla porównania - w województwach lubuskim i warmińsko-mazurskim na karetkę przypada 19 tys. mieszkańców.

NIK skontrolował pracę SOR w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im. Kopernika w Łodzi, który jest jedynym centrum urazowym w Łódzkiem. Kontrolerzy stwierdzili, że jest to jeden z lepiej działających oddziałów. Zaznaczyli jednak, że w szpitalu zawodzi system eliminowania z SOR pacjentów niewymagających natychmiastowej pomocy. Nawet połowa chorych zgłaszających się do izby przyjęć, nie powinna zostać przyjęta. Zdaniem NIK, osoby te kwalifikowały się do leczenia w rejonowej przychodni.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki