Tę zasadę potwierdza najnowszy krążek AC/DC, „Power Up”, który w piątek miał oficjalną premierę. Angus Young i jego ekipa udowodniła, że siarczysty rock and roll ma się dobrze, ciągle służy do dosadnego opowiadania o rzeczywistości i niesie ze sobą ożywczą energię, której tak bardzo nam obecnie brakuje.
Już entuzjastycznie przyjęty przez fanów „Power Up” to powrót AC/DC z nową płytą po sześciu latach od równie świetnego krążka „Rock Or Bust” i kłopotach wokalisty Briana Johnsona ze słuchem, który w 2016 roku musiał zawiesić występowanie i współpracę z zespołem (w ostatnich koncertach ówczesnego światowego tournee grupy zastąpił go Axl Rose - śpiewający z fotela, ze złamaną nogą). Teraz Johnson otrzymał wyjątkowy, wykonany specjalnie dla niego aparat słuchowy.
Nic dziwnego, że elektryzujący jest nie tylko sam pomysł wydania w tym momencie nowej płyty, ale również skład, w jakim została nagrana. Drużyną dowodzi oczywiście gitarzysta Angus Young, a obok niego hałasują: wokalista Brian Johnson, basista Cliff Williams, perkusista Phil Rudd i gitarzysta Stevie Young (bratanek Angusa). Z zespołem przy najnowszej płycie współpracował także amerykański producent Brendan O’Brien. Ten sam, który przyłożył swoją rękę do powstania „Black Ice” z 2008 roku i „Rock Or Bust” z roku 2014.
Nowy album promowały utwory „Shot in the Dark” oraz „Realize” - nic bardziej w stylu AC/DC powstać nie mogło i to materiał na kolejne duże przeboje w dorobku formacji. Jednak również pozostałe kompozycje to klasa, żywiołowość, powalająca naturalność i siła. Surowość jedyna w swoim rodzaju, właściwie nie do podrobienia. - Ta płyta jest hołdem dla Malcolma - powiedział Angus przywołując swojego zmarłego w 2017 roku brata.
AC/DC "Shot In The Dark"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?