18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe oblicze wystawy "Od negatywu do kopii" w Muzeum Kinematografii [ZDJĘCIA]

Łukasz Kaczyński
Wystawę można zwiedzać już od poniedziałku
Wystawę można zwiedzać już od poniedziałku Maciej Stanik
Od poniedziałku, łodzianie mogą zwiedzać znów stałą wystawę "Od negatywu do kopii" w Muzeum Kinematografii. Po modernizacji, ekspozycja zyskała nowe oblicze.

To już nie jest ta sama wystawa. Zmienił się jej rozmiar i zasięg. Multimedialne ekrany pozwalające zawładnąć filmowym obrazem, eksponaty nie tylko z kolekcji łódzkiej, bo także pozyskane m.in. z British Film Institute, unikalne wielkoformatowe fotografie reformatorów sztuki filmowej i stoły do montażu taśmy filmowej (także te najnowsze), które zmieniają trzy podziemne sale dawnego Pałacu Scheiblerów w tajny ośrodek łamania szyfrów wojskowych. "Od negatywu do kopii", stała wystawa Muzeum Kinematografii, po gruntownej modernizacji, pokazała w poniedziałek nowe oblicze.

Część eksponatów oglądać można w Polsce po raz pierwszy. To efekt współpracy Muzeum Kinematografii z British Film Institute, a także z Bundesarchiv i firmą Arri, znaczącym producentem sprzętu filmowego, na rynku od blisko stu lat.

W rogu pierwszej z sal, utrzymanym w eleganckiej, czerwono-czarnej tonacji, znajdziemy unikat: moviolę (według angielskiej nomenklatury: acmiolę), rzadko spotykane w Europie urządzenia do montażu pionowego. Obok widnieje doskonałej jakości zdjęcie z pracy nad filmem "Pierwszy start", jednej z polskich produkcji przygotowanej na movioli. Aparatura ta używana była m.in. na froncie przez amerykańskie zespoły filmowe do szybkiego montażu migawek z działań wojennych.

- Steven Spielberg zgromadził pokaźną kolekcję movioli i opłaca specjalistów, by utrzymywali je w stanie gotowym do pracy - zdradza Piotr Kulesza z Muzeum, autor wystawy.

Nowe szaty dla jednej z bardziej znanych naszych wystaw ukazują też zmianę sposobu myślenia o udostępnianiu zbiorów. Treść pozostaje ważna, ale mamy tu nowe sposoby jej prezentowania, zbliżone do tych z Deutsches Filmmuseum.

Dlatego po wakacjach ekspozycję uzupełnią multimedialne ekrany, które umożliwią samodzielny montaż filmu z wykorzystaniem efektu Kuleszowa (ukazuje on sensotwórcze znaczenie montażu). Nad oprogramowaniem pracują pedagodzy i studenci Politechniki Łódzkiej. A to dopiero początek współpracy z PŁ. W trzeciej sali odtworzono pod okiem Mirosława Gumińskiego montażownię, z której będą mogli korzystać goście muzeum. Tutaj odbywać się będą także lekcje muzealne.

- Wystawa ukazuje jak ważna w filmie jest technika. Nawet jeśli cyfrowa rewolucja odebrała jej pewną magię i wyjątkowość - mówi wicekurator wystawy, Marcin Jaroszewicz. - Dziś może to robić każdy, a w latach 20. XX wieku za moviolę można było kupić dwa samochody.

W sali środkowej odnajdziemy bogactwo wszelkiego sprzętu, m.in. przenośne stoły do montażu, jeden z pierwszych modeli stołu montażowego KEM, pudełka po taśmach z legendarnej niemieckiej wytwórni UFA i informacje o dokonaniach Georgesa Méliesa, Thomasa Alvy Edisona czy Lwa Kuleszowa.

- Operujemy konkretnymi nazwiskami, ale najważniejszy jest film. Tam gdzie w grę wchodzi opowieść, pojawia się też warsztat, który odpowiada za takie jej podanie, by była godna uwagi - dodaje Mieczysław Kuźmicki, dyrektor Muzeum.

Aby zmodernizować ekspozycję Muzeum wystartowało w konkursie Ministerstwa Kultury. Udało się, ale przyznano połowę z wnioskowanych 60 tys. zł. Pozostałe 16 tys. zł wygospodarowano z budżetu placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki