Oto miara kompleksu pariasa, który musi wkoło pokazać jaki ma dystans do krytycznych uwag i jaki jest „kreatywny”. Taka łatwizna nie przystoi podwładnym prezydent, która ma ambicje udowodnić jak poważnym jest politykiem. Pal licho gadżety, ale problem jak najbardziej pejoratywnej prowincji zostaje - wynikającej nie z zacofania, ale z papugowania i braku refleksji przy podchwytywaniu trendów i pomysłów. Choć dostało się szansę poznania ich wad i twórczego ich przerobienia.
O trzy postaci, osadzone na pozycjach dalekich od mielizn prowincjonalności, powiększyło się środowisko kulturalne miasta, mimo odpływu ludzi jeszcze mogących pochwalić się osobowościami. Oscarowy kompozytor Jan A.P. Kaczmarek za potężną dotację przeniósł festiwal Transatlantyk, ale trudno ocenić realizację i sens imprezy skoro odbędzie się za ponad pół roku. Trochę więcej można powiedzieć o pracy Sebastiana Majewskiego jako kierownika artystycznego Teatru im. Jaracza, ale wciąż za wcześnie sądzić.
Więcej pokazał dyrektor opery Paweł Gabara, który stanął przed kilkoma sprawami natury towarzyskiej i personalnej. Zaczął od otoczenia się współpracownikami z Gliwickiego Teatru Muzycznego, co niby można zrozumieć. Trudniej już wycofanie się ze współpracy nad „Don Giovannim” z chwaloną za niekonwencjonalne widzenie opery reżyser Natalią Babińską. Gdyby przeszarżowała, odium i tak mogłoby spaść na poprzedniego dyrektora, który ją zakontraktował. W weekend ujrzymy więc premierę według Marii Sartovej - też związanej z GTM. Jaka by nie była, obecność nowych twarzy, nawet jeśli nie spełnią nadziei, dla środowiska mogłaby być bodźcem do artykułowania tego, co dla niego ważne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?