Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowiccy z miasta Łodzi. Historia ludzi łódzkich teatrów

Anna Gronczewska
archiwum rodzinne/wikipedia
Niedawno minęła 10 rocznica śmierci Wiesława Nowickiego, który pochodził ze znanej rodziny artystycznej. Sam też został aktorem. Wychował się w kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27.

Nowiccy z miasta Łodzi

Kamienica przy ul. Sienkiewicza 27 stanowi część historii polskiego teatru. Wmurowana w jej ścianę tablica przypomina, że mieszkał tu Feliks Żukowski. O historii tej kamienicy opowiadał nam właśnie Wiesław Nowicki, nieżyjący już łódzki aktor. W niej spędził pierwsze lata swojego życia. Jego rodzicami byli Sabina i Zygmunt Nowiccy, ludzie związani z łódzkimi teatrami. Zaraz po wyzwoleniu wprowadzili się do czteropokojowego mieszkania na parterze kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27., Zygmunt Nowicki, wcześnie zaczął pracę, by pomóc matce. Zatrudnił się jako subiekt handlowy i jednocześnie trafił , mając raptem 16 lat, do Sceny Robotniczej Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych, powstałej z inspiracji PPS. Zdążył jeszcze poznać założyciela tej sceny Witolda Wandurskiego.

– Tata grał w ostatniej premierze, reżyserowanej przez tego wybitnego nowatora teatralnego – mówił nam Wiesław Nowicki. – W krótkim czasie Zygmunt Nowicki stał się czołowym aktorem Sceny Robotniczej i jednocześnie – popularnym w Łodzi recytatorem. W jego repertuarze, obok wierszy naszych awangardowych poetów, zawsze był „Testament mój” Słowackiego.

Właśnie w Scenie Robotniczej Zygmunt poznał swoją przyszła żonę Sabinę, wtedy jeszcze studentkę wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego.

Tylko w Łodzi

Wojnę Zygmunt Nowicki spędził we Lwowie. Łodzianin z urodzenia i z ducha, pojawił się w swoim rodzinnym mieście dwa dni po spaleniu przez Niemców więzienia na Radogoszczu. W płomieniach zginął jego brat Henryk. Do Łodzi przyjechał z Lublina. Grał tam Teatrze Wojska Polskiego. M.in występował w roli Chochoła w pamiętnym „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, który był pierwszym polskim spektaklem wystawionym po wojnie.

– Tata przyjechał do Łodzi, aby zorganizować drukarnię, która jeszcze w styczniu wydała pierwsze po wyzwoleniu polskie pismo, a raczej pisemko, – „Wolna Łódź” – mówił nam Wiesław Nowicki. – Był to niewielki biuletyn zawierający informacje frontowe, wyzbyty akcentów politycznych.

Żona Zygmunta Nowickiego, Sabina, nazywana legendą łódzkiego teatru, współtwórczyni i pierwsza dyrektor Opery Łódzkiej, założycielka Teatru Ziemi Łódzkiej, przez 40 wicedyrektor Teatru im. Jaracza, żołnierz liniowy 9 Pułku Piechoty im. R. Traugutta I Armii Wojska Polskiego, stacjonowała wtedy w okolicach Rembertowa.

– Tata chciał mieszkać w Łodzi i tylko w Łodzi! – podkreślał jego syn. – Dążył do tego, by i mama przyjechała do tego miasta. Nie miał jednak mieszkania, otrzymał pokój w hotelu w hotelu (swoje przedwojenne mieszkanie przy ul. Srebrzyńskiej oddał swojej ukochanej siostrze Helenie) i pewnie uważał, że będzie to jego stałe locum. Ale mama postawiła mu warunek. Ma uzyskać przydział na mieszkanie, a wtedy ona postara się o służbowe przeniesienie do Łodzi.

Milicjanci przeszkadzali

Zygmunt Nowicki zaczął więc „załatwiać” mieszkanie. Pomógł mu w tym wieloletni przyjaciel. lider łódzkiego PPS Henryk Wachowicz. Nowicki przejął mieszkanie przy ul.Sienkiewicza 27 w lutym – marcu 1945. Było w nim widać ślady po poprzednich lokatorach. Byli to najprawdopodobniej bałtyccy Niemcy, którzy z woli Hitlera mieli zasiedlić ówczesny Litzmannstadt.

– Mieszkał tu chyba jakiś lekarz, nie bardzo , zdaje się, gorliwy nazista – wspominał Wiesław Nowicki. – W jego bibliotece były niemieckie przekłady dzieł Dostojewskiego i Tołstoja, podręczniki medyczne i kilka tomów „Pamiętników” Bismarcka. Mam te książki do dzisiaj.

Na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27 krótko mieszkał znany piosenkarz i aktor Julian Sztatler, ocalały z łódzkiego getta. Był pierwszym wykonawcą polskiej wersji piosenki „Wio koniku”.

– Nie został wywieziony do Auschwitz, bo wyznaczono go do tzw. brygady porządkowej, która miała sprzątać teren po zlikwidowanym getcie – tłumaczył Wiesław Nowicki.

Sztatler o swoich przeżyciach opowiadał Sabinie Nowickiej. Podobno nie zgłosił się do tej brygady porządkowej, a uciekł. Ukrywał się na terenie getta do wyzwolenia Łodzi.
Naprzeciw ul.Sienkiewicza 27 był najpierw pusty plac, ale bardzo szybko został zabudowany. Powstawał tam budynek milicyjny.

– Niestety kilku młodych milicjantów, ludzi prawie niepiśmiennych, upatrzyło sobie nasze mieszkanie – opowiadał Wiesław Nowicki. – No bo jak to ? Cztery pokoje i mieszkają w nich tylko dwie osoby ? I zaczęło się nachodzenie przez „przedstawicieli władzy ludowej”, którzy chcieli się dokwaterować. Byli namolni i nachalni. Zachowały się, pełne błędów ortograficznych, protokoły oględzin mieszkania, prostackie i prymitywne. Sprawa nie była zabawna, bo siła był po stronie „władzy ludowej”.

Zygmunt Nowicki, jako przedwojenny działacz Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych, działających przy PPS, popularny w Łodzi aktor Sceny Robotniczej, przedstawiał różne zaświadczenia, firmowane przez PPS, ale to nic nie znaczyło. Pozycja Sabiny Nowickiej wtedy w Łodzi była prawie żadna. Była jednym z wielu poruczników z administracji wojskowej. Mieszkanie zostało uratowane, bo Nowiccy sami dokwaterowali do niego zaprzyjaźnione małżeństwo Elżbiety i Lecha Pawłowskich, uroczych ludzi, łódzkich lekarzy.

– W 1946 roku na świat przyszedłem ja, a po śmierci mojego dziadka Józefa, legendarnego łódzkiego tramwajarza, ojca taty, zamieszkała z nami babcia – mówił Wiesław Nowicki.

Przychodzili Adwentowicz i Dymsza

Czas, gdy Nowiccy mieszkali na ul. Sienkiewicza, to okres sukcesów zawodowych i rozczarowań politycznych Zygmunta i jednocześnie czas, gdy jego żona Sabina Nowicka zaczęła budować swoją karierę teatralną. Zygmunt Nowicki przez kilka miesięcy prowadził drukarnię przy ul. Piotrkowskiej. Potem został dyrektorem Centralnego Robotniczego Domu Kultury i jednocześnie zastępcą dyrektora Teatru Powszechnego. Przez dwa sezony kierownikiem artystycznym tego teatru był Karol Adwentowicz.

– Te dwa sezony spędzone u boku Adwentowicza były chyba najbardziej szczęśliwe w całej karierze aktorskiej ojca – opowiadał pan Wiesław. - Niestety pana Karola po prostu wygryźli i dyrekcję Teatru Powszechnego objęła Jadwiga Chojnacka, wyborna aktorka rodzajowa, ale jednocześnie ortodoksyjna komunistka. Zaczęła budować w istocie teatr mieszczański, „wzbogacając go” obowiązkową wtedy dramaturgia radziecka. Ojciec źle się czuł w teatrze Chojnackiej. W 1952 zrezygnował ze stanowiska wicedyrektora tej sceny i odtąd miał być już wyłącznie aktorem.

Kariera teatralna Sabiny Nowickiej zaczęła się w 1947 roku, kiedy to z rekomendacji Ireny Schillerowej, została sekretarzem generalnym, a potem wicedyrektorem Teatru Wojska Polskiego, dzisiejszego Teatru Jaracza, będącego wtedy prawdziwym „imperium teatralnym” Leona Schillera. Teatr ten miał sceny w Łodzi i w Warszawie, był rodzajem „kombinatu” teatralnego. Schiller cenił talent organizacyjny Sabiny Nowickiej, a Nowicka z kolei zawsze uważała Schillera za swojego mistrza teatralnego. Między 1945 a 1949 rokiem Łódź była kulturalną stolicą Polski. Tu koncentrowało się życie literackie, teatralne, plastyczne. Jego część stanowiło mieszkanie Nowickich w kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27. Bywali w nim Leon Schiller, Tadeusz Kotarbińskich. Przychodziła tu Lidia Zamkow ze swoim ówczesnym mężem, wybitnym aktorem Janem Świderskim.

Tata był nie tylko świadkiem na ich ślubie, ale potem też na ich rozwodzie – śmiał się Wiesław Nowicki.

W kamienicy przy ul. Sienkiewicza 27 często bywał Jan Sztaudynger, Otto i Erwin Axerowie, pojawiał się potężny Aleksander Zelwerowicz. W latach pięćdziesiątych wpadał tam także ku uciesze wszystkich, Adolf Dymsza.

– Przez te dawne przepychanki z prymitywnymi milicjantami mama nie miała sentymentu do mieszkania w kamienicy przy Sienkiewicza 27 – wspomina Wiesław Nowicki. – W 1953 znalazła trochę mniejsze mieszkanie na dzisiejszej ulicy Radwańskiej (wtedy Świerczewskiego) i przeprowadziła się tam z rodziną.

Mieszkanie Nowickich przy ul. Sienkiewicza 27 pozostało jednak w teatralnych rękach. Pani Sabina „odstąpiła je świetnemu aktorowi Feliksowi Żukowskiemu, w swoim czasie dwukrotnemu dyrektorowi Teatru Jaracza. Żukowski mieszkał tam do końca życia, czyli 1976 roku, wspólnie ze swoją żoną aktorką Marią Kozierską i córką Ewą, potem także doskonała aktorką.
Wiesław Nowicki, choć od wielu lat mieszkał na Wybrzeżu, to dalej czuł się związany z Łodzią. Tu się urodził, wychował, skończył szkołę filmową i debiutował na deskach teatru. Jego żoną jest też aktorka, Wanda Neumann-Nowicka, również po łódzkiej „filmówce”. Ich córka, Ewelina Nowicka jest skrzypaczką i kompozytorka, mieszka w Hamburgu.

Ewelina nie zerwała kontaktów z rodzinnym miastem - zapewniał Wiesław Nowicki. – Dzięki swoim kompozycjom rozsławia to miasto w świecie. Jej kompozycja „Kaddish 1944”, poświęcona męczennikom łódzkiego getta była wykonywana w Niemczech, Holandii i oczywiście w Polsce, a jej premiera miała miejsce w Instytucie Yad Vashem w Izraelu.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki