Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowoczesny sprzęt diagnostyczny w Polsce nie jest w pełni wykorzystywany. Dlaczego? Na to pytanie odpowiada najnowszy raport NIK

Marta Siesicka-Osiak
Marta Siesicka-Osiak
Jak podaje NIK, w Polsce w 2018 r. przeprowadzono ok. 60 zabiegów w asyście robotów da Vinci, a w 2019 r. było to już blisko 900. Jednak rynek robotyki chirurgicznej w naszym kraju jest nadal w początkowej fazie rozwoju.
Jak podaje NIK, w Polsce w 2018 r. przeprowadzono ok. 60 zabiegów w asyście robotów da Vinci, a w 2019 r. było to już blisko 900. Jednak rynek robotyki chirurgicznej w naszym kraju jest nadal w początkowej fazie rozwoju. ekkasit919/123RF
W Polsce w ostatnich latach zdecydowanie wzrósł dostęp do nowoczesnych technologii, szczególnie w sektorze diagnostyki medycznej. Jej możliwości nie są jednak w pełni wykorzystywane. Często to wynik ograniczonego zakresu umów z NFZ, słabej organizacji udzielania świadczeń, braków kadrowych, a także awaryjności urządzeń. Zdarzało się, że zakupy sprzętu medycznego były źle zaplanowane, a środki publiczne wydatkowane niegospodarnie – tak wynika z kontroli przeprowadzonej przez NIK.

Spis treści

W związku z rosnącą popularnością nowoczesnych rozwiązań, Najwyższa Izba Kontroli (NIK) sprawdziła, czy wysokospecjalistyczna aparatura medyczna dostępna w Polsce jest wykorzystywana optymalnie w procesie diagnostyki i leczenia , czyli z jak największą korzyścią dla pacjenta, a jednocześnie zgodnie z zasadami gospodarności.

Jak wygląda wykorzystanie sprzętów najnowszej technologii w Polsce?

Coraz częściej w polskich placówkach medycznych wykorzystuje się sprzęt do przeprowadzania nowoczesnych badań diagnostycznych oraz do małoinwazyjnej robotyki, która jest szczególnie pomocna podczas skomplikowanych operacji.

Nawet 80 proc. rozpoznań jest stawianych lub potwierdzanych na podstawie badań obrazowych. W przypadku badań rentgenowskich w medycynie urazowej lub neurochirurgii odsetek ten wynosi już nawet 100 proc.

W skontrolowanych przez NIK podmiotach wyposażenie w wysokospecjalistyczną aparaturę medyczną zwiększyło się o 26 proc. w okresie objętym kontrolą. Było to spowodowane m.in. koniecznością wymiany przestarzałego i zużytego sprzętu, ale głównym powodem była możliwość sfinansowania zakupu ze środków zewnętrznych.

Niestety, zdarzało się, że zakupy te dokonywane były bez przeprowadzenia rzetelnego rozpoznania, dotyczącego realnych potrzeb pacjentów oraz mimo braku zainteresowania NFZ zakontraktowaniem rozszerzonego zakresu usług.

Jak podkreśla NIK, taka praktyka narusza zasadę określoną w ustawie o finansach publicznych, zobowiązującą do wydatkowania środków publicznych w sposób celowy i oszczędny.

Jako przykład podaje Samodzielny Publiczny Zespół Zakładów Opieki Zdrowotnej w Ostrowi Mazowieckiej, który w 2020 roku zakupił za prawie 1,5 mln zł angiograf, który jednak do dnia zakończenia kontroli nie został nawet zainstalowany, ponieważ pomieszczenia przeznaczone do eksploatacji urządzenia były niedostosowanie.

Kontrola wykazała także, że w 10 podmiotach leczniczych sprzęt nie był wykorzystywany w sposób optymalny. Systemy chirurgiczne da Vinci, które znajdywały się w pięć spośród 17 sprawdzanych placówek (29 proc.), w dwóch z nich były wykorzystywane w niewielkim stopniu. Powodem były wysokie koszty zabiegów wykonywanych z ich użyciem.

Raport wykazał także, że istotnym problemem była awaryjność urządzeń i związane z tym koszty, które w okresie objętym kontrolą w 13 podmiotach przekroczyły 10 mln zł. Z powodu awarii trzy podmioty przestały wykorzystywać sprzęt medyczny do diagnozowania i leczenia pacjentów.

Jako przykład podano sytuację, która miała miejsce w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Opieki Zdrowotnej Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Białymstoku, gdzie przez pięć miesięcy nie korzystano z zainstalowanego angiografu.

Okazało się, że okablowanie urządzenia było poważnie uszkodzone przez szczury. Serwis oszacował całkowity koszt naprawy na ponad 980 tys. zł. NIK zwraca uwagę, że szpital mógł uniknąć tej sytuacji, odpowiednio zabezpieczając kable.

Urządzeniami wykorzystywanym w największym stopniu w badanym okresie były akceleratory. Korzystało z nich sześć z 17 placówek, a zabiegi przy ich użyciu stanowiły aż 36 proc. wszystkich wykonanych badań i zabiegów za pomocą aparatury objętej kontrolą.

Co ciekawe, liczba tych urządzeń znacznie wzrosła w okresie, w których przeprowadzano kontrolę. Jednocześnie, jak zauważają autorzy raportu, liczba zabiegów z wykorzystaniem akceleratorów, przypadająca na jedną aparaturę, systematycznie maleje. Dlatego nabywanie kolejnych akceleratorów, bez rzetelnej analizy potrzeb pacjentów, może spowodować nieefektywne wykorzystanie środków w skali całego systemu ochrony zdrowia.

Dobrą wiadomością jest to, że większość skontrolowanych placówek (10 z 17) zapewniała bezpieczne użytkowanie wysokospecjalistycznej aparatury medycznej. Jednak w sześciu podmiotach zbyt rzadko przeprowadzano przeglądy techniczne.

W dwóch podmiotach nie zapewniono pacjentom bezpiecznego stosowania promieniowania jonizującego. W jednym szpitalu udzielono prawie 500 świadczeń z wykorzystaniem angiografu i tomografu komputerowego bez uzyskania zgody państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego na prowadzenie działalności związanej z narażeniem na promieniowanie jonizujące. Było to niezgodne z zapisami ustawy „Prawo atomowe”.

Braki kadrowe w niemal co trzeciej placówce

Mimo, że w Polsce przybywa specjalistycznego sprzętu medycznego, nadal brakuje personelu, który może go obsługiwać. Choć odnotowuje się wzrost ogólnej liczby radiologów, lekarzy tej specjalizacji brakowało w niemal jednej trzeciej skontrolowanych podmiotów.

Szczególnie trudna sytuacja dotyczyła małych szpitalach. Na dyżurach brakowało lekarzy, co wydłużało czas oczekiwania na diagnozę i było niekorzystne dla pacjentów. Dostępność badań radiologicznych była zróżnicowana terytorialnie i zależała od rozmieszczenia sprzętu oraz liczby lekarzy udzielających świadczeń. Lekarze niechętnie pełnili dyżury w godzinach nocnych i dni świąteczne. Problem rozwiązano, umożliwiając lekarzom opisywanie zdjęć RTG w sposób zdalny w ramach tzw. teleradiologii.

W okresie objętym kontrolą 65 proc. opisów wyników badań (w tym m.in. tomografii komputerowej, rezonansu magnetycznego czy mammografii) w badanych placówkach sporządzano w czasie do 3 dni. Jednak niepokojąco duży odsetek opisów pojawiał się w terminie powyżej dwóch tygodni (16 proc.). Zdarzało się także, że wyniki badań były opisywane jeszcze dłużej: ponad dwa miesiące w przypadku pilnym i ponad pół roku w przypadku stabilnym!

W podsumowaniu raportu, NIK zwraca się do Ministra Zdrowia o:

  • przyspieszenie zakwalifikowania do grupy świadczeń gwarantowanych wybranych wskazań leczenia z wykorzystaniem chirurgii robotowej, co przyspieszy także rozwój medycyny robotycznej w Polsce;
  • przygotowanie rozwiązań w skali całego systemu ochrony zdrowia zapewniających efektywne wykorzystanie sprzętu medycznego zakupionego ze środków publicznych, także wprowadzenie wymogu zamieszczania we wszystkich wnioskach i umowach o dofinansowanie zakupu wysokospecjalistycznej aparatury medycznej planowanych do wykonania wskaźników badań lub zabiegów, jako punkt odniesienia dla monitorowania wykorzystania tych urządzeń;
  • wykorzystanie danych gromadzonych w ramach systemu statystyki w ochronie zdrowia oraz map potrzeb zdrowotnych, przy dokonywaniu oceny zasadności zakupu aparatury oraz rozdzielaniu środków na zakupy inwestycyjne, w celu efektywnego wydatkowania środków publicznych.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nowoczesny sprzęt diagnostyczny w Polsce nie jest w pełni wykorzystywany. Dlaczego? Na to pytanie odpowiada najnowszy raport NIK - Strona Zdrowia

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki