Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowy klub radnych w klubie radnych PO

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda DziennikŁódzki/archiwum
W klubie radnych Platformy Obywatelskiej powstał nowy klub. Oczywiście o tym, że on istnieje, mówiono od dawna, tyle tylko, że ile było mówienia o tym, że PO to nie monolit, tyleż było zaprzeczeń. No a teraz "Klub poparcia Krzysztofa Kwiatkowskiego w klubie PO" jest już faktem nie do przykrycia.

Fundament mitu założycielskiego zalano 2,5 roku temu, gdy Kwiatkowski musiał się pogodzić z porażką, jaką było zwycięstwo Hanny Zdanowskiej w wyborach na szefa PO w Łodzi, co też skutkowało jej kandydowaniem na prezydenta miasta. Mit ów ma jeszcze kilka składników, a kluczowe przybyły w ostatnim tygodniu. Najpierw pięciu radnych oficjalnie zbuntowało się przeciw stawkom na wywóz śmieci, a dołączył do nich jeszcze szósty radny. W ostatnią środę cała szóstka złamała dyscyplinę partyjną w sprawie wejścia na sesję sprawy przedłużenia żywota komisji ds. Nowego Centrum Łodzi, a dołączyła do nich jeszcze siódma radna.

Na dodatek wniosek o przedłużenie żywota tej komisji rozsyłał po mediach Hubert Cichocki, pracownik biura posła Kwiatkowskiego, co niedowiarków może przekonać, że to tam działa sztab całej operacji. Bo co do tego, że jesteśmy świadkami szerszej rozgrywki nie ma wątpliwości. Otóż rozeszła się ostatnio informacja jakoby posłowi Kwiatkowskiemu zaczęło jednak zależeć na popieraniu Hanny Zdanowskiej w roli prezydent Łodzi, ale za pewną cenę.

Ta cena to podobno 30 nazwisk, które trzeba zatrudnić plus posada wiceprezydenta dla jednego z jego ludzi. Prawda to, czy nie? Nie wiem, bo nie należę do PO. Ale gdyby nawet miała to być prawda, to i tak byłby to tylko parawan. Za parawanem, jakim są też buntownicze sceny w klubie PO, stoi bowiem inne strategiczne działanie Kwiatkowskiego, a chodzi o przegrupowania jego ludzi między kilkunastoma kołami PO.

Są po prostu przenoszeni z kół, gdzie stanowią mniejszość, do tych, gdzie są w większości. To manewr kluczowy jeśli chodzi o wybory szefa PO, które przed wyborami samorządowymi będą się odbyć musiały. Polega ów manewr na tym, że kolega X, będąc poplecznikiem posła Kwiatkowskiego np. w Kole Aktywności, nie ma żadnych szans, by zostać delegatem na zjazd, bo to koło Hanny Zdanowskiej. We "własnych" kołach zostaną delegatami, którzy poprą tylko Kwiatkowskiego. Dziś w PO nawet adwersarze Kwiatkowskiego mówią, że ludzie byłego ministra stanowią już 30 proc. partii w Łodzi.

Wydaje się zatem, że gra idzie nie o stanowiska czy wiceprezydenta, bo gdyby to stało się faktem, to faktem musiałoby się stać także poparcie dla prezydent Zdanowskiej. Całkiem możliwe, że Kwiatkowskiemu idzie o zdobycie takiego poparcia na zjeździe, by wykolegować Zdanowską z ponownego kandydowania i w tej roli postawić siebie. Za słaby? Pamiętajmy, że w PO jest jeszcze "obrotowy" Tomasz Kacprzak ze swoją frakcją, który lubi się przyłączyć do silniejszego. Gdyby zatem Kwiatkowski wygrał, to nawet Donald Tusk musiałby to zaakceptować, choć on ma możliwość wyautowania Kwiatkowskiego z polityki. Przecież nie na darmo ustawia się byłego ministra jako kandydata na nowego szefa Najwyższej Izby Kontroli. A wtedy trzeba by oddać legitymację partyjną. To byłby dla Zdanowskiej i jej mentora Cezarego Grabarczyka scenariusz najlepszy z możliwych.

Tak czy siak Hanna Zdanowska może mieć przed sobą kryzys jeszcze głębszy niż zagrożenie referendum, bo teraz musi działać na dwa fronty, czyli sklejać partię i sklejać poparcie w Radzie Miejskiej. Tu już nie ma znaczenia, czy ta siódemka zbuntowanych radnych wyleci z klubu i partii, czy nie wyleci, bo Zdanowska już teraz przecież wie, że liczyć na nich nie może. Dla koalicji obecnie złożonej z 25 radnych ubytek siedmiu oznacza przylepienie trzech radnych z Ruchu Palikota, a i tak do większości jednej szabli zabraknie. Dochodzi więc możliwość doraźnej pomocy ze strony SLD, pewnie zresztą po cichu i za pewną cenę. Oczywiście, może pójść prezydent Zdanowska na kompromis i oddać komuś od Kwiatkowskiego stołek wiceprezydenta. Tyle że tym samym i tak Kwiatkowskiego wzmocni, a może i wykona pierwszy krok do oddania władzy w łódzkiej PO. A bez tej władzy kandydowanie na prezydenta możliwe nie jest.

Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki