Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O krok od tragedii na ulicy Gdańskiej

Agnieszka Jasińska
Strażacy są jednomyślni: to prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało
Strażacy są jednomyślni: to prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało fot. Piotr Kamionka
Spalone samochody, popękane szyby w kamienicy i unoszące się w powietrzu smugi dymu... Takim widokiem rozpoczął się wczorajszy dzień dla mieszkańców ulicy Gdańskiej. - Takiego huku jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem - relacjonował Roman Adamski. - To były dwa wybuchy. Tuż po nich zobaczyłem ogień i dym. Myślałem, że pali się cała kamienica.

- Pierwszy wybuch był dwa razy głośniejszy - opowiadała pani Magdalena, pracownica biura nieruchomości, mieszczącego się przy ulicy Gdańskiej. - Przy krawężniku stały zaparkowane nasze dwa samochody firmowe. Niewiele myśląc, rzuciliśmy się, żeby je ratować. Auta zaczynały się palić, a my wsiedliśmy w nie i przeprowadziliśmy na parking za kamienicami.

- Nie było to bezpieczne, ale na szczęście udało się uratować samochody. Gdyby zostały tam chwilę dłużej, na pewno by się zapaliły - dodał Jacek z biura nieruchomości.

Na miejsce zdarzenia natychmiast przyjechały policja i straż pożarna.

- To prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało - zgodnie przyznali strażacy, którzy uczestniczyli we wczorajszej akcji na ulicy Gdańskiej. - Gdyby tylko ktoś w tym czasie szedł ulicą, albo przebywał w budynku, na pewno doszłoby do tragedii.

- O godz. 9.12 otrzymaliśmy zgłoszenie, że na Gdańskiej jest wybuch gazu - relacjonował Władysław Duraj, strażak. - Po przybyciu na miejsce zobaczyliśmy palące się szczątki baneru reklamowego oraz podniesiony chodnik. Obejrzeliśmy teren i okazało się, że wybuch w studzience kanalizacyjnej wywołało zwarcie kabla energetycznego. Gaz i napięcie natychmiast zostały odcięte.

Na blisko dwie godziny ulica Gdańska, na odcinku od Struga do 6 Sierpnia, została zamknięta dla pojazdów.

- Gaz ulatniał się i był wyczuwalny w powietrzu, więc musieliśmy zabezpieczyć teren, żeby nie doszło do nieszczęścia - dodał Duraj.

- Mieszkańcy ulicy Gdańskiej zostali pozbawieni prądu. Prace związane z przywróceniem napięcia energetycznego trwały aż do wieczora - przyznał Wojciech Pietrzak z łódzkiego Zakładu Energetycznego.

Wczorajsze zdarzenie wstrząsnęło wszystkimi mieszkańcami Gdańskiej. Ludzie boją się o bezpieczeństwo swoje i rodzin. I winą obarczają administrację.

- Wszyscy wiedzą, że na ulicy są stare przewody i instalacje, a nikt nic z tym nie robi - żaliła się pani Danuta, mieszkanka Gdańskiej. - Czy musi dopiero dojść do tragedii, żeby w administracji cokolwiek zrozumieli?

- Nikt nie ma czasu, żeby nas wysłuchać, a potem się dziwią, że są wybuchy - dodała pani Krystyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki