A tak. Artysta o ograniczonej popularności wychodzi na estradę, drze Biblię i rzuca jej strzępy w publiczność, wykrzykując coś, co "rusza" katolika. Jak ruszy, to się zaczyna.
Katolik zawiadamia prokuratora o popełnieniu przestępstwa (obraza uczuć religijnych). Na to rzucają się media i już reklamę mamy załatwioną. Tak było z Nergalem. Pisała o nim prasa, mówiło radio, występował w telewizji. Aż na koniec został uniewinniony. Teraz znowu o nim głośno. Dostał fuchę w TVP. Sam dostałem kilka listów protestacyjnych, że Nergal - chociaż satanista - będzie występować w telewizji publicznej.
CZYTAJ TEŻ: Inne felietony Jerzego Witaszczyka
Warto pamiętać, że Nergal nie jest pierwszym polskim artystą, którego na szczyt wynosi nie tylko talent, ale głównie oburzenie katolików. Wyprzedziła go Nieznalska. Powiesiła genitalia na krzyżu i stała się znalską. Wystarczyły protesty wierzących i proces sądowy. Metoda "na skandal" znana jest od dawna. W 1988 roku film Scorsese "Ostatnie kuszenie Chrystusa" wywołał takie oburzenie chrześcijan, że wydatki na reklamę okazały się zbędne.
Z drugiej strony warto zauważyć, że powyższa metoda nie w każdych warunkach się sprawdza. Po tym, jak w 1988 Salman Rushdie opublikował "Szatańskie wersety", w którym obraził Mahometa, pozostaje pod ochroną policji. Każdy prawy muzułmanin ma obowiązek go zabić. W Polsce "Szatańskie wersety" na wszelki wypadek ukazały się bez nazwiska tłumacza i informacji o wydawcy. I to na tyle.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?