Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O wyższości auta nad wszystkim

Jacek Grudzień
Jacek Grudzień
Jacek Grudzień DziennikŁódzki/archiwum
Zapewne nie tylko ja odnoszę wrażenie, że prawie każda dyskusja między zmotoryzowanymi i rowerzystami kończy się awanturą. I jedni i drudzy nie dyskutują tylko wygłaszają tyrady w których nie są ważne argumenty stron.

Podczas niedawnej dyskusji w powstającym klubie "6 dzielnica" dziennikarze byli pytani o to dlaczego w ich artykułach - gdy grupa łodzian domaga się likwidacji dróg rowerowych, bo samochody nie mają gdzie parkować - nie tłumaczy się na czym polega zrównoważony rozwój miasta. Pytany odpowiadał, że w mieście w którym na dwóch kółkach porusza się około 15 tysięcy osób, a autami przemieszcza się 400 tysięcy, teksty trzeba adresować do tej drugiej grupy czytelników.

Jak wyjedziemy, rozumiemy

Zacząłem zastanawiać się, kto powinien tłumaczyć mieszkańcom okolic ulicy Zachodniej, że ich postulaty przeznaczania niemal każdego wolnego placu na parking degradują miejsce w którym mieszkają. I czy nawet tysiące artykułów, audycji radiowych i telewizyjnych są w stanie zachęcić ich do myślenia o tym, że likwidując skwery, drogi rowerowe, place zabaw, przestrzeń do życia na własnych osiedlach ograniczają do kanapy przed telewizorem?

Obawiam się, że to za mało. Bo z jednej strony złorzeczymy, że tak mało ludzi przyjeżdża do naszego miasta, z drugiej zaś na wakacje wybieramy miejscowości, w których można spacerować po placach, bulwarach i innych miejscach.

Każdy z nas wie gdy dojeżdża do europejskich miast, że samochód trzeba zostawić na parkingu, bo tak najłatwiej będzie zwiedzać. Nie dziwią nas za granicą rady ludzi, których odwiedzamy, żeby auto zostawić na dalekim parkingu, bo w okolicach ich domu nie ma miejsca. Nie dziwi także to, że we Włoszech czy Francji ludzie wybierający mieszkanie w atrakcyjnych dzielnicach bez szemrania odstawiają samochody na odległe od domu parkingi.

Być może w naszym kraju, a także w Łodzi musi "minąć pokolenie", żebyśmy samochody zaczęli traktować jak przedmioty, które ułatwiają życie, ale są tylko przedmiotami, nawet jeśli dużo kosztują. Wtedy właściciele aut wspólnie z rowerzystami będą zabiegać o przestrzeń dla ludzi, odtwarzanie placów i miejsc do odpoczynku między blokami. Podwórka przy Piotrkowskiej staną się miejscami do wypoczynku praktycznie wszystkie, a nie jak to się do tej pory się dzieje, tylko podwórka wyjątkowe.

I komu to przeszkadzało?

Żeby tak się stało potrzeba jeszcze paru drobiazgów, które już " się dzieją" w europejskich miastach. Podróż komunikacją miejską musi być oszczędnością czasu, bo wtedy wielu zmotoryzowanych wybierze tramwaje lub autobusy. Dziś każdy kto szanuje swój czas przemieszcza się po Łodzi samochodem. Myślę, że gdyby w siatka linii tramwajowych była taka jak jeszcze w latach 80-tych ubiegłego wieku, byłby to cel do osiągnięcia. Pamiętają państwo tramwaje jeżdżące Tuwima, Wólczańską, Wróblewskiego ?

U nas będzie trudno dążyć do "zrównoważonego transportu" i przywracać infrastrukturę tramwajową. Łatwiej jest budować bezpieczne drogi rowerowe i zachęcać kierowców do przesiadania się na dwa kółka. To się zresztą od kilku lat dzieje i to z pożytkiem dla miasta. Rowerowym aktywistom potrzeba tylko więcej spokoju, żeby dyskutować z fanami motoryzacji.

A dyskusja może trwać wiele lat, bo kolejnym problemem zmotoryzowanych jest to, że często domagają się przywilejów tylko z tego powodu, że mają auto. Na całym świecie strefy płatnego parkowania powstają tam, gdzie jest wielu chętnych do stawiania samochodu przy krawężniku. Na przykład w Paryżu coraz trudniej znaleźć dzielnicę wolną od takich opłat. I nikogo to nie dziwi. W Łodzi jest inaczej.

Opinia kuriozum

W DŁ czytam artykuł " Parkingi puste i z zakazem" . W tekście studenci Politechniki żalą się na wprowadzenie strefy płatnego parkowania w okolicach uczelni. Deklarują, że nie będą tu zostawiać swoich wozów. Pokazują dziennikarzom list protestacyjny w tej sprawie do władz miasta i wygłaszają - moim zdaniem - kuriozalną opinię, że parkomaty przy uczelni zaprzeczają idei Łodzi Akademickiej !

Jeśli tak, to studenci dojeżdżający na zajęcia tramwajami i autobusami z tą ideą także mają niewiele wspólnego. Na szczęście nie słyszałem jeszcze postulatów, żeby władze miasta dolewały paliwa lub do niego dopłacały.

Jeśli decydujemy się na mieszkanie w dużym mieście i stać nas na samochód i benzynę, to musimy się pogodzić z tym, że trzeba płacić za parkowanie. I cierpliwie czekać na moment gdy pojęcie zrównoważonego transportu będzie czymś oczywistym, a w tramwajach i autobusach pojawią się biznesmeni, którym będzie szkoda czasu na jazdę po mieście samochodem. Piszę te słowa przed kolejną podróżą samochodem do pracy.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki