Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obchodzimy czterdziestolecie zespołu „Trzeci Oddech Kaczuchy”

Anna Gronczewska
Rozmowa z Andrzejem Janeczko, muzykiem, artystą plastykiem sołtysem i członkiem zespołu „Trzeci Oddech Kaczuchy”.

Co słychać u pana i „Trzeciego Oddechu Kaczuchy”?
Jako zespół obchodzimy 40-lecie powstania. Zaczęło się od dużego koncertu w Radio Łódź. Jeździmy teraz z tym projektem po kraju. To „40 lat Trzeciego Oddechu Kaczuchy”. Wydaliśmy z tej okazji płytę. Książka też jest gotowa. Miała być wydana w marcu, ale zachorowałem na COVID. Potem miałem dwie operacje oka. Trochę maluje, robię grafiki.

Nie chce się wierzyć, że gracie już tyle lat..
Zaczęło się w 1981 roku. Dostaliśmy Grand Prix na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Potem była pierwsza nagroda w Opolu, w konkursie „Interpretacji”. To nam ustawiło życie. Ja przeszedłem na indywidualny tok studiów. Moja żona Maja Piwońska uczyła się wtedy w technikum ekonomicznym. Musiała przerwać naukę. Zbyszek Rojek, który z nami śpiewał, był instruktorem w domu kultury, rzucił pracę. Myślę, że wszystko przez naszego mistrza Wojtka Młynarskiego. On po festiwalu w Krakowie powiedział, że powinniśmy zajmować się muzyką zawodowo. Tak się stało. Z tamtych lat pamiętam też festiwal Zakazanej Piosenki w hali Oliwii. Czuliśmy gdzieś tę wolność, ale nie przypuszczałem, że będę żył w wolnym kraju.

A kiedy związaliście się z Łodzią?
Byliśmy na topie. Najpierw chciała nas Estrada Krakowska. Mieszkaliśmy na strychu, w Olsztynie. Myśleliśmy o przenosinach do Krakowa. Ale ogłoszono stan wojenny. Wziąłem się za prace magisterską. Po dwóch miesiącach przyjechali do nas emisariusze z Estrady Łódzkiej. Jurek Sobczak pracujący w tej branży powiedział, że jest propozycja dyrektora Czubaczyńskiego, byśmy przeszli pod skrzydła Estrady Łódzkiej, a byliśmy związani z Estradą Warszawską. W Łodzi zamieszkaliśmy najpierw w Domu Aktora, a potem dostaliśmy służbowe mieszkanie na ul. Inflanckiej. Byliśmy zachwyceni swoim 38-metrowym mieszkaniem. Tak zaczął się nasz związek z Łodzią, Bałutami i moim ukochanym Rynkiem Bałuckim.

Dalej jest pan sołtysem wsi Ługi koło Strykowa?
Przeprowadziliśmy się tam w 1996 roku. Nadal czuję się łodzianinem. Trzecią kadencję jestem sołtysem, rady Rady Miasta Stryków, wiceprzewodniczącym tej rady. Ale stwierdziłem, że to moja ostatnia kadencja sołtysa. Jeszcze chciałby położyć dach na naszej remizie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki