Jako pierwsza do barierki dla świadków podeszła emerytka Krystyna F., matka jednej z ofiar - Małgorzaty K. Zeznała, że była na kuracji w szpitalu, gdy dowiedziała się o tragedii w Makowie. Płakała, gdy mówiła, że ciało jej córki było poparzone i całe w bandażach.
- Córka została helikopterem przewieziona do szpitala w Warszawie. Była w śpiączce farmakologicznej. Po trzech dniach zmarła nie odzyskawszy przytomności. Była po rozwodzie. Zostawiła dwóch synów, którzy teraz mają 12 i 18 lat i bardzo dobrze się uczą. Ja i mąż jesteśmy dla nich rodziną zastępczą. Chłopcy są na naszym utrzymaniu. Jest nam bardzo ciężko. Tym bardziej, że mąż zachorował na raka. Dlatego, z myślą o chłopcach, wnioskuję o 200 tys. zł zadośćuczynienia, tak aby chłopcy mieli zabezpieczenie - mówiła Krystyna F.
Ważnym świadkiem była także Renata A. pracująca w Urzędzie Gminy w Makowie, która na miejscu tragedii słyszała, jak wyniesiona z płonącego budynku GOPS Małgorzata K. oznajmiła, że podpalaczem jest Lech G., który Małgorzatę K. i jej koleżankę w pokoju oblał jakąś cieczą i podpalił. Renacie A. głos się łamał, gdy wspominała straszny wygląd Małgorzaty K.: jej całe ciało - oprócz stóp i dłoni - było poranione i poparzone, zaś z odzieży zostały tylko okopcone strzępy.
Oskarżony słuchał, milczał i co rusz naciągał na twarz sweterek, tak jakby chciał się schować lub łzy obetrzeć.
Kolejna rozprawa odbędzie się w najbliższy wtorek.
CZYTAJ TEŻ:
- Tragedia w Makowie. Podpalacz trafi na obserwację do więziennego szpitala
- Oblał benzyną i podpalił pracownice GOPS w Makowie. W Łodzi rozpoczął się proces podpalacza
- Tragedia w Makowie. Zmarła druga kobieta ranna w pożarze GOPS
- Tragedia w Makowie. Mężczyzna oblał benzyną urzędników GOPS i podpalił [ZDJĘCIA+FILM]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?