Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od zarodnika do bałwana, czyli co zimą wpada nam za kołnierz

Maciej Kałach
Dariusz Gdesz
Na Syberii niedawno spadł czarny, a w Bułgarii czerwony. Na szczęście, tej zimy w Polsce, jeśli pada, to tylko biały. Spędzimy z nim przynajmniej część następnych trzech miesięcy, dlatego warto wiedzieć skąd się właściwie bierze śnieg.

Nawet odpowiedź z nieba nie jest do końca prawdziwa, bo historia śniegu zaczyna się w parze wodnej z mórz, jezior i rzek - a także z oddechów: naszych i zwierząt.

Gdy para, czyli rozdzielone cząsteczki wody, docierają w odpowiednio wysokie, chłodne rejony atmosfery, może dojść do procesu krystalizacji. Ciepła para zostaje przemieniona w kryształki, w środku których musi znaleźć się drobna, obca cząsteczka - np. pyłek. To wokół takiego "zarodnika" tworzą się struktury nazywane przez nas płatkami śniegu. Płatek powiększa się i powiększa o kolejne kropelki, a gdy wreszcie stanie się odpowiednio ciężki, spada na ziemię.

35 głównych rodzajów płatków, ale każdy inny

Obecnie najsilniejszy na świecie ośrodek "śniegologiczny" to kalifornijska politechnika Caltech - za sprawą prof. Kennetha G. Libbrechta, który podsumował w swoich badaniach wiedzę o 35 podstawowych rodzajach płatków oraz o warunkach powstawania każdego z nich.

Libbrecht opracował wykres, dzięki któremu wiadomo, że najbardziej rozłożystych płatków możemy się spodziewać przy temperaturze od minus 10 st. C do minus 20 st. C i dużej wilgotności. Im bardziej sucho w powietrzu, tym płatki będą bardziej zbite, a np. przy średniej wilgotności i minus 5 st. C za kołnierz będą wpadać nam igiełki. W klasyfikacji znajdziemy również naboje, kilka rodzajów talerzy i najpiękniejszych kryształów dendrycznych, w których od "zarodnika" rozchodzą się "gałązki drzew". Zmienne warunki podczas lotu płatka sprawiają, że prawdopodobieństwo pojawienia się dwóch identycznych jest minimalne - a jeśli tak się zdarzy, śniegu pada tyle, że na pewno przeoczymy bliźniaki.

Śnieżna pierzynka ratuje zboża przed mrozem

Jak mówi Zdzisław Cyganiak, obserwator przyrody z Wartkowic, bez igiełek, gwiazdek czy kryształów dendrycznychw przyrodzie byłoby naprawdę źle.

- Ostatnia mroźna i bezśnieżna zima w powiecie poddębickim spowodowała ogromne straty - opowiada Zdzisław Cyganiak. - Wśród zbóż ozimych wymarzło sto procent żyta oraz rzepaku. Potem pola były na nowo obsiewane zbożami jarymi, ale wiadomo, że to uprawy ozime przynoszą największe zyski rolnikom.

Według Cyganiaka, bezpieczeństwo uprawom ozimym gwarantuje śnieżna pierzynka o grubości 7-9 centymetrów. Potrzebują jej także ziemniaki w kopcach, pory i marchew.

Solidne opady to dobra wiadomość dla owiec i koni - śnieg zalegający na łąkach to oznaka, że po zimie zwierzętom nie zabraknie koniczyny, która jest ich przysmakiem.

A jednak, zdaniem innego z ekspertów, o śniegu można mówić nie tylko w samych superlatywach.

- Kumuluje on zanieczyszczenia - mówi dr Tomasz Jurczak z Katedry Ekologii Stosowanej Uniwersytetu Łódzkiego. - To duże zagrożenie dla zbiorników wodnych w czasie roztopów, ponieważ ich ekosystemy mogą nie poradzić sobie z substancjami pochodzącymi np. ze spalin, zwłaszcza w obszarach miejskich. W przypadku opadów deszczu z taką kumulacją nie mamy do czynienia.

Podobnie jak ze śniegiem czarnym albo czerwonym. Przynajmniej w Polsce. Czarny dwukrotnie spadł w pierwszej połowie grudnia 2012 r. w Omsku na Syberii, a pięć lat wcześniej mieszkańcy tego miasta zobaczyli żółty śnieg. Wtedy przyczyną były prawdopodobnie burze piaskowe szalejące w innej części Azji. Z kolei czerwoną barwę śniegu w Bułgarii w 2008 r. miały spowodować, przeniesione przez wiatr, piaski z Sahary, których ziarenka stały się "zarodnikami" nietypowych płatków. A przy okazji warto dodać, że śnieg wcale nie jest biały - tworzące go bezbarwne kryształki rozpraszają wszystkie barwy, ale właściwości ludzkiego oka sprawiają, że zwykle widzimy biel.

Śnieg był jak dotyk śmierciuchy. A teraz?

Jak przypomina Aldona Plucińska, etnograf z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, zimowa biel nie zawsze nastrajała ludzi do harców na śniegu. Było wręcz przeciwnie. W tradycyjnych, wiejskich społecznościach zima była bowiem śmierciuchą, czasem mroku, kiedy ziemi należało dać odpocząć.

- Śmierciuchy się nie tykało, więc nikt nie obrzucał się śnieżkami, a bałwany lepiono jako kukły śmierci i stawiano na granicy wsi. Jednak wiadomo, że w czasie odwrócenia norm, czyli w karnawale, kolędnicy na Żywiecczyźnie rzucali się w śnieg, powodując odpowiedni efekt dźwiękowy - opowiada Plucińska.

Karnawał nie był bezpiecznym czasem dla bałwanów.

- Kukły śmierci były rozbijane przez grupy chłopców porywających dla zabawy dziewczyny z domów. Bałwana niszczono jako symbol zła, a dziewczynie pozwalano wrócić do rodziny. Jednak obyczaj był dla niej przypomnieniem, że kiedyś ją opuści i może na stałe przekroczyć granicę swojej wsi - tłumaczy Plucińska.

O dość nieufnym podejściu do śniegu świadczył nie tylko stosunek do bałwanów.

- Gdy padało po raz pierwszy, osobom starszym i słabszym, np. dzieciom przypominano, żeby nie dawały się dotknąć płatkom. Tu znów dawał o sobie znać respekt przed śmierciuchą. Jego echa możemy usłyszeć do dziś. Np. jeśli ktoś młody, czekając na przystanku na autobus z nudów bezmyślnie kopie warstwę puchu, niejeden senior może zwrócić uwagę "zostaw, czemu depczesz?", chociaż nic złego pozornie się nie dzieje.

Według łódzkiej etnograf, początki śnieżnych harców to kuligi - czyli wynalazek, nie wiejskich społeczności, ale mieszkańców ziemiańskich dworów. Jednak i tu nie chodziło jedynie o prostą zabawę: jej uczestnicy układali poezję odwiedzając kolejne dwory, gdzie podejmowano przybyłych wykwintnym jadłem i trunkami.

Z dworską kulturą trudno powiązać nowożytny wynalazek grupy mieszkańców Widzewa-Wschodu. Łódzkie blokowisko od kilku lat wita zimę, lepiąc na środku Ronda Inwalidów potężną replikę przyrodzenia po pierwszej białej nawałnicy w sezonie...

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki