Oto treść oświadczenia, nadesłanego przez Mariusza Siudzińskiego, przewodniczący ZOZ ZZPZŁ Teatru im. S. Jaracza w Łodzi:
"W końcu marca br., w dwa tygodnie po zamknięciu teatru z powodu pandemii, zaskoczyła nas wiadomość o planowanym przez Zarząd Województwa Łódzkiego odwołaniu Waldemara Zawodzińskiego ze stanowiska dyrektora. Zdumienie było tym większe, że zanim zostaliśmy zmuszeni do domowej izolacji, praca w teatrze toczyła się bez zakłóceń. Trwały przygotowania do nowych premier, na trzech scenach, przy pełnych widowniach, odbywały się spektakle. Zarzuty władz wobec dyrektora Zawodzińskiego dotyczą ewentualnego naruszenia dyscypliny finansowej. Dziedzina finansów teatralnych nie jest domeną artystów, toteż trudno się nam do tych zastrzeżeń odnosić. Dla nas priorytetem jest działalność artystyczna, radość z możliwości uprawiania zawodu we współpracy z wybitnymi twórcami, którzy gwarantują wysoką jakość naszych produkcji. Warto podkreślić, że nie chodzi wyłącznie o dobre samopoczucie i samozadowolenie artystów. Przecież nie działamy w próżni i największą satysfakcję czerpiemy z tego, że nasze odczucia są zbieżne z odczuciami publiczności. Pomijając wieczorne owacje, mamy na to materialne dowody w postaci nagród i wyróżnień przyznawanych w kolejnych sezonach. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że dobrego teatru nie robi się za darmo, a rzetelna robota zasługuje na uczciwe wynagrodzenie. Toteż nie tyle bulwersuje nas wysokość reżyserskich honorariów, co czynienie z tego głównego zarzutu oraz rozliczanie dyrektora z rocznej dotacji przed upływem regulaminowego terminu. Trzy lata temu, po krótkim eksperymencie z polską awangardą teatralną, walczyliśmy o powrót "starego" dyrektora. Dyrektora, który najstarszemu Teatrowi w Łodzi gwarantowałby ciągłość tradycji i harmonijny rozwój. Udało nam się – Waldemar Zawodziński wrócił po dwuletniej przerwie, z nową energią i pomysłami. Wróciła także publiczność. My zyskaliśmy spokój i komfort pracy. Na krótko. Oto dzisiaj, w wyjątkowo niesprzyjającym czasie, zamknięci w domach w obawie przed pandemią, niepewni jutra naszego i naszych rodzin, ponownie stajemy przed groźbą destabilizacji i dewastacji tego, co udało nam się wypracować. Niedowierzamy, by władza z rozmysłem dążyła do unicestwienia wizytówki Łodzi, sceny cieszącej się opinią jednej z najlepszych w kraju. W poczuciu bezsilności, pytamy, czy nie ma możliwości innego rozwiązania aniżeli zwolnienie człowieka, który blisko trzydzieści lat zawiaduje łódzką sceną? Czy jego zasługi dla teatru i miasta nie przeważają domniemanych win? Czy w zaistniałej sytuacji nie należy chociażby skorzystać z opinii rzecznika dyscypliny finansów publicznych? Wreszcie – czy władza przyjmie odpowiedzialność za demontaż i upadek Teatru Jaracza? Przecież wszyscy wiemy, że rujnuje się łatwo, odbudowuje – z trudem. Kultura, chociaż dziś zepchnięta na trzeci plan, stanowi o człowieczeństwie. Zawsze tworzy się w interakcji między ludźmi. Dlatego apelujemy: Państwo Decydenci, nie odwracajcie się do nas plecami. Dobry teatr jest naszą wspólną sprawą. ZASTANÓWCIE SIĘ, NIM BĘDZIE ZA PÓŹNO.
Zespół artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi".
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?