73-latek pobił żonę - nie pierwszy raz
Jeden z mieszkańców powiatu skierniewickiego trafił do aresztu za znęcanie się nad żoną. 73-letni mieszkaniec gminy Nowy Kawęczyn, po raz kolejny, pobił swoją żonę oraz nie zastosował się do zakazu zbliżania się do niej.
Skierniewicka komenda prowadzi postępowanie przeciwko 73-letniemu mieszkańcowi gminy Nowy Kawęczyn, który w czerwcu 2021 roku groził swojej żonie pozbawieniem jej życia oraz pobił trzonkiem od grabi. Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach zastosowała wobec podejrzanego zakaz zbliżania się do żony – mówi komisarz Magdalena Studniarek ze skierniewickiej komendy.
Kobieta, już w czerwcu, zmieniła miejsce zamieszkania. Jednak, ani wyprowadzka, ani sądowy zakaz zbliżania nie przeszkodziły mężczyźnie w kolejny ataku na kobietę. W poniedziałek, 16 sierpnia, zaatakował swoją żonę w pobliżu miejsca jej obecnego zamieszkania. Spowodował u niej lekkie uszkodzenie ciała.
– Sprawca został zatrzymany przez policję, a 18 sierpnia Sąd Rejonowy w Skierniewicach aresztował mężczyznę na 3 miesiące. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności – mówi komisarz Studniarek.
Dlaczego ofiary przemocy domowej milczą?
W tym wypadku sprawca przemocy domowej poniesie odpowiedzialność za swoje czyny. Jednak w wielu wypadkach ofiary milczą na temat tego, co dzieje się w ich domach.
– Jestem już po terapii, wielomiesięcznej terapii. Z jednej strony ludzie się dziwią, że tak długo wytrzymałam, ale dopiero terapia uświadomiła mi sposób działania sprawcy. To nie dzieje się nagle. Wtedy jest łatwiej zareagować – mówi jedna z ofiar przemocy domowej ze Skierniewic.
Przemoc, najczęściej, wdziera się stopniowo
W wielu przypadkach, na początku, sprawca stara się zmniejszyć poczucie wartości u ofiary. Często przerzuca na nią odpowiedzialność za swoje niepowodzenia.
To ja byłam obarczana wszystkimi obowiązkami, nie miałam czasu na nic. Nawet na spotkania z koleżankami, czy rodziną. Zostałam odizolowana. Później słyszałam, że to przeze mnie dzieją się złe rzeczy w naszym związku i domu. Teraz już wiem, że wtedy powinnam uciekać - przyznaje kobieta.
Jednak, jak sama mówi, kiedy jest się samej, bez bliskich osób, trudno jest zauważyć przesuwane przez oprawcę granice. Zazwyczaj jest to emocjonalna huśtawka – od miłości do nienawiści. Oprawcy często zmieniają swoje postępowanie w taki sposób, żeby nie stracić zaufania swojej ofiary.
Każdy myśli, że to takie proste, że tak łatwo zauważyć, że się jest ofiarą. Wcale nie. Nikt normalny nie chce siebie widzieć jako ofiary. A poza tym każdy patrzy na ludzi przez swój pryzmat. Skoro ja nie mam złych zamiarów, to nie podejrzewam o nie innych – mówi kobieta.
Pierwszy cios jest zawsze zaskoczeniem
Tak jest za pierwszym razem. Później są też obietnice, ale też oskarżenia o sprowokowanie. Generalnie życie z oprawcą to ciągły rollercoaster emocjonalny, z którego ciężko jest wyjść. Dla mnie punktem kulminacyjnym było wylądowanie w szpitalu z odbitymi mięśniami obojczyka i mostka. Miałam też wywichnięty bark. Ale znacznie większy był ból psychiczny niż fizyczny – mówi mieszkanka Skierniewic.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?