Według śledczych, 53-latek, który prowadził firmę w Łodzi, wypożyczył na dobę peugeota experta. Potem udał się do agencji celnej, gdzie otrzymał dokumenty umożliwiające eksport odzieży rzekomo znajdującej się w samochodzie. Wybrał się do firmy Warta i ubezpieczył towar na 500 tys. zł. Następnie pojechał do restauracji przy ul. Rzgowskiej w Łodzi. Auto zaparkował i zamknął. Po 10 minutach stwierdził brak pojazdu. Najpierw zaalarmował policjantów z VII komisariatu, a potem zgłosił się do ubezpieczyciela, aby odebrać 500 tys. zł odszkodowania.
Z relacji 53-latka wynikało, że z towarem miał jechać pod granicę z Ukrainą i sprzedać ukraińskiemu kontrahentowi. Śledczy dotarli do niego. Okazało się, że Ukrainiec nie znał 53-latka. Ten zaś miał też twierdzić, że odzież kupił jego syn. Prokuratorzy wykazali jednak, że 33-latek nie miał żadnych dokumentów nabycia odzieży od kontrahentów z Niemiec i Franci. Ponadto śledczy stwierdzili, że nie miał dochodów, które umożliwiłyby zakup towaru za pół miliona złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?