Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okno życia to ostateczność, ale to także nowe narodzenie dla dziecka [ROZMOWA]

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Siostra Barbara Król bardzo przeżywa pojawienie się każdego dziecka w oknie życia
Siostra Barbara Król bardzo przeżywa pojawienie się każdego dziecka w oknie życia Bartek Syta
Siostra Barbara Król ze Zgromadzenia Sióstr Rodziny Maryi pełni dyżury przy oknie życia. Przez siedem lat umieszczono w nim piętnaścioro maluchów.

Okno życia przy Zgromadzeniu Rodziny Maryi działa od 2008 roku i do tej pory trafiło tu kilkanaścioro maluchów. Pamięta Siostra wszystkie dzieci, które tu pozostawiono?
Pierwsze dziecko przyjęłyśmy już po dwóch tygodniach od uruchomienia okna życia. Byłyśmy tym bardzo zaskoczone, nie sądziłyśmy, że tak szybko pojawi się tu dziecko. Początkowo siostra, która pierwsza dotarła do okna, myślała, że jest to lalka, a to był kilkudniowy chłopiec, który leżał bardzo spokojnie. Wezwałyśmy pogotowie. Miało to miejsce 20 grudnia, w szczególnym okresie przedświątecznym. Przyjechali do nas lekarz, pielęgniarka i tak stanęli w zachwycie nad dzieckiem. Można było sądzić, że odbywa się to tak, jak w stajence nad małym Jezusem. Takie miałam wówczas skojarzenie. Chłopczyk otrzymał imię Zygmuś, gdyż nasze zgromadzenie zostało założone przez metropolitę warszawskiego, św. abp. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Nie chciałyśmy, by chłopiec został oznaczony jako NN. Dyspozytor pogotowia, który przyjmował nasze zgłoszenie, powiedział, że jeśli nie będzie imienia, to właśnie tak chłopiec będzie zapisany. Zdecydowałyśmy, że nie będziemy tak robić. A 5 lutego następnego roku pojawiła się u nas Marysia, też kilkudniowy maluszek. To był dla nas szczególny dzień, gdyż dowiedziałyśmy się właśnie, że Zygmuś znalazł rodzinę adopcyjną. Przez te lata trafiło do nas piętnaścioro dzieci, siedmiu chłopców i osiem dziewczynek. A ostatnia - 1 października tego roku - była Matylda. Nie my wymyśliłyśmy to imię.

Kto to zrobił?
Rodzice dziewczynki. Przy dziecku znalazłyśmy także list od nich. Dowiedziałyśmy się z niego, że Matylda urodziła się 29 września, a rodzice nie mogą sobie finansowo pozwolić na jej wychowanie. Zaznaczyli, że bardzo ją kochają, ale dla dziecka lepiej będzie, jak je oddadzą. Prosili nas, byśmy znaleźli dla niej dobrą rodzinę. Dziewczynka była bardzo zadbana.

Śledzą Siostry dalsze losy dzieci z okna życia?
Nie zawsze jest to możliwe, ale niektórzy rodzice adopcyjni sami nas o tym informują. W październiku odwiedzili nas rodzice z dwuletnią już dziewczynką, która znalazła się w naszym oknie życia. Dziewczynka była wspaniała, biegała sobie radośnie. Była bardzo konkretna, widać było, że wie, czego chce. Ci rodzice przynieśli nam kosz białych róż z podziękowaniem, że mają dziecko z okna życia. Odwiedziła nas też ciocia kolejnego dziecka, która opowiedziała, że maluch się dobrze chowa, a jego rodzice nie zdecydowali się jeszcze na powiedzenie mu, że jest z okna życia.

Czy zdarza się, że rodzice wracają po dzieci, które zdecydowali się umieścić w oknie życia, czy raczej są to decyzje nieodwracalne?
Mieliśmy dwa przypadki, kiedy rodzice do nas wrócili. Była wśród nich pani, która odwiedziła nas z ojcem dziecka w środku nocy. Ten maluch trafił do nas dość późno, ok. godz. 23, natomiast rodzice między 1 a 2 w nocy chcieli dziecko odebrać. Okazało się, że matka źle się czuła psychicznie, a te problemy wystąpiły już przed porodem. Kobieta była sama, partner akurat pracował i podjęła taką decyzję. Nie wiedziała, co robi. W takich sytuacjach odsyłamy rodziców na policję, muszą udowodnić, że to ich dziecko.

Ale malucha już w zgromadzeniu nie ma?
Dzieci przebywają u nas do czasu przyjazdu pogotowia, czyli dość krótko. Przeważnie nie ma przy nich żadnej karteczki, karty szczepień, nawet imienia. Od tej reguły są jednak wyjątki. W jednym przypadku przy dziecku znalazłyśmy dokumenty do adopcji, a w drugim dane dziecka były zakryte, natomiast dołączona była karta szczepień. Listy rodzice dołączają sporadycznie, częściej w oknie życia znajdujemy ubranka na zmianę, wyprawkę, a także różaniec. Jedna mama zostawiła list, w którym poinformowała nas o trudnej sytuacji: straciła własną mamę, została tylko z bratem, mieszkanie było w bardzo złym stanie. Napisała, że zrzeka się dziecka, by miało ono lepiej w życiu.

Siostry pełnią stałe dyżury przy oknie życia?
Gdy ktoś otworzy okno, uruchamia się sygnał. Mamy także telefony komórkowe połączone z oknem życia. Poza tym na telefonach u trzech sióstr pojawia się sygnał. Następnie telefon dzwoni i wreszcie przychodzi potwierdzenie, że okno życia jest zamknięte. Nie zawsze jednak znajdujemy w nim dzieci. Ktoś umieścił w oknie życia pieska, którym zaopiekował się pracownik. Trafiły tutaj też trzy szczeniaki. Nimi zajęli się strażnicy miejscy, którzy zawieźli je do schroniska dla zwierząt. W środku nocy zaalarmowali nas też pijani chłopcy, którzy usiłowali jednego z nich tu umieścić. Ale okno życia pełni też rolę edukacyjną.
Pokazuje konsekwencje beztroskiego seksu?
Którejś nocy zaalarmował nas sygnał otwarcia okna życia. Siostra pobiegła, ale w środku nie było dziecka. Przed oknem stała za to para narzeczonych. Okazało się, że jak mają problem z zachowaniem czystości przedmałżeńskiej, to przychodzą do okna życia. Kolejnym razem ksiądz był świadkiem następującej sytuacji: szła przed nim grupa młodych chłopców, uczniów technikum. Nie zauważyli księdza, ale on usłyszał, jak jeden z chłopców zadeklarował: nigdy bym swojego dziecka tu nie oddał. Okno życia kształtuje świadomość. Katecheci przyprowadzają tu młodych ludzi i pokazują, że jeśli jest problem, to tu można znaleźć rozwiązanie. Odwiedziła nas klasa licealna, widać było, że ta wizyta była dużym przeżyciem, zwłaszcza dla chłopców. Można to było zaobserwować na ich twarzach. Ciągle jednak wiele osób nie słyszało o oknach życia, np. udzielałam wywiadu w telewizji na ten temat i pani z obsługi technicznej była bardzo zdziwiona, że coś takiego istnieje. W Warszawie działają dwa takie okna, do tego na Pradze trafiło na razie jedno dziecko. Zapewne ważna jest lokalizacja. Nasze znajduje się przy cichej jednokierunkowej ulicy, w Śródmieściu, blisko dworca Warszawa Centralna.

Trudno jest nie osądzać osób, które decydują się umieścić dziecko w oknie życia?
Jedna z sióstr od niedawna pełni dyżury przy oknie życia. Gdy trafił tam maluch, z emocji aż się rozpłakała. Była przerażona tym, że ci rodzice nigdzie nie uzyskali pomocy. Reakcje są różne, nie nam je osądzać, pamiętam np. słowa lekarki ze szpitala, która powiedziała: „Wiem, że siostry są miłosierne, ale gdzie oni mieli głowy wcześniej”. Pojawienie się malucha w oknie rodzi ogromne emocje, przy pierwszym dziecku serce mi waliło, długo nie mogłam zasnąć, przy kolejnych było łatwiej, ale nadal to mocno przeżywam. Ukojenia szukam w modlitwie. Gdy dziecko czeka na pogotowie, modlimy się o dobrą rodzinę dla niego. Okno życia to także nowe narodzenie dla dziecka, to jak zmartwychwstanie. Rodzice składają je jak do grobu, a my, wyjmując je, ratujemy to nowe życie, a następnie radujemy rodziców adopcyjnych, którzy czekają na nie.

Czy zdarza się, że przyszłe matki szukają u Sióstr wsparcia?
Pomogłyśmy młodej dziewczynie, która zaszła w ciążę, a była w trudnej sytuacji. Nie miała taty, a mama dopiero kilka miesięcy wcześniej przestała pić i dziewczyna bała się jej powiedzieć, że zaszła w ciążę. O ciąży wiedział tylko brat, który starał się jej pomóc, sprzedał np. telefon, by mogła wykonać badania lekarskie. Czuwałyśmy nad nią, w końcu powiedziała o ciąży mamie, gdy się dowiedziała, to podała jej telefon, by mogła nam podziękować.

W ostatnim czasie o oknach życia było głośno za sprawą Komitetu Praw Dziecka ONZ, który wezwał Polskę do ich likwidacji. Mają one bowiem naruszać prawo dziecka do tożsamości. Zgadza się Siostra z tą interpretacją?
Gdyby okno życia było zamknięte, to co stałoby z tymi dziećmi, które do niego trafiły? Miałyby wylądować na śmietniku czy w beczkach? Większą wartość ma ratowanie życia ludzkiego, na te dzieci czekają rodzice adopcyjni. Dobrze jest znać swoje korzenie, ale okno życia to jest alternatywa dla śmietnika. Okna życia nie są adresowane do wszystkich rodziców, to jest ostateczność. Zakończył się właśnie synod poświęcony rodzinie. Nie każdy jednak ma powołanie, by stanowić rodzinę, a potem do sądów kościelnych trafiają małżeństwa, które chcą się rozwieść. Może lepiej byłoby wydłużyć czas narzeczeństwa, by lepiej przygotować się do małżeństwa. Niektórzy kierują się egoizmem przy wyborze swojej drugiej połowy. Okna życia wpisują się w pomoc, podobnie jak domy samotnej matki. Rolą Kościoła jest bronić życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki