Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Okrutne zabójstwo pracownicy banku w Łodzi. Jeden ze sprawców powiesił się

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Grzegorz Gałasiński
Dwaj bandyci ze szczególnym okrucieństwem - według prokuratury - skatowali i zamordowali pracownicę znanego banku w centrum Łodzi. Zapewne wyrzuty sumienia sprawiły, że jeden ze sprawców, Łukasz G., wkrótce popełnił samobójstwo. Dlatego na ławie oskarżonych zasiądzie tylko 39-letni Michał S. Grozi mu dożywocie.

Do tragedii doszło 12 stycznia 2017 roku w mieszkaniu w Łodzi na Retkini. Pracownica banku, Joanna W., mieszkała tam samotnie, ponieważ jej małe dzieci przebywały u swoich dziadków w odległej części kraju. Kobieta jako analityk kredytowy pracowała w renomowanym banku. Śledczy twierdzą, że była lubiana wśród kolegów i koleżanek z pracy.

Gdy nazajutrz, czyli 13 stycznia, Joanna W. nie stawiła się w banku, jej przełożona zadzwoniła do niej, aby dowiedzieć się, co się stało. Jednak telefon pracownicy cały czas milczał. W tej sytuacji zaniepokojona przełożona zaalarmowała policjantów i razem z nimi pojechała na Retkinię. Drzwi do mieszkania Joanny W. były zamknięte. Dlatego na pomoc wezwano strażaków, którzy po wyważeniu okna razem ze stróżami prawa weszli do środka.

Widok jaki zastali był przerażający. Ciało gospodyni, częściowo okryte kołdrą, leżało pośród rozrzuconej pościeli. Wokół były ślady krwi – na ścianach i na podłodze. Podczas sekcji zwłok biegli ustalili, że kobieta była bita rękami i katowana twardym, nieznanym narzędziem. Ponadto zadano jej ciosy nożem. I właśnie rany kłute szyi stały się przyczyną zgonu. Policjanci porozmawiali z sąsiadami, którzy jednak nie słyszeli ani wołania o pomoc, ani odgłosów awantury. Wszystko wskazuje bowiem na to, że właśnie ostra scysja między Joanną W. a obu mężczyznami była przyczyną morderstwa.

Znamienne było to, że mieszkanie nie nosiło śladów plądrowania, co mogło oznaczać, że nie był to napad rabunkowy. Teza ta niebawem potwierdziła się, bowiem policjanci znaleźli portfel denatki z pieniędzmi, kartami do bankomatu i dokumentami. Ponadto zwrócili uwagę na puszki po piwie „Trzy Korony”. Był to strzał w dziesiątkę, bowiem puszki doprowadziły śledczych do sprawców tego okrutnego zabójstwa.

Okazało się, że tego typu piwo sprzedawane jest na stacjach benzynowych Statoil. Policjanci udali się na taką stację na Retkini i przejrzeli nagrania z monitoringu. Odnotowali, że feralnego 12 stycznia po godz. 3.30 piwo „Trzy Korony” kupili Michał S. i Łukasz G. Według śledczych z Prokuratury Rejonowej Łódź - Polesie, byli to właśnie dwaj sprawcy, którzy przed zabójstwem pracowali w Niemczech.

Michał S. z zawodu jest ślusarzem – mechanikiem. Za Odrą prowadził swoją działalność gospodarczą. Śledczy twierdzą, że na co dzień potrafił być agresywny – bił swoją konkubinę i obrzucał ją wyzwiskami. Bywały sytuacje, że partnerkę razem z dzieckiem wyrzucał w nocy z mieszkania. Tymczasem sąsiedzi oskarżonego przyznali, że zachowywał się spokojnie i nie sprawiał kłopotu. Podczas przesłuchania 39-latek nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Jego wspólnika, Łukasza G., śledczy nie zdążyli zatrzymać i przesłuchać, ponieważ powiesił się na działce pod Konstantynowem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki