Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ona zawsze daje to, co może najlepszego. Rozmowa z psychologiem z hospicjum domowego Caritas Archidiecezji Łódzkiej

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Anna Bobowicz, psycholog z hospicjum Caritas Archidiecezji Łódzkiej
Anna Bobowicz, psycholog z hospicjum Caritas Archidiecezji Łódzkiej
O roli matki w życiu dziecka i dorosłego z psychologiem Anną Bobowicz pracującą w hospicjum domowym Caritas Archidiecezji Łódzkiej rozmawia Matylda Witkowska.

Jakie znaczenie w naszym życiu ma matka? Możemy to jakoś opisać?

Mama często jest pierwszym autorytetem, pierwszym nauczycielem wartości, a także pierwszą osobą, z którą dziecko się identyfikuje. Dlatego przez całe życie i to niezależnie od relacji, jaką udało nam się nawiązać z mamą, jest ona dla nas człowiekiem ważnym. Nie tylko w dzieciństwie, ale też w wieku dorosłym, do końca życia. Nawet jeśli jesteśmy z mamą skonfliktowani i emocje są trudne, to jednak mama jest obecna w naszym życiu jako punkt odniesienia.

Matka kształtuje większość naszej osobowości?

Dużą część kształtuje matka, ale nie można zapominać o ojcu. Jego rola coraz bardziej się zmienia, oboje rodzice biorą udział w wychowaniu dziecka. Nie można też pominąć środowiska. Ale matka ma na dziecko bardzo wyraźny wpływ, zwłaszcza do pewnego wieku.

Jak zmienia się nasz stosunek do mamy, gdy dorastamy?

U większości z nas przychodzi taki moment, że się wobec mamy buntujemy. Zaczynamy patrzeć trochę szerzej, wychodzimy z relacjami poza najbliższy krąg rodzinny. Mamy poczucie, że mama nie we wszystkim ma rację, nie chcemy też we wszystkim się z nią zgadzać. Ale nadal jest dla nas ważna. Bo to ona jest tą osobą, do której zawsze można przyjść. W razie niepowodzeń i błędów życiowych to ona nas przyjmie, przytuli, da wsparcie. Dlatego w wieku dorastania i wczesnej dorosłości, gdy człowiek nadal się kształtuje, wybiera drogę życiową i popełnia błędy, u mamy może znaleźć miękkie lądowanie, niezależnie od tego, co mu się w życiu przydarzyło. Większość matek jest bezpieczną przystanią, osobą, do której można wrócić jak „syn marnotrawny”, bardziej nawet niż do ojca.

Czujemy, że właśnie do mamy zawsze możemy się zwrócić?

W większości rodzin tak.

Co zmienia się, gdy sami stajemy się rodzicami?

Gdy mamy swoje dzieci, mama staje się, zwłaszcza dla córki, autorytetem i przewodnikiem po macierzyństwie. Nadal jest punktem odniesienia, więc mogłaby podpowiedzieć nam, jak postępować z małymi dziećmi. Ale wtedy też kwestionuje się zdanie mamy. Pojawia się rozdźwięk pomiędzy tym, jak nas wychowywała a tym, jak chcemy wychować własne dziecko. Pojawiają się nowe teorie odnośnie wychowania i one nie zgadzają się z tym, jak my byliśmy wychowywani. W tej sytuacji relacje z mamą mogą pójść dwutorowo: mama może stać się nauczycielką rodzicielstwa i pomocniczką. Ale może też wyjść żal do mamy i pretensje, że nie tak nas wychowała, jak można było. Tymczasem prawdopodobnie nie wiedziała, że można inaczej. Dawała to, co mogła najlepszego. Nawet jeśli dziś widzimy, że mogła zrobić to lepiej. Ale przeważnie mamy jednak są wsparciem w wychowywaniu wnuków, zwłaszcza jeśli świeżo przeszły na emeryturę. W razie potrzeby dzieci, na miarę chęci i swoich możliwości, mamy pomagają jeszcze swoim dzieciom w opiece nad wnukami.

Co dzieje się, gdy mama się starzeje?

Może być różnie. Bo mama może się starzeć w sposób zdrowy: na emeryturze mieć własne pasje, krąg znajomych i jeszcze pomagać w wychowywaniu wnuków. To pozytywny scenariusz, który zdarza się bardzo często. Ale czas płynie i mama starzeje się coraz bardziej. Choruje, staje się niedołężna, nawet niepełnosprawna. Wtedy bywa, że role w rodzinie się zmieniają i dorosłe dzieci opiekują się mamami. Stają się trochę rodzicami. Zwalniają się z pracy, biorą długotrwałe urlopy, żeby móc zająć się mamą. To sprawdzian relacji w rodzinie i tego, czy dzieci mają więź z mamą i przekonanie, że niezależnie do wszystkiego będą jej pomagać.

Dla starzejącej się mamy jesteśmy w stanie poświęcić dużo?

Wiele dzieci koncentruje się na mamie i daje jej w okresie starości wszystko. Mam tu mnóstwo pozytywnych doświadczeń. Ale czasem życie układa się dorosłym dzieciom tak, że nie mogą sprawować osobiście opieki nad mamą, pomimo że bardzo by chciały. Wpływa na to na przykład odległość, konieczność zajmowania się swoimi niesamodzielnymi jeszcze dziećmi, trudności w pracy czy inne sytuacje, które ciężko nam sobie nawet wyobrazić. Nie wolno nam tego oceniać. Takie mamy są jednak strasznie samotne, zwłaszcza jeśli ich współmałżonek już nie żyje. Czasami jedynak bardziej się opiekuje i troszczy o chorą mamę niż kilkoro dzieci. Czasem odpowiedzialność wśród rodzeństwa się rozmywa i nie wiadomo do końca, kto ma tą mamą się zająć. Dodatkowo w chorobie zwykle potrzebny jest jeden główny opiekun, trudno przecież mamę przenosić ciągle z domu do domu. W takiej sytuacji pozostałe rodzeństwo czuje się trochę zwolnione z opieki. Oczywiście są też rodzeństwa, które się świetnie dogadują, wymieniają w opiece i rozkładają odpowiedzialność. Dzielą się nie tylko opieką przy łóżku, ale też wspólnie podejmują bardzo trudne decyzje dotyczące leczenia.

Z czego wynika to, że na starość opiekujemy się mamą lub nie?

Dużo zależy od charakteru dziecka i więzi z mamą. Im lepsza była wieź, im bardziej mama sprawdziła się w roli mamy, tym opiekowanie się nią jest bardziej naturalne. Decydujące znaczenie ma wzorzec rodzinny: czy jesteśmy dla siebie opiekuńczy i troszczymy się o siebie, czy też każdy ma swoje sprawy i ma radzić sobie sam. Ale sporo zależy też od partnerów dzieci. Trudniej jest przecież podjąć decyzję o wzięciu mamy do domu, jeśli nasz parter jest temu przeciwny. A jeśli małżonek wspiera córkę, to jest jej łatwiej opiekować się mamą. Osobny rozdział stanowią sytuacje, gdy mama nigdy tak naprawdę nie była mamą: piła, biła, lub były inne trudne sytuacje. Są dzieci, które stają ponad tym i zapewniają mamie opiekę, jeśli nawet nie osobiście, to przez placówkę czy finansowanie opiekunki. Psychologicznie jest to jednak bardzo trudne. Zostaje w dzieciach poczucie żalu i krzywdy, że poświęcają się dla mamy, a ona tego nie potrafiła. Są też mamy, które trafiają od razu do placówek, bo więzi są zerwane. Tak się dzieje jednak najrzadziej. Jestem też ostrożna w ocenianiu takich sytuacji. Nie wiemy do końca, jaka była historia tych rodzin. Często kryją się za tym dramaty, brak wsparcia dla matki, gdy ona sama została mamą, problemy finansowe. Nie oceniamy tego, staramy się tylko pomóc w tej sytuacji, jak możemy.

Co się dzieje w życiu dziecka, gdy mama umiera?

Jeśli nie jest to nagła śmierć, to czasem już w czasie choroby pojawia się żałoba antycypowana, czyli wyprzedzająca. Dziecko zdaje sobie sprawę, że jego mama odchodzi, że to są jej ostatnie dni, tygodnie lub miesiące. Z jednej strony jeszcze walczy o wyzdrowienie, z drugiej czuje już, że wspólny czas jest krótki. Często to dorosłe dzieci pierwsze wiedzą, jak poważna jest sytuacja, a chorzy do końca nie mają świadomości, jak poważny jest ich stan. Trochę sami nie chcą wiedzieć, trochę są oszukiwani przez dorosłe dzieci, które mówią „mamo, ty się niczym nie martw, ty masz dobrze się odżywiać i zdrowieć”. Ale mama nie zdrowieje, a cały ciężar tej sytuacji biorą na siebie dzieci. Wiedzą już, że stracą mamę, że będą żyć bez niej. Mogą się wtedy pojawić różne uczucia. Z jednej strony ulga, że mama już nie będzie cierpieć. Ale też ulga dla dzieci, które po ciężkim okresie odetchną. Ludzie nie chcą się do tego przyznawać. Ale czasem są tak umęczeni, że widzą śmierć jako coś, co może być ulgą dla wszystkich. Często jednak pojawia się kompletna niezgoda na to, że mama odchodzi. Bywa, że umiera rodzic w wieku mocno podeszłym, a dorosła, sześćdziesięcioparoletnia córka jest z tym kompletnie niepogodzona i nieprzygotowana na zostanie sierotą. Bo tak właśnie myślą o sobie nawet pozostawione dorosłe osoby, niezależnie od tego, w jakim są wieku.

Jak dziecko się wtedy czuje?

Pojawia się rozpacz, tęsknota, brak. Ale zdarza się też poczucie winy, obwinianie się, analizowanie, co można było jeszcze zrobić. Może trzeba było wcześniej się leczyć? Może jeszcze pójść do innego lekarza? Dzieci się obwiniają, co wynika z wcześniejszej zamiany ról. One stają się mamusiami, o wszystkim myślą, wszystkim się zajmują, często wydaje im się, że są wszechmogące. A jednak przychodzi śmierć, która jest przecież nieodłącznym elementem życia. W przeżywaniu żałoby dużo zależy od tego, czy dziecko założyło własną rodzinę. Jeśli tak, to zazwyczaj jest mu łatwiej, wraca do domu, męża, dzieci, pracy. Ale bywa i tak, że dorosłe dzieci mieszkają z mamami do końca życia. Mam panie sześćdziesięcioparoletnie, które są po stracie osiemdziesięcioparoletnich mam. Bardzo ciężko to przechodzą, bo mamy były dla nich jak partner, współdzieliły przecież z nimi życie. Albo nawet nie mieszkały razem, ale często się widywały, a w czasie opieki i choroby więź została jeszcze pogłębiona. W takich sytuacjach śmierć mamy można porównać do śmierci współmałżonka. Cierpi się, przeżywa i naprawdę to są bardzo trudne historie.

To prawda, że nawet po śmierci mamy żyjemy dalej tak, jak ona by tego oczekiwała?

U wielu osób tak jest, choć nie u wszystkich. Często odwołujemy się do zmarłej mamy, kierujemy się zasadami, które nam wpoiła. Często osierocone dzieci pytają: co mama by zrobiła w tej sytuacji, czy to by się jej podobało? Odwołują się do niej bardzo długo po śmierci.

Co zrobić, jeśli nie zdążyliśmy jej przed śmiercią wszystkiego powiedzieć?

Często po śmierci mamy pojawia się myśl, że jeszcze można było za coś podziękować, za coś przeprosić, coś jeszcze jej powiedzieć. Córki wyrzucają sobie, że czegoś nie dostrzegły, nie porozmawiały dłużej. Są bardzo troskliwie, ale po śmierci mamy zarzucają sobie, że mogłyby więcej. Dobrze jeśli powiedzą o tym psychologowi albo zwierzą się komuś z rodziny. Bywa, że chodzą na cmentarz i wypłakują się na ławeczce przy grobie mamy. Mówią to, czego jej nie powiedziały za życia, piszą list lub mówią do jej zdjęcia. Czasem zastanawiają się, czy z nimi jest wszystko w porządku. Tymczasem jest to jak najbardziej normalne, choć do zmarłej nie trafi to tak, jak za życia.

Czyli podsumowując: kim jest w życiu człowieka mama?

Mama odgrywa w życiu każdego chyba z nas ogromną rolę, może czasem nie do końca to sobie uświadamiamy. Jest ważna nawet wtedy, gdy odchodzi, bo wiele jej zasad i jej wartości z nami zostaje. Wiele lat po śmierci o niej myślimy, potrafimy pielęgnować jej pamięć, opowiadać o niej, staramy się zrozumieć jej błędy i je usprawiedliwiać. Mama jest najważniejszą osobą, która zawsze z nami idzie przez życie. Nawet jeśli nie jest obecna fizycznie, to mentalnie i emocjonalnie nam towarzyszy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki