Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opustoszały ulice miast, choć nie było epidemii. Grał Widzew z Juventusem

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk podczas uroczystego otwarcia nowego stadionu Widzewa
Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk podczas uroczystego otwarcia nowego stadionu Widzewa Krzysztof Szymczak
Piłka nożna. Jutro mija 37 rocznica pamiętnego meczu Widzew - Juventus w półfinale Pucharu Mistrzów.

20 kwietnia 1983 roku na stadionie ŁKS przy al. Unii łodzianie zremisowali ze słynną drużyną 2:2. Był to mecz rewanżowy za porażkę 0:2 dwa tygodnie wcześniej. Tym samym Widzew nie awansował do finału, ale i tak osiągnął rekordowo wiele.

Sędzia holenderski trafiony butelką w głowę

Do historii poza dobrą grą łodzian przeszła sytuacja z 55 minuty. Kilkadziesiąt sekund po zdobyciu przez Krzysztofa Surlita wyrównującej bramki Wild de Vriese, asystent liniowy holenderskiego sędziego Charlesa Corvera został trafiony butelką rzuconą z trybun. Mecz przerwano na 20 minut, a piłkarze Juventusu chcieli zejść z boiska. Wielką umiejętnością dyplomacji wykazał się wtedy Zbigniew Boniek, który namówił swych kolegów, by zostali na boisku, bo to będzie bezpieczniejsze. Sędzia doznał rany ciętej głowy i został opatrzony przez lekarza. Po założeniu opatrunku dokończył mecz.
Po latach wspominali piłkarze Widzewa. - Milicja, która weszła na trybunę wschodnią tzw. galerę stadionu przy al. Unii wyciągnęła jednego mężczyznę, ale wątpliwe, że to on rzucił butelką, bo był kompletnie pijany i ledwo trzymał się na nogach - mówił po latach Piotr Romke, uczestnik tamtych wydarzeń.
Tadeusz Gapiński i Wiesław Wraga wspominali, że później ten domniemany chuligan otrzymał karę nakazu pracy na stadionie Widzewa. - My trenowaliśmy, a on i cała jego rodzina z pędzelkami pracowała na koronie naszego stadionu - mówił Wiesław Wraga. - Mówił, że nie wie, czy rzucił, bo był pijany.
Dziennik Łódzki na pierwszej stronie pisał: Jednak Juve w finale PKME. A w tekście m.in.: Nie było chyba kibica, który - nie mając szczęścia zająć miejsca na trybunie stadionu ŁKS (trzykrotnie więcej zamówień aniżeli miejsc na widowni) nie śledziłby przebiegu meczu na telewizyjnym ekranie.
Najlepszy dowód to puste ulice Łodzi (tak chyba było i w innych miastach naszego kraju) w godzinach meczu, zaś wygodniejsze od stadionowych miejsca siedzące w domach przypominały minitrybuny piłkarskie.

Bilety dostępne tylko u koników po 2-3 tys. złotych

Jak pisał po meczu Dziennik Łódzki na stronie 2: Już o godzinie 7 rano przed bramami stadionu gromadzili się pierwsi najwierniejsi kibice Widzewa. Nie wszystkim udało się oglądać mecz na żywo. Chyba, że kupili bilet u konika. Po kilku godzinach ich ceny na czarnym rynku osiągnęły wysokość 2-3 tys. złotych.
Sprawozdawca zacytował treść niektórych transparentów, które pojawiły się na wypełnionym do ostatniego miejsca stadionie ŁKS: „Chociaż Polaka i Francuza macie, to z Widzewem nie wygracie. Kibice z Ostródy ”. Inny: „Widzew gola. Taka jest Polaru wola”, albo „”Widzew wam pokaże jak się gra w pucharze”. I na koniec: „Boniek Widzewa bratem - Juve nie jedzie do Aten”.
W stolicy Grecji był finał, który Juve przegrało z HSV Hamburg.
Ten mecz miał kilku bohaterów, ale nie można zapominać o dwóch golach Krzysztofa Surlita, który – co pamiętają starsi kibice – miał kopyto w nodze. Jak po latach wspominał Roman Wójcicki nikt na treningach nie chciał stawać w murze, gdy strzelał Krzysztof. O wyniku przesądził karny za faul Józefa Młynarczyka na Zbigniewie Bońku. Przyjaciele grali przeciwko sobie.

Zdaniem Boniek: Kibice zobaczyli dobry futbol

Zbigniew Boniek powiedział po tym meczu: – Widzew grał lepiej niż w Turynie i okazał się bardzo groźny. Pierwsza bramka zdobyta przez Rossiego miała dla nas istotne znaczenie. Myślę, że kibice przeżyli wiele emocji i zobaczyli dobry futbol. Wielka szkoda, że ciekawe widowisko zostało zakłócone chuligańskim wybrykiem.
Po meczu trener Władysław Żmuda wyróżnił Młynarczyka, Wójcickiego, Smolarka oraz Romkego za niektóre fragmenty gry.
Po meczu grupka dziennikarzy rozmawiała z sędzią głównym Charlesem Corverem, który powiedział, że lubi sędziować mecze trudne. W swojej karierze sędziował niejeden mecz podobny do łódzkiego. Gdyby nie wybryk pseudokibica publiczność i mecz można by - jego zdaniem - uznać za całkiem normalne. Co by jednak nie mówić nie tłumaczy to chuligańskiego postępku, który zapewne drogo będzie kosztować sprawcę i niestety łódzki Widzew.
Tak było, łodzianie musieli dwa kolejne pucharowe mecze rozgrywać daleko od domu. Wybór padł na Białystok i tam Widzew rozegrał dwa spotkania z Elfsborg Boras i Spartą Praga.
Inne ciekawe informacje tamtego numeru Dziennika Łódzkiego z pierwszej strony: „Foka na Wybrzeżu Szczecińskim” czy „Zapas cukierków na 40 dni” oraz z drugiej strony „Aresztowania działaczy podziemia w Częstochowie” były w cieniu relacji z meczu Wielkiego Widzewa.

20.04.1983, Widzew - Juventus Turyn 2:2 (0:1)

0:1 - Rossi (32), 1:1 - Surlit (54), 2:1 Surlit (81), 2:2 Platini (82, karny). Sędziował: Corver (Holandia). Widzów 40 tys. na stadionie ŁKS.
Widzew: Młynarczyk - Myśliński, Wójcicki, Tłokiński, Kamiński - Wraga (75, Matusiak), Romke, Rozborski, Surlit - Filipczak (46, Mierzwiński), Smolarek. Trener: Władysław Żmuda.
Juventus: Zoff - Gentile, Scirea, Brio (87, Storgato), Cabrini - Bonini, Tardelli, Platini, Boniek - Marocchino, Rossi (46, Prandelli). Trener; Giovanni Trapattoni.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki