Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Orientarium w Łodzi będzie hitem czy rozczarowaniem? Otwarcie pawilonu w łódzkim zoo już w piątek 29 kwietnia

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Dziś wielki dzień dla łódzkiego zoo. Otwiera się Orientarium, które ma zamienić senne do tej pory łódzkie zoo w ogólnopolską atrakcję. Goście będą zachwyceni czy rozczarowani?

Otwarcie Orientarium w Łodzi już w piątek 29 kwietnia

Formalnie rzecz biorąc Orientarium to nowocześnie urządzony „pawilon handlowo-wystawienniczy z zewnętrznymi wybiegami dla zwierząt” zbudowany na terenie łódzkiego ogrodu zoologicznego. Budowa kosztowała 262 mln zł i sfinansowana została przez emisję obligacji.

Przygotowania do inwestycji trwały trzy lata, budowa kolejne cztery. W tym czasie emocje i oczekiwania wobec Orientarium narastały. Ekolodzy protestowali przeciwko wycince drzew, podważano też sens tak drogiej inwestycji w Łodzi, która ma ważniejsze wydatki. Później sytuacja się uspokoiła, mieszkańcy Łodzi śledzili kolejne transporty zwierząt i... kolejne przesunięcia zapowiadanego terminu otwarcia.

Teraz nadszedł moment, w każdym będzie mógł poznać efekty tych działań. W piątek (29 kwietnia) godz. 9 rano pierwsi zwiedzający będą mogli obejrzeć nowy pawilon. Limitów wejść nie ma. Obiekt może pomieścić jednocześnie 2 tys. osób, nadmiarowi chętni będą czasowo kierowani na zewnętrzny teren zoo. Orientarium będzie działać do godz. 18, podobnie jak przez całą majówkę. Oprócz stałej ekspozycji przewidziano atrakcje, na przykład obsługa pojawi się w strojach zwierząt. Ale czy zwiedzający będą zadowoleni?

Ogromna inwestycja w zoo

Znajdujący się przy głównym wejściu pawilon Orientarium całkowicie zmienił wygląd łódzkiego zoo. Zajął 2 ha powierzchni, kolejne 5,5 mają wybiegi. Został urządzony nowocześnie. Na wybiegach odtworzono naturalne warunki życiowe zwierząt, a klimat zwiększają udające kamienie ściany. Tematem ekspozycji jest fauna i flora Orientu, czyli Azji Południowo-Wschodniej. W pawilonie zamieszkało 35 gatunków zwierząt i 180 gatunków ryb. To około 1500 osobników.

Gwiazdami orientaryjnych wybiegów są dwa indyjskie słonie Aleksander i Taru, długi na ponad 5 metrów krokodyl gawialowy Kraken i jego dwa metry krótsza partnerka Penelopa, oraz trójka orangutanów sumatrzańskich: Ketawa, Budi i Joko. Jest też wiele mniejszych zwierząt. Mieszka tu rodzina makaków – Punjub, Calineczka, Naomi oraz Jaya oraz parka wyderek orientalnych - Marlenka i Vincent. Są też m.in. najmniejsze na świecie niedźwiedzie malajskie, jeżozwierze palawańskie, oraz anoa nizinne.

Wybiegi są duże i zaaranżowane tak, by ułatwić gościom obserwację. Hitem powinny być baseny dla zwierząt przecięte przezroczystymi taflami, dzięki czemu zwiedzający mogą oglądać znajdujące się w wodzie zwierzęta, np. kąpiące się wśród ryb słonie, czy czekającego na ofiarę krokodyla. Można też będzie przejść się kładką i spojrzeć na krokodyla z góry.

Ryby wielkie i te malutkie

Wielką atrakcją będzie też długi na ponad 25 metrów podwodny tunel w którym zwiedzający będą mogli podziwiać pływające im nad głowami rekiny brodate, żarłacze rafowe czarnopłetwe, ryby gitarowe i płaszczki. Rekiny są na razie metrowe, bo większe trudno byłoby przetransportować. Ale docelowo mają osiągnąć nawet do 3 metrów.

W akwariach strefy oceanarium można podziwiać też rafę koralową i mniejsze stworzenia, na przykład kolekcję pokolców królewskich – gatunku do którego należała filmowa rybka Dory.

Nie zabrakło też nawiązań do kultury azjatyckiej. Na jednym z wybiegów znajdziemy „kamienną” głowę Buddy, a w głównym basenie replikę japońskiego samolotu Mitsubishi J2M.

W zakamarkach Orientarium poutykano też mniejsze atrakcje. Odważni mogą zatrzymać się przy niewielkim akwarium z rybami peelingującymi czyli brzanami ssącymi. Gdy włoży się tam ręce, można poczuć jak rybki obgryzają palce, zjadając martwy naskórek. Warto też zerknąć czasem do góry, bo nad głowami zwiedzających latają ptaki, m.in. czapelki złotawe.

Atrakcji jest więc sporo. Dla miłośników przyrody, rodzin z dziećmi oraz lokalnych patriotów wizyta w łódzkim Orientarium to pozycja obowiązkowa. Jednak osoby, które były już we wrocławskim Afrykarium, mogą mieć poczucie, że wiele rzeczy już widziały. Część rozwiązań, takich jak podwodny tunel skopiowano z Wrocławia i efektu zaskoczenia zabraknie.

Goście z regionu zapłacą więcej

Po wizycie w Orientarium może też pozostać pewien niedosyt. Część pierwszych gości miała odczucie, że pawilon jest trochę za mały, a ciekawych zwierząt mogłoby być więcej. To poczucie może narastać, gdy pomyśli się o cenach. A te są naprawdę duże.

Bilet wstępu uprawniający do wejścia jednocześnie do zoo i Orientarium kosztuje 70 zł. jeśli nie ma się Karty Łodzianina czy Łódzkiej Karty Dużej Rodziny, to poniżej tej ceny trudno coś ugrać. W zoo nie ma już w ogóle biletów ulgowych, bilet rodzinny z dwójką lub trójką dzieci kosztuje 220 zł. Za darmo wchodzą dzieci do lat 3, niepełnosprawni z opiekunami, inwalidzi wojenni i wojskowi oraz piloci wycieczek, tańsze bilety przysługują jedynie grupom. Za to z łódzkimi kartami dla mieszkańców bilet kosztuje 40 zł od osoby.

Będący w całości spółką miejską łódzki ogród zoologiczny robi w ten sposób ukłon w stronę tych mieszkańców Łodzi, którzy płacą tu podatki. Jednak zwiedzający z innych miejscowości regionu łódzkiego, nawet sąsiadujących z Łodzią Zgierza czy Pabianic, będą tym rozwiązaniem mocno sfrustrowani. Zapłacą bowiem za wejście prawie dwa razy więcej niż łodzianie z kartami.

Na pocieszenie prezes zoo Arkadiusz Jaksa tłumaczy, że bilety są tak naprawdę cegiełkami na rzecz ochrony skrajnie zagrożonych gatunków zwierząt, które hodowane są w łódzkim zoo. Są też niższe niż ceny biletów wstępu do takich atrakcji jak park rozrywki Mandoria czy park wodny Suntago. - Cena za bilet nie jest wysoka – podkreśla Jaksa.

UWAGA NA GROŹNE OWADY

Kto lepszy: Łódź czy Wrocław?

Naturalna wydaje się chęć porównania łódzkiego Orientarium z działającym już od ośmiu lat wrocławskim Afrykarium, czyli pawilonem przedstawiającym faunę i florę Afryki. Tam od dawna można było przejść się podwodnym tunelem z pływającymi nad głową rekinami i płaszczki, czy zanurzać dłonie w akwariach z rybkami. Tunel jest o sześć metrów krótszy, za to ryb jest więcej, bo aż 250 gatunków. Na dodatek w stolicy Dolnego Śląska ceny za wstęp są niższe: bilet normalny kosztuje 60 zł, ulgowy 50 zł. A posiadacze karty Nasz Wrocław wchodzą za jedyne 35 i 25 zł.

Co więc ma przyciągnąć turystów do Łodzi? Arkadiusz Jaksa zwraca uwagę, że mimo pewnych podobnych atrakcji oba obiekty mają zupełnie inne profile hodowlana. Nie chodzi tylko o inny rejon, z którego pochodzą rośliny i zwierzęta.

- Wrocław jest bardziej oceanarium, my koncentrujemy się na faunie lądowej – mówi prezes zoo. Jak dodaje w Łodzi są gatunki niedostępne w innych polskich ogrodach, na przykład krokodyle gawialowe czy wydry olbrzymie.

- Mamy też dużo charyzmatycznych, lądowych zwierząt. To między innymi słonie i orangutany, to zwierzęta, które działają na wyobraźnię – zachęca.

Oba obiekty walczą o tego samego klienta, ale nie chcą być dla siebie konkurencją. Wręcz przeciwnie - planują współpracę i tworzą wspólną ofertę biletową. Prowadzone są już w tej sprawie rozmowy.

Ale zoo to nie tylko Orientarium i kupując dość drogi bilet nie warto rezygnować z reszty. Tu też można sporo zobaczyć. Równocześnie z budową Orientarium zoo remontowało też inne obiekty. Kto nie był w ogrodzie od lat, może być pozytywnie zaskoczony. Jest na przykład otwarty dwa lata temu nowy wybieg dla lwów i tygrysów pozbawiony fos, na którym też można oglądać zwierzęta przez przezroczystą szybę. Teraz pojawiły się jeszcze nowe kasy, nowy park linowy i dodatkowy plac zabaw. Jest też w końcu porządna oferta gastronomiczna. W strefie food court Orientarium znajdziemy kilkanaście punktów, od azjatyckiej restauracji samoobsługowej przez bar sushi po pizzerię i punkt z bubble tea. To pozwala zostać w ogrodzie dłużej.

Wąskim gardłem i źródłem frustracji może okazać się dojazd, bo ten obszar miasta odcięła budowa tunelu średnicowego. Łodzianie przez lata dojeżdżali na Zdrowie tramwajami, teraz są tam tylko autobusy. Przy Orientarium nie ma też bezpłatnego parkingu dla zwiedzających, a parking przed Aquaparkiem Fala został płatny. Teoretyczne goście mają zostawiać samochód na parkingu Atlas Areny (w cenie 4 zł za godzinę lub 20 zł na cały dzień) i stamtąd przejść lub dojechać bezpłatnym autobusem. Jednak nawet przed otwarciem nowej atrakcji w ciepłe weekendy chętnych do zaparkowania rejonie Zdrowia było zbyt wielu. Teraz prawdopodobnie będzie dużo gorzej.

Otwierane na majówkę Orientarium będzie więc zapewne wzbudzać skrajne emocje: od zachwytów po rozczarowanie i złość. Które z ocen przeważą? To będzie wiadomo już w piątek, gdy pojawią się pierwsi goście.

ZOBACZ KONIECZNIE

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki