Orliki w Łodzi: co trzeci animator boiska pracuje o połowę krócej

Magistrat domaga się od podległej ministerstwu sportu fundacji z Pucka wyjaśnień, dlaczego poskąpiła pieniędzy na sporą część animatorów łódzkich orlików. Resort twierdzi, że zadecydowały uczciwe kryteria konkursu.

Dobry animator to serce orlika. Nie tylko przypilnuje, aby młodzież nie rozrabiała, ale także zorganizuje na „swoim” boisku wielofunkcyjnym turniej piłkarski, pokaże, jakim chwytem fachowo rzucać piłkę do kosza. Finansowanie takiego animatora dzielą między sobą rząd i samorządy.

**Zobacz:

**

O przyznaniu rządowego dofinansowania na okres od marca do listopada 2017 r. zadecydował konkurs prowadzony przez Fundacja Rozwoju Kultury Fizycznej z Pucka, która jest operatorem orlików decyzją Ministerstwa Sportu i Turystki. Według zasad konkursu, rząd przyznał wyłonionym orlikom po 1100 zł przy założeniu, że samorząd dorzuci na animatora drugie tyle, a łącznie przepracuje on 138 godzin w miesiącu.

Jak informuje ministerstwo sportu, „do programu zakwalifikowało się 28 orlików z Łodzi, a dziesięć z tego miasta znalazło się na liście rezerwowej z powodu uzyskania niewystarczającej liczby punktów”. Co się teraz dzieje na „rezerwowych”? Animator pracuje tam na pół gwizdka: zamiast przebywać na orliku ok. 4,5 godz. dziennie „animuje” boisko wielofunkcyjne np. przez 2,5 godz. (bo płacą mu tylko za 69 w miesiącu).

**Czytaj:

**

Przed weekendem magistrat poinformował w odpowiedzi na pytania „Dziennika Łódzkiego”, że „10 marca wiceprezydent Tomasz Trela zwrócił się do Fundacji Rozwoju Kultury Fizycznej z pismem i prośbą o podanie kryteriów i przyczyn, dla których jedenaście łódzkich orlików nie otrzymało dofinansowania” (tu pojawia się rozbieżność, bo resort sportu wspomina o dziesięciu „rezerwowych” boiskach).

Tomasz Trela odpowiedzi nie otrzymał. Władze Łodzi zauważyły jednak, że 22 marca - a więc 17 dni po rozstrzygnięciu konkursu - fundacja opublikowała kryteria, według których rozstrzygnięto konkurs. Zdaniem magistratu „nie tłumaczy to sytuacji łódzkich boisk, ponieważ wśród tych dofinansowanych są i takie, które złożyły identyczne oferty z tymi, które dofinansowania nie otrzymały”.

- Nadal więc nie wiemy, jakie czynniki wpłynęły na wybór tych a nie innych boisk - twierdzą przedstawiciele magistratu. Decyzja, aby brak finansowania rządowego zastąpić podwójnym miejskim „na razie nie zapadła”

- Miasto do każdego orlika, poza kwotą 1100 zł miesięcznie wynikającą z ustaleń z Ministerstwem, dodatkowo dopłaca 600 zł miesięcznie na osobę, która obsługuje boisko ( sprzątanie, wykonuje drobne naprawy itp.). Tak więc wkład miasta już jest znacząco większy niż kwota dofinansowania z Ministerstwa - dodają na koniec przedstawiciele łódzkiego magistratu.

**Zobacz:

**

Komunikat z ministerstwa sportu tłumaczy, że punkty w konkursie przyznawano m.in. za formę zatrudnienia na orliku (np. za tzw. śmie-ciówki było „zero”). Ważne kryteria to także wykształcenie i dodatkowe uprawnienia kandydatów, ich staż pracy z dziećmi i młodzieżą, osiągnięcia zawodowe, liczbę kategorii wiekowych i dyscyplin sportowych, „jakie kandydat zamierza realizować” na orliku, planowane imprezy, współpracę z organizacjami, udział wolontariuszy...

Dyrektor szkoły, który doniósł nam o sporze jest szczególnie zaskoczony. Animatorka orlika przy jego placówce to w przeszłości m.in. ligowa koszykarka.

- Nie rozumiem, jak mogła nie dostać rządowego dofinansowania, skoro w kryteriach wymieniono staż i osiągnięcia... - mówi szef łódzkiej podstawówki.