Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiem porażek, osiem lat i... wystarczy. W niedzielę ŁKS zagra z Koroną Kielce [zapowiedź]

R. Piotrowski
W lipcu Daniel Ramirez radził sobie z obrońcami Korony Kielce. Jak będzie w niedzielę? [Fot. Krzysztof Szymczak]
Piłkarze ŁKS w niedzielę zmierzą się z Koroną Kielce. Ełkaesiacy na domowe zwycięstwo w ekstraklasie czekają już osiem długich lat.

Beniaminek zrezygnował z tradycyjnej przedmeczowej konferencji prasowej. Zwykle takie spotkanie szkoleniowca ŁKS z dziennikarzami odbywało się w drugiej połowie tygodnia, ale tym razem szefowie klubu, zapewne w porozumienia z Kazimierzem Moskalem, zdecydowali, że konferencji nie będzie. - Drużyna w pełni skupia się na przygotowaniach do niedzielnego pojedynku. Sztab szkoleniowy jak i zawodnicy potrzebują teraz przede wszystkim spokoju – wyjaśnił tę decyzję Krzysztof Wroński z działu marketingu łódzkiego klubu.

Ostatni był Probierz

W niedzielę beniaminek w ramach 11. kolejki ekstraklasy zmierzy się z Koroną Kielce. Z zespołem z województwa świętokrzyskiego ełkaesiacy rozegrali dotąd osiem ligowych spotkań, z czego sześć w ekstraklasie. ŁKS triumfował dwukrotnie - po raz pierwszy w 2007 roku (zwycięstwo 2:1 w al. Unii 2), po raz drugi w 2011 roku w Kielcach. I ten właśnie ostatni wygrany mecz zapewne zapadł w pamięci kibicom ŁKS, było to bowiem, jak się miało okazać później, pożegnalne spotkanie ełkaesiaków pod wodzą trenera Michała Probierza. W Kielcach po bramkach Marka Saganowskiego i Dariusza Kłusa niespodziewanie wygrali łodzianie, choć w końcowym rozrachunku na niewiele się to zdało (ełkaesiacy spadli z ekstraklasy).

Obecnego szkoleniowca Cracovii wspomnieliśmy nie bez powodu, przecież to właśnie on jest ostatnim trenerem, który w roli opiekuna ŁKS zdołał w ekstraklasie na stadionie w al. Unii 2 zdobyć komplet punktów.
Pierwszego października 2011 roku, a więc niemal dokładnie osiem lat temu, ełkaesiacy pokonali w Łodzi Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1. Od tego momentu „Rycerze Wiosny” rozegrali w ekstraklasie na własnym stadionie szesnaście meczów, z czego sześć zremisowali, aż dziesięć przegrali (w tym cztery razy w bieżącym sezonie) i nie odnieśli ani jednego zwycięstwa. Podobna seria zdaje się zaprzeczać i logice, i rachunkowi prawdopodobieństwa, czas więc ją zakończyć i sprawić łódzkim kibicom odrobinę radości.

Swoją drogą, Michała Probierza można lubić, można i nie, ale krzty jego pragmatyzmu należałoby ełkaesiakom dziś życzyć chyba najbardziej. W 2011 roku ŁKS na początku rozgrywek zmagał się z podobnymi kłopotami w defensywie i wówczas (prawda, że tylko na kilka tygodni) Probierzowi udało się z powodzeniem zakamuflować braki niedomagającej na wielu polach drużyny. Oczywiście nie sposób silić się na porównania, tamten ŁKS i ten dzisiejszy to dwie zupełnie inne drużyny, być może jednak receptą na bolączki łodzian jest metoda?

Powtórka z lipca mile widziana

Z Koroną Kielce (przedostatnie miejsce w tabeli, osiem punktów na koncie) łodzianie zmierzyli się w lipcu w ramach przedsezonowego sparingu. Wówczas po golach Jana Sobocińskiego, Rafała Kujawy i Maksymiliana Rozwandowicza wygrali 3:0 i wydawało się, że są doskonale przygotowani do sezonu. Od tego czasu wiele się niestety zmieniło. Dotychczasowe atuty w postaci błyskotliwej niekiedy gry z piłką przy nodze rozbijają się w każdym kolejnym meczu o dojmującą nieporadność łodzian w defensywie, w efekcie czego beniaminek przegrał osiem spotkań z rzędu i zamyka ligową tabelę z dorobkiem zaledwie czterech „oczek”.

Niewiele lepsze nastroje panowały do niedawna w Kielcach, lecz po zwolnieniu trenera Gino Lettieriego i zatrudnieniu w jego miejsce Mirosława Smyły „złocisto-krwiści” zdołali się przełamać i pokonali niespodziewanie w ostatniej kolejce Śląsk Wrocław. W Łodzi to oni będą faworytem i być może nie jest to wcale zła wiadomość dla podopiecznych trenera Kazimierza Moskala.

Co zrobi Moskal?

Ten ostatni ma nad czym myśleć zwłaszcza w kontekście zestawienia linii obronnej i środka pola, bo zakładamy, że pod nieobecność kontuzjowanego Łukasza Sekulskiego szkoleniowiec nie ma wyjścia i siłą rzeczy musi postawić na Rafała Kujawę (względnie Jose Pirulo), bo Daniel Ramirez bez formy i tak daje tej drużynie więcej od innych, bo w końcu na szansę zasłużyli i Michał Trąbka, i Piotr Pyrdoł (światełko w ciemnym lubińskim tunelu).

Wszystko rozbija się więc o defensywę, a konkretnie rzecz ujmując o jej braki (czwórka obrońców i pomocnicy operujący przed nimi). Postawa łodzian w fazie obrony może przyprawić o ból głowy, bo Jan Grzesik z Arturem Boguszem (czy ten ostatni nie powinien zagrać na prawej obronie?) popełniają fatalne błędy w ustawieniu, bo chyba ciut już zmęczonemu sezonem Janowi Sobocińskiemu (dwanaście meczów) przytrafiają się coraz częściej problemy z wyprowadzaniem piłki (a przecież miała to być jego specjalność), bo żaden ze starszych jego kolegów (Maksymilian Rozwandowicz lub Kamil Juraszek) nie gwarantują dostatecznej asekuracji.

Do tego dochodzi słaba forma środkowych pomocników - Łukasza Piątka (Dragoljub Srnić naszym zdaniem sprawiał w Lubinie lepsze wrażenie, choć to Serb opuścił w przerwie boisko), Bartłomieja Kalinkowskiego, Ricardo Guimy (choć niektórzy chwalili Portugalczyka za grę w drugiej połowie meczu z Zagłębiem) oraz występujących ostatnio tylko w meczach czwartoligowych rezerw Macieja Wolskiego i Wojciecha Łuczaka. A to o tyle frustrujące, że akurat te pozycje wydawały się przed sezonem najsilniej obsadzone.

ŁKS ma ponadto problemy w ofensywie. Prawda, łodzianie oddają wiele strzałów z dystansu, ale pod względem kreowania tzw. czystych okazji podbramkowych są najsłabszym dziś zespołem ekstraklasy. Czego brakuje beniaminkowi? Ogólnie rzecz biorąc, tego czym imponował na zapleczu ekstraklasy. Dziś odległości pomiędzy zawodnikami są duże, a choć beniaminek potrafi operować piłką, ma ogromne kłopoty z właściwym dla swojego stylu gry wypełnieniem przestrzeni na połowie rywala. Zwykle zbyt "płaskie" ustawienie napastników i fałszywych skrzydłowych (zdarza się, że stoją w linii) oraz pasywność trójki z środka pola sprawia, że ŁKS nie tworzy tzw. trójkątów do gry, a tym samym nie generuje sobie wolnych przestrzeni do rozegrania piłki, wreszcie przygwożdżony do ściany uderza futbolówkę raz po raz z dystansu.

W al. Unii 2 nie jest więc wesoło, chociaż nadziei kibicom ŁKS i szans piłkarzom trenera Moskala odbierać nie zamierzamy, w końcu nawet ta absurdalna seria meczów bez zwycięstwa na własnym stadionie w ekstraklasie i porażek z rzędu w obecnych rozgrywkach chyba kiedyś musi się przecież zakończyć. Czy już teraz?

Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 12.30. Spotkanie poprowadzi Bartosz Frankowski z Torunia. Transmisja telewizyjna w stacji Canal + Sport.

Przypuszczalny skład ŁKS:
Malarz – Bogusz, Rozwandowicz, Juraszek, Rozmus (Grzesik), Srnić (Piątek), Kalinkowski, Pyrdoł, Trąbka, Ramirez, Kujawa.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki