Wszystko wskazuje na to, że sprawcą tej bezsensownej „twórczości” na ścianach stylowych, zabytkowych budynków jest najsłynniejszy łódzki wandal, czyli mający około 60 lat Wiesław W. nazywany powszechnie „Baz-grołem”, o którym było głośno kilka lat temu.
To wtedy jego przemyślenia pojawiły się w wielu częściach Łodzi - m.in. na kamienicach, pomnikach i przejściach podziemnych, co spotkało się z powszechnym oburzeniem i potępieniem. Doszło nawet do manifestacji w formie happeningu pod magistratem, którego uczestnicy domagali się, aby władze miasta zrobiły wreszcie z „Bzgrołem” porządek. Niestety, wandal-filozof powrócił i zaatakował zabytki po Ludwiku Geyerze, jednym z czołowych łódzkich fabrykantów.
Szpecące wersety pojawiły się m.in. na bocznej elewacji dworku Geyera przy ul. Piotrkowskiej 286 i na ścianie - od strony stawu - pawilonu z siedzibą Zespołu Tańca Ludowego Harnam przy ul. Piotrkowskiej 182a, który stoi tuż przy prestiżowej Białej Fabryce będącej wizytówką miasta. Bazgroły „Bazgroła” to opowieści dziwnej treści: „Skrzydła nie połamta sobie na 1 listopada”, „Bóg, Raj, Kazio oni nie będą” czy „Są dwa błędy w pacierzu”. Widać, że „Bazgroł” jest poliglotą, gdyż na jednej ścianie napisał: „das kirche kościół je po niemiecku”.
Wracamy więc do sytuacji z 2007 roku, gdy nieuchwytny „Bazgroł” bezkarnie szpecił elewacje, a łodzianie bezsilnie zgrzytali zębami.
- Pamiętam, że sprawy tego wandala były wtedy umarzane ze względu na niską szkodliwość czynu. Poprosiłem więc strażników miejskich, aby dokumentowali wszystkie wyczyny „Baz-groła”, tak aby je podsumować. Wkrótce wandal został zatrzymany i trafił do szpitala psychiatrycznego - wspomina radny miejski Bartosz Domaszewicz, do którego o pomoc zwróciła się wtedy Grupa Pewnych Osób.
Policjanci zatrzymali „Bazgroła”, a że był agresywny, został obezwładniony. Lekarze stwierdzili, że ma problemy z psychiką, dlatego umieszczono go w szpitalu psychiatrycznym. I w Łodzi zapanował spokój. Do dzisiaj.
Czy wandal zostanie poskromiony? Niestety, właściciele i administratorzy pomazanych obiektów nie zawiadomili policji, przez co ta nie może ścigać sprawcy. W podobnej sytuacji są strażnicy miejscy, którzy o oszpeconych zabytkach dowiedzieli się od nas i zepewnili nas, ze zajmą sie sprawą. W ściganiu różnej maści „malarzy”, „pisarzy” i „grafficiarzy” mają już wprawę, bowiem od stycznia do października br. wypisali w Łodzi 43 mandaty karne za nielegalnie malowanie elewacji lub naklejanie plakatów. Mandaty te wynosiły od 20 do 500 zł. W czterech przypadkach nie zostały przyjęte, więc sprawy te skierowano do sądów rejonowych. Były to wykroczenia. Jeśli jednak szkody przekroczą 437,5 zł, to mamy do czynienia z przestępstwem i wtedy delikwentowi za niszczenie mienia grozi do pięciu lat więzienia. Strażnicy miejscy do dziś wspominają wydarzenie, gdy złapali wandala, który szpecił szacowne mury Teatru Wielkiego.
Zobacz też:
Murale Banksy'ego wystawione na aukcji w Los Angeles
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?