Ośrodek narciarski na górze Kamieńsk. Armatki śnieżne zaczęły sypać biały puch

Niewykluczone, że trasy dla wielbicieli nart i snowboardu uruchomione zostaną jeszcze przed świętami. Warunkiem jest spadek temperatury do czterech stopni poniżej zera. Obsługa ośrodka ma wystarczająco dużo sprzętu, aby wyprodukować potrzebną ilość śniegu do uruchomienia stoku.

Dzięki minusowej temperaturze w ostatnich dniach armatki śnieżne pracowały w sumie przez 30 godzin, pokrywając częściowo stok śniegiem. Wzrost temperatury spowodował jednak wstrzymanie naśnieżania.

- Pogorszyły się warunki i musieliśmy wstrzymać prace - mówi Janusz Paduch, kierownik ośrodka. - Do skutecznego naśnieżania potrzeba mrozu, którego w tej chwili brakuje.

Według wyliczeń kierownictwa ośrodka, do przygotowania stoku potrzeba około 4 - 5 dni naśnieżania. Prognozy pogody przewidują, że mróz wróci 13 grudnia. W gotowości do pracy czeka 11 armatek śnieżnych i 20 lanc.

W ośrodku na przybycie narciarzy przygotowane jest już całe zaplecze, m.in. restauracja i punkt gastronomiczny, w którym będzie można zjeść ciepły posiłek i napić się herbaty. Ustalono także cennik biletów.

Jednorazowe kosztują od 2 do 6 zł. Za karnet w zależności od tego, jak długo będziemy chcieli zjeżdżać, trzeba zapłacić od 36 do 80 zł. W wypożyczalni za komplet narciarski na cały dzień zapłacimy 30-40 zł w zależności od długości nart. Za wypożyczenie na godzinę zapłacimy 12-15 zł. Nieco drożej za snowboard - 50 zł (cały dzień) lub 20 zł za godzinę. W ośrodku będzie działać szkółka narciarska. Godzina lekcji kosztuje 60 zł.

Obsługa ośrodka liczy, że ten sezon zimowy będzie lepszy od poprzedniego, kiedy to góra Kamieńsk dla narciarzy była czynna tylko przez 35 dni i odwiedziło ją ok. 40 tys. osób. Dla porównania w rekordowym sezonie 2012/13 stok był czynny aż przez 113 dni, podczas których odwiedziło go 130 tys. narciarzy i snowboardzistów.