Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni kowal z MPK odszedł na emeryturę

Agnieszka Magnuszewska
Po 38 latach pracy w MPK Feliks Jan Łęcki odszedł na emeryturę. Był ostatnim kowalem w Zakładzie Techniki MPK
Po 38 latach pracy w MPK Feliks Jan Łęcki odszedł na emeryturę. Był ostatnim kowalem w Zakładzie Techniki MPK Krzysztof Szymczak
Ostatni kowal pracujący w MPK odszedł w tym tygodniu na emeryturę. Jego kolegów po fachu zostało w Łodzi niewielu. Kowalstwo nie zaliczane jest obecnie do zawodów unikatowych.

Gdy zatrudniał się w MPK, pracowało tam wówczas 14 osób w jego fachu, 7 mistrzów i tyle samo pomocników. Przez 38 lat wykruszyli się wszyscy. Pozostał tylko on. W tym tygodniu Feliks Jan Łęcki też odszedł na emeryturę. W MPK nie pracuje już żaden kowal, ale kuźnia na razie pozostała. Będzie używana tylko w nagłej potrzebie, bo wszystkie części wykonywane przez kowali można bez problemu dostać u producenta.

- Nie da się ukryć, że zawód kowala wymiera. Jeszcze 10 lat temu słychać było, że kowal pracuje tu czy tam - wzdycha Feliks Jan Łęcki. - To ciężka praca. Nie każdy się do niej nadaje. Ja jednak nie widziałem siebie w innym zawodzie. Trzeba mieć do tego zacięcie.

MPK nie było pierwszą pracą pana Feliksa. Zaczynał w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Kutnie. W 1974 r. został zatrudniony u łódzkiego przewodnika. 2 lata później zrobił dyplom mistrzowski. Rodzina pana Feliksa ma bogate tradycje kowalskie. Aż siedmiu jego krewnych było lub jest kowalami. Taki zawód wykonywał m.in. ojciec i wujek ostatniego kowala w MPK.

Pierwsze 15 lat pracy w MPK Łęcki spędził w zakładzie przy ul. Tramwajowej. Gdy w latach 70. i 80. były problemy ze stalą, kowale pracowali na dwie lub trzy zmiany. Cięli stal na drobne kawałki i kuli z niej m.in. elementy do zawieszenia tramwajów. W 1989 r. pan Feliks przeniósł się do Zakładu Torów i Sieci przy ul. Dąbrowskiego, gdzie regenerował łomy, kilofy i przecinaki. 4 lata temu znowu wrócił na Tramwajową do Zakładu Techniki.

- Pracę rozpoczynaliśmy o piątej. Wówczas pomocnik rozpalał ogień. 20 minut później szła już normalna praca i tak do godz. 13 z 15-minutową przerwą na śniadanie. Potem nasze godziny pracy zmieniły się na 6-14. Zdrowie do tej pracy trzeba mieć, bo niektóre elementy trzeba było przenosić na palenisko we trzech. Takie były ciężkie - podkreśla emerytowany kowal - Zresztą same kleszcze ważą 30 kg. Kiedyś przyszedł do nas nowy chłopak, szczypiorek. Próbował podnieść element, który ważył 50 kg. Oburzony oznajmił, że nie będzie dźwigał takich ciężarów i wyszedł. Nawet śniadania nie zjadł - dodaje ze śmiechem pan Feliks.

Nie tylko dźwiganie powoduje, że zawód kowala nie należy do lekkich. Stal nagrzewa się w temperaturze 860 - 960 stopni, więc przy palenisku jest gorąco.

- Nawet bardzo gorąco. Czasem koledzy z zakładu przychodzili do nas grillować kiełbaski - śmieje się pan Feliks. - Wspomnień sporo i energia jeszcze mnie rozpiera. Nie wiem, jak ją spożytkuję. Na razie mój plan na emeryturę to odpoczynek i praca na działce. Mam nadzieję, że nie będę się nudził.

Kuźnia na razie zostaje. Jeżeli podczas budowy nowego dworca część działek przy ul. Tramwajowej, należących do Zakładu Techniki będzie zabrana pod inwestycję, to zakład zostanie przeniesiony na Helenówek, kuźnia zniknie.

Losy zawodów, które obecnie wymierają nie są jeszcze przesądzone. Wiele lat temu MPK zrezygnowało z zatrudniania konduktorów. Teraz powrócili. Kilkunastu kontrolerów jeździ w tramwajach linii nr: 43 i 46, głównie w godzinach porannego i popołudniowego szczytu. MPK uznało, że przy zmianie taryfy i wprowadzeniu strefy aglomeracyjnej, u konduktora pasażerom najłatwiej będzie kupić właściwy bilet.

Adam Paprocki, dyrektor Izby Rzemieślniczej w Łodzi, podkreśla, że nie są to zawody wymierające tylko unikatowe.

- Kowali zrzeszamy dwóch. Zajmują się głównie kowalstwem artystycznym. Robią okucia do bram, których największym rynkiem zbytu są Niemcy. Również zdun jest unikatowym zawodem. Tacy fachowcy budują obecnie kominki. Natomiast tapicerzy przerzucili się na tapicerkę samochodową - podkreśla Adam Paprocki.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki