Problem w tym, że mało kto na miejscu Piątkowskiego mógłby liczyć na wyższe notowania. Nie bez powodu po ostatnich wyborach samorządowych triumfująca jesienią 2010 r. PO nie zatrzymała dla siebie bezpośredniej odpowiedzialności za oświatę i zrobiła jej łódzką twarzą Piątkowskiego, wówczas z koalicyjnego PiS. Przypomnijmy, że koalicja rozpadała się w kilka miesięcy po wyborach przez spór o pierwszą falę likwidacji szkół, a Piątkowski zaczął nieść swój oświatowy krzyż jako formalnie niezależny samorządowiec.
To co dla Piątkowskiego jest krzyżem, dla budżetu Łodzi jest ogromnym garbem. Miasto w 2013 r. wyda na edukację 885 mln zł, przed trzema laty było to 819 mln zł. A rząd wcale nie zwraca miastu całości tej kwoty w postaci subwencji oświatowej.
- W tym roku dostaniemy ok. 560 mln zł. Ta kwota od dwóch, trzech lat praktycznie się nie zmienia - mówiła w lutowym wywiadzie dla "Forum Łódź" Beata Jachimczak, dyrektor wydziału edukacji magistartu.
M.in. dlatego Piątkowski od 2011 r. stara się uporządkować sieć szkół. Likwidacje małych gimnazjów (np. z pięcioma klasami) zazwyczaj przebiegają gładko, protesty i problemy pojawiają się zawsze przy próbach zamykania podstawówek (nieskutecznych) oraz szkół ponadgimnazjalnych (tu najczęściej magistrat dopina swego).
Aktualna statystyka placówek powszechnych, które już dostały ostateczną decyzję o likwidacji za kadencji Piątkowskiego, to siedem gimnazjów, sześć ogólniaków oraz trzy zespoły szkół ponadgimnazjalnych. Jedną z małych podstawówek (w Mileszkach) wiceprezydentowi udało się przekazać stowarzyszeniu rodziców i od powodzenia tego eksperymentu zależy, czy będzie to droga, która w przyszłości nie wzbudzi obaw innych niewielkich społeczności na obrzeżach miasta.
Ekipa Piątkowskiego stara się robić wiele, aby wiceprezydenta nie kojarzono tylko z likwidacjami. Wzorem programu "Mia100 Kamienic" wymyślono "Mia100 Szkół": w 2013 r. zaplanowano remonty 18 budynków, w których mieszczą się siedziby 21 placówek oświatowych - zmodernizowane szkoły mają być ładniejsze, a przede wszystkim bardziej oszczędne w eksploatacji.
Rok 2012 przyniósł podobną liczbę inwestycji. Ich przeprowadzenie jest możliwe głównie dzięki środkom pozyskiwanym z zewnątrz, a w dobry nastrój wciąż wpadać nie można: w Łodzi działa ok. 360 placówek edukacyjnych, a blisko 100 gmachów ma nakazy sanepidu o konieczności rozpoczęcia poważnego remontu.
Kolejny pomysł promowany przez wiceprezydenta to Łódzka Platforma Edukacyjna. Do końca kwietnia każdy uczeń i nauczyciel w mieście miał dostać swoje osobiste hasło upoważniające do korzystania ze zbioru 9 tys. "zasobów" zamieszczonych w internecie - wykresów, ilustracji czy filmów, zgodnych z nową podstawą programową. "Zasoby" mają być wykorzystywane w czasie interaktywnych lekcji, a platforma umożliwiać elektroniczny kontakt ucznia z nauczycielem także po lekcjach. Przy okazji prezentacji pomysłu przypomina, że 80 z 360 placówek ma dostęp do końcówek światłowodów z bardzo szybkim internetem, ale z platformy można korzystać też przy wolniejszych łączach.
Piątkowski w "wirtualnej chmurze" nie może jednak zbyt długo przebywać. Premier Donald Tusk właśnie dostarczył samorządowym urzędnikom kolejnej zgryzoty. Rządowy projekt pod nazwą "przedszkola za złotówkę" na pewno ucieszy rodziców maluchów, ale może spowodować kolejny wzrost finansowego garbu w budżecie Łodzi. Od nowego roku szkolnego każda godzina ponad 5-godzinną darmową podstawę programową ma kosztować rodzica tylko 1 zł zamiast np. 2.40 zł, bo taki cennik obowiązuje w Łodzi.
Jednak tylko samorządowcy znają ważny szczegół pomysłu: rząd zrefunduje gminie koszty obniżenia czesnego za malucha, ale większość tej refundacji ma, według projektu, iść na tworzenie nowych przedszkoli, a nie utrzymywanie dzieci w już istniejących. Z tego powodu w Łodzi może powstać dodatkowa dziura w budżecie miasta sięgająca 5 mln zł tylko do końca 2013 roku.
Finansowe konsekwencje może mieć także inicjatywa związkowców i pracowników obsługi i administracji szkół skupionych w nowo powstałym Łódzkim Forum Oświatowym. Forum domaga się wzrostu płac "niepedagogicznych" w oświacie, a jego działacze zaczęli zbiórkę 6 tys. podpisów, aby wnieść projekt uchwały na sesję radnych.
Zarządzanie oświatą nie należy do zadań prostych, także w mniejszych ośrodkach. Zdarzają się jednak jednostki kreatywne, jak Jacek Lipiński, burmistrz Aleksandrowa, który dopiero teraz wypłaca "trzynastki" swoim nauczycielom, chociaż te zgodnie z prawem powinny wpłynąć na konta belfrów do końca marca. Lipiński nie zabezpieczył w budżecie gminy odpowiednich środków - liczył, że potrzebne 4 mln zł prześle do kasy miasta na czas wypłat trzynastek Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej jako refundację za program budowy kanalizacji.
- To pierwszy przypadek niezgodnego z prawem przesunięcia "trzynastek", o którym słyszę. Dziwne, że wydarzyło się to w gminie burmistrza, który dla oświaty zwykle robił sporo - komentował sytuację dla "Dziennika Łódzkiego" Marek Ćwiek, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w okręgu łódzkim.
Wydaje się, że gdyby do takiej "kreatywności" w wypłacaniu trzynastek posunął się Krzysztof Piątkowski, jego kukły płonęły na dziedzińcu Urzędu Miasta Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?