Oszuści grasują w łódzkich spółdzielniach

Drzwi wejściowe do mieszkania muszą zostać wymienione na pancerne, bo wymaga tego nowa unijna dyrektywa. Koszt? Zaledwie 1.400 zł. Emeryci mają prawo rozłożyć kwotę na raty, ale pod warunkiem, że pokażą wyciąg z banku, potwierdzający przelew z ZUS. Taką informację przekazał Józefowi Przedpełskiemu z Widzewa pracownik administracji Spółdzielni Mieszkaniowej im. Chrobrego. Okazał się oszustem.

- Oburzyłem się, gdy usłyszałem, że spółdzielnia rości sobie prawo do moich prywatnych drzwi i każe je wymieniać. Fakt, mają kilkadziesiąt lat, ale zamontowałem aż trzy zamki - zaznacza pan Józef, emerytowany prawnik. - Administrator podkreślił jednak, że taką decyzję podjęto na walnym zgromadzeniu, więc wymianę drzwi zarządzili spółdzielcy.

Administracja zdecydowanie zaprzecza, by nakazywała wymianę drzwi do mieszkań.

- To kłamstwo. Ktoś się podszywa pod naszego pracownika - zapewnia Josef Hladik, wiceprezes SM im. Chrobrego. - To nie pierwszy taki przypadek. Jedyne, co możemy zrobić, to uczulić lokatorów.
W takich sytuacjach wywieszamy informacje na klatkach schodowych, że osoby podające się w danym czasie za naszych pracowników to oszuści.

Przestępców udających administratorów, pracowników gazowni czy wodociągów nie brakuje. Po wejściu do mieszkania plądrują szafy, zabierając małe, ale wartościowe rzeczy. Potrafią potajemnie wynieść nawet odtwarzacz DVD.

- Nie pukają do przypadkowych drzwi. Wcześniej obserwują mieszkanie i wybierają osoby starsze oraz samotne - zaznacza Adam Kolasa, podkomisarz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nazywamy ich "wchodzącymi pod legendą".

W ubiegłym tygodniu oszuści krążyli też po Księżym Młynie, zapewniając, że administracja nakazuje wymianę kuchenek gazowych.

- Dostaliśmy zgłoszenie od jednej z lokatorek, że nasi pracownicy sprawdzili szczelność kuchenek gazowych i nakazali ich wymianę. Zresztą podali znacznie wyższą cenę kuchenki niż są w sklepach - mówi Izabela Kilian-Sobczak, zastępca dyrektora Administracji Nieruchomościami Łódź-Widzew "Księży Młyn".

Wizytę oszustów potwierdziło jeszcze dwóch lokatorów z Księżego Młyna, więc administracja od razu wywiesiła informację na drzwiach wejściowych do budynków.

- Przestrzegliśmy lokatorów przed podpisywaniem umów z fałszywymi pracownikami administracji - mówi Izabela Kilian-Sobczak.

Kuchenki gazowe oszuści próbowali też wciskać lokatorom Spółdzielni Mieszkaniowej "Dąbrowa".

- Mieliśmy taki problem w tym roku. Ludzie podający się za naszych pracowników sprzedawali kuchenki gazowe o sto procent drożej niż w sklepie. Podpisywali umowę kredytową i znikali - mówi Jerzy Chwiałkowski, prezes SM "Dąbrowa". - Jednak my zawsze dajemy pracownikom pisemne, imienne upoważnienie. Nawet gdy mają tylko spisywać liczniki.

Oszuści upatrzyli sobie Dąbrowę, bo mieszka tam sporo emerytów. Kilka lat temu na tym osiedlu działała szajka, złożona z mężczyzny i dwóch kobiet.

- Pierwszy do drzwi pukał mężczyzna, podając się za pracownika wodociągów. Sprawdzał instalację i wychodził. Potem do lokatora szły kobiety, informując, że mężczyzna jest oszustem i na pewno wyniósł coś z mieszkania. Proponowały pomoc w sprawdzaniu tego, co zniknęło i przy okazji same kradły - mówi Adam Kolasa.

Fałszywi pracownicy administracji próbowali też wyciągnąć pieniądze od emerytów w SM im. Jagiełły. Twierdzili, że zbierają czynsz, a jak lokator od razu go nie zapłaci, to naślą komornika.

Największym jednak wyczynem było podrobienie przez oszusta pieczątki SM im. Jagiełły. Podając się za jej pracownika, brał kredyty na administrację...