Trzy z otrute suczki znalezione 5 lipca w Saniach pod Aleksandrowem Łódzkim ma się już dobrze i czeka na adopcję. Zwierzęta były leczone w Łowiczu. - Jeśli będą dostawały prawidłowe jedzenie i preparaty, nie powinny sprawiać nowym właścicielom kłopotów - mówi Jolanta Wojciechowska z Fundacji Psiakowo, która prowadzi lecznicę.

Niestety jedna z suczek nie przeżyła zatrucia.

Policji udało się znaleźć właściciela zwierząt. Pomogły sygnały od mieszkańców gminy. W sumie wskazały go aż cztery osoby. To mężczyzna z gminy Aleksandrów Łódzki, który trzymał jeszcze dwie kolejne młode suczki i matkę całego miotu. Przyznał się, że jest właścicielem znalezionych zwierząt. - Nie tłumaczył swojego postępowania - mówi podkom. Daniel Tomczyk z komisariatu policji w Aleksandrowie Łódzkim.

CZYTAJ DALEJ >>>>

W sumie na terenie posesji pod Aleksandrowem Łódzkim mieszkało aż 13 zwierząt. Po interwencji zostały tylko cztery, pozostałe czekają na nowych właścicieli.

Policja prowadzi postępowanie pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Grozi za to do trzech, a w przypadku szczególnego okrucieństwa nawet do pięciu lat więzienia. Na razie jednak nikt nie usłyszał zarzutów

Aby uniknąć takich sytuacji na przyszłość miasto i gmina Aleksandrów Łódzki chce na swoim terenie wprowadzić obowiązkowe czipowanie psów. Pozwoli to szybko odnaleźć właściciela.

- Pracujemy z prawnikami by znaleźć przepis, który na to pozwala - mówi Małgorzata Grabarczyk, przewodnicząca rady miejskiej.
Jeśli nie będzie możliwy zapis o obowiązkowym czipowaniu, Aleksandrów Łódzki chce wprowadzić podatek od psów, które nie noszą czipa. Ma to zmusić właścicieli do rejestracji zwierząt.

Obecnie na terenie gminy około 90 proc. zwierząt ma czipy. Zakładane są bezpłatnie, dodatkowo właściciele mogą liczyć na bezpłatne szczepienia i usługi weterynaryjne.