Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ozdoba łódzkiego skansenu: kościół z Nowosolnej

Anna Gronczewska
Kościół luterański w Nowosolnej wybudowano w dziewiętnastym wieku. Obecnie jest ozdobą skansenu przy Centralnym Muzeum Włókiennictwa.
Kościół luterański w Nowosolnej wybudowano w dziewiętnastym wieku. Obecnie jest ozdobą skansenu przy Centralnym Muzeum Włókiennictwa. Grzegorz Gałasiński/archiwum
Kościół luterański w Nowosolnej wybudowano w dziewiętnastym wieku. Wtedy nikt nie przypuszczał, że po latach ta wieś stanie się częścią Łodzi - pisze Anna Gronczewska.

Nowosolna była wsią, o której pewnie nigdy by nikt nie usłyszał, gdyby nie niemieccy osadnicy. Pierwsi przybyli tu już 1802 roku. Najwięcej z Wittenbergii, dokładnie z miejscowości Sulzfeld, czyli Solnej Wsi. Miejsce, w którym się osiedlili, nazwali Neusulzfeld. Po spolszczeniu wsi nadano nazwę Nowosolna. Wśród niemieckich osadników, którzy w niej zamieszkali, znaleźli się też dawni mieszkańcy Badenii, Lotaryngii, Prus, Bawarii, Prus, a także Poznańskiego.

O osadnikach z Nowosolnej pisze w książce "Niemieckimi śladami po Ziemi Obiecanej" Krystyna Radziszewska. Z ich przybyciem tu wiąże się pewna legenda.

"Głosi ona, że pierwsi osadnicy zastali biedną, małą osadę, która ich zdaniem nie mogła zagwarantować im dostatniego życia i z tego też powodu nie wiązali z nią swej przyszłości, a wręcz przeciwnie, chcieli ją jak najszybciej opuścić" - pisze w swojej książce Krystyna Radziszewska. - "Aby zatrzymać osadników miejscowa szlachta wyprawiła dla nich ucztę, na którą przeznaczono dwa woły i duże ilości wina. I tak dzięki pomysłowości szlachty dwa woły przyczyniły się po powstania wzorcowej osady niemieckiej w okolicy Łodzi".

Niemieckie gospodarstwa miały po 10-17 hektarów, osadnicy nie odrabiali pańszczyzny, ale płacili czynsz. Nowosolna miała z czasem zostać miastem powiatowym, ale do tego nigdy nie doszło. Ale osada ta była większa od sąsiedniej Łodzi. Liczyła 1059 mieszkańców, którzy zajmowali 86 domów.

Większość niemieckich osadników była wyznania ewangelicko-augsburskiego. Dlatego niedługo po przybyciu do Neusulzfeld, zaczęli myśleć o budowie kościoła. Jego projekt już w 1811 roku sporządził Sylwester Szpilowski, budowniczy departamentu kaliskiego. Bardziej znanym architektem był jego ojciec Hilary, który projektował m.in. pałac w Walewicach.

Niestety, projekt sporządzony przez Sylwestra Szpilowskiego musiał blisko pół wieku czekać na realizację. Sam jego autor nie doczekał się wzniesienia kościoła protestanckiego w Nowosolnej. Umarł w 1832 roku. Natomiast budowę drewnianej świątyni w Nowosolnej rozpoczęto w 1848 roku, a zakończono cztery lata później.

Historią kościoła w Nowosolnej zajmuje się Agnieszka Szygendowska, adiunkt z działu oświaty Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Mówi, że w szybkim rozpoczęciu budowy luterańskiego kościoła przeszkodziły najpierw wojny napoleońskie, następnie brakowało chętnych na opłacanie pastora. Jednocześnie trwały perturbacje związane z przynależnością parafialną Nowosolnej. Najpierw należała do parafii w Zgierzu, a od 1826 roku do parafii w Łodzi.

- Dopiero w 1838 oku została wydzielona jako osobna parafia - zaznacza Agnieszka Szygendowska.
Ale zanim stanął tam kościół, w Nowosolnej zbudowano kaplicę, dom modlitwy. W końcu lat trzydziestych XIX wieku, po wyodrębnieniu parafii w Nowosolnej, uzyskano wszystkie zezwolenia na remont kaplicy.

Jak mówi Agnieszka Szygendowska zachował się kosztorys tego remontu. Okazało się, że ewangelicy z Nowosolnej tak naprawdę nie remontowali domu modlitwy, ale wybudowali kościół. Posłużyli się tu projektem z 1811 roku.
- Były w tym projekcie pewne modyfikacje - wyjaśnia Agnieszka Szygendowska. - Do kościoła dobudowano murowaną fasadę. Koszt całej inwestycji przekroczył to, co zostało zapisane w pierwotnym kosztorysie.

Prace wykończeniowe przy budowie kościoła luterańskiego trwały do lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku.

- Na suficie położono tynk, a na ścianach szalunek - dodaje pani Agnieszka. - Dowodem są na to zachowane rachunki. A wszystkie te prace wykonywał jeden człowiek, majster z Nowosolnej.

W międzyczasie do Nowosolnej przybyli Bracia Morawscy, czyli ewangelicy reformowani. Korzystali oni z kościoła luteran, ale wybudowali w pobliżu własny dom modlitwy.

- Nie ma dziś po nim śladu, ale z relacji mieszkańców Nowosolnej wynika, że stał jeszcze po zakończeniu drugiej wojny światowej - twierdzi Agnieszka Szygendowska.

Starsi mieszkańcy pamiętają, że gdy do Nowosolnej wkroczyli Rosjanie, to niemieckich mieszkańców tej wsi zgromadzono w domu modlitwy Braci Morawskich. Potem część z nich wysłano na Syberię, inni wyjechali do Niemiec. Z relacji zasłyszanych w Nowosolnej wynika, że z rdzennych, niemieckich mieszkańców pozostały dwie rodziny. Między innymi Franzamanów. Tak przynajmniej to nazwisko podają w Nowosolnej. Była to matka z synem. Kobieta za nic nie chciała opuszczać rodzinnych stron. Została w Nowosolnej i razem z synem pracowała jako parobek w rodzinnym gospodarstwie, które zajęli nowi osadnicy. Wielu z nich przybyło ze wschodnich rubieży Polski.

- Kiedy to starsze pokolenie rodzin umarło, dzieci wyjechały do Niemiec - mówi Agnieszka Szygendowska.

Ale wróćmy do dziewiętnastego wieku. Kościółek był wyposażony podobnie jak inne świątynie ewangelickie. Jego wnętrze zostało otoczone emporami, czyli galerią, balkonami. Pośrodku znajdował się ciemny ołtarz. A w nim obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Nad ołtarzem umieszczono ambonę. Na balustradach empor zawieszono cytaty z Pisma Świętego, obrazy przedstawiające Marcina Lutra. Na fasadzie ołtarza, w miejscu, gdzie potem znalazł się obraz św. Andrzeja Boboli, umieszczono też cytat z Psalmu. Widać to na zachowanych, starych zdjęciach. Strop był wykonany z modrzewiowego drzewa, tak jak cały kościół, a później otynkowany. Koło ołtarza stała chrzcielnica.

- Chrzcielnica niestety nie zachowała się, podobnie, jak obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę - mówi Agnieszka Szygendowska.

Starsi mieszkańcy Nowosolnej pamiętają ołtarz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Był on w kościele jeszcze w latach pięćdziesiątych. Co się z nim stało, nie wiadomo.
Pierwszym pastorem został Eduard Kuenzell. Po latach wspominano też Ferdynanda Zafta. Kiedy wybuchła druga wojna światowa, jako obywatel Polski, został powołany do naszej armii. Walczył podczas kampanii wrześniowej. Potem trafił do niemieckiej niewoli. Został z niej zwolniony i wrócił do Nowosolnej. Ale nie długo przebywał w domu. Tym razem do wojska powołali go Niemcy. Wrócił z frontu w 1944 roku jako inwalida wojenny.

Obok kościoła w Nowosolnej w 1856 roku wybudowano tzw. pastorówkę. Także zrobioną z drewna. Wyglądem przypominała domy łódzkich tkaczy. A znacznie później, bo w 1936 roku, luteranie wybudowali drewnianą dzwonnicę.

Po zakończeniu wojny, Niemcy uciekli z Nowosolnej. Kościół przejęli katolicy. W 1947 roku w Nowosolnej utworzono parafię pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli. Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych dwudziestego wieku dokonano przeróbek w wyposażeniu kościoła.

- Obcięte zostały wtedy empory od wschodniej strony kościoła - opowiada Agnieszka Szygendowska. - Z ciemnego ołtarza pozostała tylko mensa. Stała się ona bocznym ołtarzem. Ołtarz główny był już biały.

Ksiądz Edward Wieczorek, dziś proboszcz parafii św. Antoniego w Tomaszowie Mazowieckim, był w latach osiemdziesiątych proboszczem w katolickiej parafii w Nowosolnej. Twierdzi, że z dokumentów, które posiadał, drewniany kościół pochodził dopiero z 1918 roku, a nie 1846 roku.

- Oglądałem zdjęcia tego kościoła wybudowanego w 1848 roku i wyglądał zupełnie inaczej - twierdzi ksiądz Edward Wieczorek. - Gdy rozpoczynałem budowę nowego kościoła, to w zezwoleniu na budowę napisano, że w ciągu roku ma być rozebrany stary kościółek i plebania. Tuż przed poświęceniem nowego kościoła przyszło pismo, które nakazywało nie rozbierać starego kościółka i plebanii.

Agnieszka Szygendowska zaprzecza temu. Zdecydowanie zapewnia, że kościół pochodzi z 1848 roku! Tyle, że w czasie pierwszej wojny światowej został uszkodzony dach kościoła. Po jego remoncie, gont zastąpiła blacha.

W 2008 roku kościół w Nowosolnej został rozebrany i przeniesiony do Skansenu Architektury Drewnianej. Nie udało się tylko przetransportować murowanej fasady. Cegła, z której została zbudowany, była w bardzo złym stanie. Po przeniesieniu kościoła została zrekonstruowana.

- Wyposażenie kościoła zawiera elementy katolickie i ewangelickie - zaznacza Agnieszka Szygendowska. - Modrzewiowe drewno, z którego został zbudowany, jest w bardzo dobrym stanie. Nie odbudowano empor od strony wschodniej. Znajdujący się obecnie w kościele pomalowany na biało ołtarz katolicki, sprowadzono do świątyni w Nowosolnej w latach pięćdziesiątych.

Pozostał za to ewangelicki szyld, który odnaleziono w jednym z domów Nowosolnej. Taki szyld był umieszczano na trumnie zmarłego, z jego nazwiskiem i imieniem. Potem go zdejmowano i wieszano w kościele. Dziś kościółek jest jednym z najcenniejszych eksponatów Skansenu Architektury Drewnianej Muzeum Włókiennictwa.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki