Komisje powstały, by poszkodowani pacjenci szybciej niż w sądach mogli dochodzić swoich spraw. Członkowie komisji - w Łodzi jest ich 16 - mieli decydować czy do zdarzenia doszło, ale już nie rozstrzygać kto zawinił. Przed komisją pacjent musi udowodnić uszczerbek na zdrowiu, a komisja ma 4 miesiące na podjęcie decyzji o odszkodowaniu. Przez 7 miesięcy tego roku zasądzono odszkodowanie tylko jednemu mieszkańcowi naszego regionu. Mężczyzna dostanie od szpitala kilka tysięcy złotych z powodu uszkodzenia szczęki podczas zabiegu stomatologicznego.
Z ośmiu spraw, którymi zajęła się komisja, zakończono trzy. Jednemu pacjentowi przyznano odszkodowanie, drugą sprawę umorzono, a trzecią zakończono w związku ze śmiercią pacjenta, który złożył wniosek. Teraz odszkodowania może domagać się jego rodzina.
Komisja nadal bada m.in. sprawę łodzianki, której przeprowadzono - rzekomo niepotrzebną - operację kręgosłupa, po której wystąpiły powikłania.
- Komisja może się zająć tylko zdarzeniami, które miały miejsce po wejściu w życie ustawy, czyli po 1 stycznia tego roku. Wniosków od pacjentów mamy sporo, ale wiele z nich nie spełnia wymogów formalnych, więc nie mogą być rozpatrywane - tłumaczy Krzysztof Sztrajber, rzecznik Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. - Zadaniem komisji jest potwierdzenie czy doszło do "zdarzenia medycznego", czyli błędu w sztuce lekarskiej. Pacjent, który doznał uszczerbku na zdrowiu, może oczekiwać odszkodowania w maksymalnej wysokości 100 tys. złotych.
Ta kwota nie zachęca poszkodowanych do stawania przed komisją. Odszkodowanie zamyka im bowiem możliwość dochodzenia praw w sądzie. Poszkodowani nie mogą też liczyć na rentę. Z tego powodu droga sądowa, choć zdecydowanie dłuższa, nadal cieszy się największą popularnością.
Ostatnio łódzki sąd przyznał m.in. ponad 200 tys. zł zadośćuczynienia łodzianinowi, który z powodu błędu w sztuce lekarskiej stracił nogę. Lekarze na czas nie zatamowali bowiem krwawienia. Łodzianin może liczyć także na comiesięczną rentę w wysokości 8 tys. zł.
Jeszcze większą rentę dostało małżeństwo, które wychowuje niepełnosprawne dziecko - chodziło o błąd położników. Na rehabilitację dziecka rodzice dostają 11 tys. zł miesięcznie. Komisja przy urzędzie takich pieniędzy nikomu przyznać nie może.
- Działalność komisji na pewno nie zmniejszyła liczby pacjentów, którzy domagają się zadośćuczynienia w sądzie. Wręcz przeciwnie, liczba takich spraw wciąż rośnie. Pacjenci, którzy rzeczywiście doznali szkody, nie będą usatysfakcjonowani odszkodowaniem do 100 tys. zł, bo w sądzie mogą uzyskać znacznie więcej. Sądy zawsze zostawiają furtkę do wznowienia sprawy, jeśli w przyszłości stan zdrowia pacjentów pogorszy się i będzie to efektem błędu medycznego. Komisja takich możliwości nie daje - twierdzi Maria Wentlandt-Walkiewicz, łódzka mecenas, która zajmuje się sprawami błędów medycznych w szpitalach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?