Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci wolą iść do sądu niż do komisji badającej błędy medyczne

Joanna Barczykowska
Rośnie liczba skarg na błędy lekarzy
Rośnie liczba skarg na błędy lekarzy Paweł Relikowski / Polskapresse
Specjalna komisja ds. badania błędów medycznych, która w styczniu powstała przy Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi, nie odciążyła łódzkich sądów. Poszkodowani pacjenci i ich rodziny nadal wolą podjąć ze szpitalem czy przychodnią bój w sądzie, niż starać się o odszkodowanie w komisji przy urzędzie.

Komisje powstały, by poszkodowani pacjenci szybciej niż w sądach mogli dochodzić swoich spraw. Członkowie komisji - w Łodzi jest ich 16 - mieli decydować czy do zdarzenia doszło, ale już nie rozstrzygać kto zawinił. Przed komisją pacjent musi udowodnić uszczerbek na zdrowiu, a komisja ma 4 miesiące na podjęcie decyzji o odszkodowaniu. Przez 7 miesięcy tego roku zasądzono odszkodowanie tylko jednemu mieszkańcowi naszego regionu. Mężczyzna dostanie od szpitala kilka tysięcy złotych z powodu uszkodzenia szczęki podczas zabiegu stomatologicznego.

Z ośmiu spraw, którymi zajęła się komisja, zakończono trzy. Jednemu pacjentowi przyznano odszkodowanie, drugą sprawę umorzono, a trzecią zakończono w związku ze śmiercią pacjenta, który złożył wniosek. Teraz odszkodowania może domagać się jego rodzina.

Komisja nadal bada m.in. sprawę łodzianki, której przeprowadzono - rzekomo niepotrzebną - operację kręgosłupa, po której wystąpiły powikłania.

- Komisja może się zająć tylko zdarzeniami, które miały miejsce po wejściu w życie ustawy, czyli po 1 stycznia tego roku. Wniosków od pacjentów mamy sporo, ale wiele z nich nie spełnia wymogów formalnych, więc nie mogą być rozpatrywane - tłumaczy Krzysztof Sztrajber, rzecznik Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. - Zadaniem komisji jest potwierdzenie czy doszło do "zdarzenia medycznego", czyli błędu w sztuce lekarskiej. Pacjent, który doznał uszczerbku na zdrowiu, może oczekiwać odszkodowania w maksymalnej wysokości 100 tys. złotych.

Ta kwota nie zachęca poszkodowanych do stawania przed komisją. Odszkodowanie zamyka im bowiem możliwość dochodzenia praw w sądzie. Poszkodowani nie mogą też liczyć na rentę. Z tego powodu droga sądowa, choć zdecydowanie dłuższa, nadal cieszy się największą popularnością.

Ostatnio łódzki sąd przyznał m.in. ponad 200 tys. zł zadośćuczynienia łodzianinowi, który z powodu błędu w sztuce lekarskiej stracił nogę. Lekarze na czas nie zatamowali bowiem krwawienia. Łodzianin może liczyć także na comiesięczną rentę w wysokości 8 tys. zł.

Jeszcze większą rentę dostało małżeństwo, które wychowuje niepełnosprawne dziecko - chodziło o błąd położników. Na rehabilitację dziecka rodzice dostają 11 tys. zł miesięcznie. Komisja przy urzędzie takich pieniędzy nikomu przyznać nie może.

- Działalność komisji na pewno nie zmniejszyła liczby pacjentów, którzy domagają się zadośćuczynienia w sądzie. Wręcz przeciwnie, liczba takich spraw wciąż rośnie. Pacjenci, którzy rzeczywiście doznali szkody, nie będą usatysfakcjonowani odszkodowaniem do 100 tys. zł, bo w sądzie mogą uzyskać znacznie więcej. Sądy zawsze zostawiają furtkę do wznowienia sprawy, jeśli w przyszłości stan zdrowia pacjentów pogorszy się i będzie to efektem błędu medycznego. Komisja takich możliwości nie daje - twierdzi Maria Wentlandt-Walkiewicz, łódzka mecenas, która zajmuje się sprawami błędów medycznych w szpitalach.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki