Od pierwszej sekundy, kiedy tylko Tuskowi zakwitło emerytalne miasteczko, pomny historycznych doświadczeń czekałem, kto odwiedzi jego mieszkańców. W 2007 roku pielęgniarki z białego miasteczka nie mogły się opędzić od polityków i warszawskiego hajlajfu. Wszyscy współczuli paniom gnębionym przez okrutnika Kaczyńskiego.
Tym razem paniusie z towarzystwa nie dopisały. Kwaśniewska nie przyniosła związkowcom kanapek ani nawet słów otuchy. Nie przyszła Janda z darmowymi wejściówkami do swego teatru. Nawet lewicowy Rychu Kalisz nie podjechał skromnym audi za 200 tysięcy, żeby moralnie wesprzeć klasę robotniczą, której jest reprezentantem.
Nie zjawił się Krzaklewski, były szef Solidarności. Ten sam, który - jako nadzorca Buzka i jego rządu - był ojcem chrzestnym OFE. Nie czarujmy się, to przez OFE dziura w budżecie ZUS rośnie szybciej niż powinna i stąd pomysł pracy do grobowej deski. No ale związkowcy nie widzą związku przyczynowo-skutkowego - są jak Melanezyjczycy, którzy nie kojarzyli, skąd w brzuchu kobiety biorą się dzieci. Dlatego Piękny Marian jest wysłannikiem Solidarności w UE i wciąż jest trzymany we władzach związku.
Jerzy Witaszczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?