Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Państwo nie wierzą?

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk archiwum
Wczoraj odwiedziłem kolegę w szpitalu. Po zabiegu lekarze położyli go na oddziale rehabilitacyjnym. Warunki przyzwoite, sala dwuosobowa. Tylko współlokator niemal cały czas śpi, a jak zaśnie to chrapie. Z Andrzejem nie widzieliśmy się wieki, więc powspominaliśmy chwilę. Okazało się, że nie jest to jego pierwszy pobyt w szpitalu. W czasach, gdy Polska była potęgą morską i po morzach i oceanach pływało pod biało-czerwoną banderą kilkaset nowoczesnych statków, pracował na jednym z nich.

Pewnego razu, gdzieś na Morzu Południowochińskim, poczuł się źle, a potem jeszcze gorzej. Ostatecznie urwał mu się film. Kiedy na nowo otworzył oczy, był przekonany, że umarł i jest w raju. Otaczała go sterylna biel, niczego mu nie brakowało. Wokół poruszały się białe anioły. W końcu zaczął dochodzić do siebie. Zorientował się wtedy, że krzątające się przy nim anioły to skośnookie pielęgniarki. Leżał w szpitalu w Singapurze w jednoosobowej sali z wyposażeniem, którego nie powstydziłby się hotel wysokiej klasy. Kiedy mógł już jeść jak normalny człowiek, chińska pielęgniarka przyniosła mu jadłospis, składający się z kilkunastu potraw. Jak w dobrej restauracji.

Nie wytrzymał - zapytał, czy znajduje się w szpitalu dla VIP-ów. - To jest szpital dla zwykłych chorych - wyjaśniła pielęgniarka. Następnie wskazała wieżowiec za oknem: - Tam jest klinika dla tych, którzy płacą wyższe ubezpieczenia.

Przytaczam wspomnienia kolegi nie bez przyczyny. Przyczyną jest minister zdrowia Ewa Kopacz i jej rzekoma reforma służby zdrowia. Kopacz wprowadza dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne. Dobrowolne. Jak Państwo sądzą, czy osoby dodatkowo ubezpieczone będą leczone w specjalnych klinikach, jak w Singapurze? Jeszcze czego! To jest Polska.

W polskim szpitalu nie będzie żadnego Singapuru. Raczej model amerykański, który świetnie funkcjonuje tylko na filmach z doktorem Housem. W Polsce dwuosobowa sala, w której leży mój kolega, zostanie przerobiona na salę jednoosobową. Dostanie ją ten, który wykupi dodatkowe ubezpieczenie. Tego, który nie wykupi, położy się w sali wieloosobowej, a jak się nie zmieści, to na korytarzu. Lub wcale się go nie przyjmie i się poczeka, aż końcu sobie umrze i wszyscy będą mieć święty spokój.
Państwo nie wierzą, że tak będzie? No, to się Państwo przekonają.
Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki