Inspektorzy z Państwowej Agencji Atomistyki przez dwa dni kontrolowali te miejsca w bełchatowskiej elektrowni, w których przechowywane są materiały promieniotwórcze.
- Sprawdzaliśmy sposób, w jaki są przechowywane i zabezpieczone, kto ma do nich dostęp, czy mogą do nich dotrzeć np. pracownicy firm zewnętrznych - mówi Monika Kaczyńska, rzecznik PAA, zaznaczając, że ostatnia planowa kontrola agencji przeprowadzona była na terenie elektrowni w sierpniu. - Wyniki zakończonej właśnie kontroli są jeszcze analizowane, w przyszłym tygodniu powinniśmy znać ich efekty.
Specjalna wizyta, jaką w bełchatowskiej elektrowni złożyli inspektorzy agencji, to efekt zniknięcia dwóch pojemników z promieniotwórczym izotopem kobaltu. 22 listopada pracownicy elektrowni zauważyli, że dwa 200-kilogramowe ołowiane pojemniki z zatopionym w nich materiałem promieniotwórczym ktoś ukradł. Później okazało się, że mogły one zginąć nawet 2 miesiące wcześniej. Pojemniki skradziono z budynku, w którym prowadzone są prace modernizacyjne.
Z elektrowni w Bełchatowie zniknęły izotopy radioaktywne
Policja zakłada, że to ołów, a nie izotop skusił złodziei. Gdyby te bryły ołowiu sprzedać w skupie złomu, można za nie otrzymać około 2 tys. zł. Pojemników szukano na wszystkich skupach złomu na terenie powiatu bełchatowskiego. Wcześniej pracownicy elektrowni sprawdzili też składowisko w miejscowości Poraj koło Częstochowy, bo to tam trafiał złom z tego zakładu.
Przesłuchiwane są także osoby, które mogły mieć kontakt z pojemnikami. Jest ich kilkadziesiąt, to m.in. pracownicy firm remontowych, które prowadziły prace na terenie elektrowni. Na razie skradzionych izotopów nie znaleziono.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?