Aż nie chce się wierzyć, że park Helenów - malowniczo położony w dolinie rzeki Łódki - był kiedyś tak niezwykły i efektowny.
Dwa stawy z łódkami, kaskady, fontanny i wodotryski, klatki z dzikimi zwierzętami, muszla koncertowa, stylowa altana zwana też grotą, lokale gastronomiczne z wieżą widokową oraz znakomicie utrzymane aleje, trawniki i kwietniki.
Nic więc dziwnego, że wyglądał jak z baśni, zaś starsi łodzianie wciąż pamiętają i wspominają jego urodę. Dlatego zapewne ucieszy ich wiadomość, że rosną szanse, iż park Helenów odzyska swój dawny blask. Jest to możliwe dzięki współpracy władz miasta i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Łodzi.
- W tym roku kosztem czterech milionów złotych zostanie poddany renowacji park Reymonta i nie jest wykluczone, że następną tego typu inwestycją będzie odnowienie pięknego kiedyś parku Helenów. Rozmawiałem w tej sprawie z szefami funduszu i wyrazili zainteresowanie projektem. Rewitalizacja parku mogłaby zostać zrealizowana w perspektywie dwóch a może trzech lat - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydenta Łodzi.
O tym, że właśnie ten park warto by odnowić, nikogo nie trzeba przekonywać.
Fontanna z łabędziem
- Trzeba zrobić inwentaryzację i precyzyjnie ustalić, jakie cenne obiekty zniknęły, a jakie przetrwały i w jakim są stanie - uważa Wojciech Szygendowski, wojewódzki konserwator zabytków w Łodzi. - Jest to jeden z najciekawszych i najpiękniejszych parków w Łodzi. Zachowały się o nim liczne opowieści dotyczące zarówno menażerii z dzikimi zwierzętami, jaki i stylowego budynku - tzw. mleczarni z wieżą widokową, w której sprzedawano między innymi lody - opowiada Wojciech Szygendowski.
O przywróceniu parkowi dawnej świetności marzą m.in. łódzcy przewodnicy. - Jestem zdecydowanie za tym, aby park ten poddać rewitalizacji - podkreśla przewodnik Alina Jabłońska. Jeszcze na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych w parku helenowskim można było zobaczyć elementy dawnego, wspaniałego wyposażenia. Z czasem elementy małej architektury zniknęły zupełnie lub zachowały się tylko w formie zmienionej i zubożonej. - A szkoda, bowiem park Helenów był rzadkiej urody, co wiem z opowieści mojego ojca, który z rodzicami, a moimi dziadkami, chodził tam jeszcze przed I wojną światową. Z czasem zniknęła drewniana sala koncertowa, mleczarnia z wieżą widokową czy wspaniale fontanny. Jedna była z dziewczyną z łabędziem, a druga z krasnalem pod parasolem. Rozebrano także ogrodzenie. Przetrwała natomiast dawna kawiarnia i cukiernia, ale w stanie zubożałym - dodaje Alina Jabłońska.
To altana, a nie grota
W niektórych publikacjach można przeczytać, że jedną z ozdób parku jest grota z lawy wulkanicznej. Nasza rozmówczyni prostuje tę informację. - To wcale nie jest grota z lawy wulkanicznej, lecz altana z cementu i trawertynu - mówi Alina Jabłońska. I dodaje, że dawną grotę ogrodową można zobaczyć na terenie prywatnej posesji z zabytkową willą "Klara" Kindermannów w Rudzie Pabianickiej.
Park Helenów wiąże się z rodziną Anstadtów. Twórcą jej potęgi był Karol Anstadt, założyciel znanych zakładów browarniczych. Po jego śmierci piwny interes przejęli synowie: Ludwik, Zenon, Fryderyk i Karol junior. Bracia w 1885 roku utworzyli na powierzchni 12 hektarów park Helenów. Nazwę park otrzymał na część żony Ludwika - Heleny. Park był prywatny, a za wejście się płaciło. Dlatego początkowo miał on wymiar elitarny i gromadził przede wszystkim śmietankę towarzyską Łodzi. Atrakcji w parku nie brakowało, a piwo z browarów Anstadtów lało się strumieniami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?