Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Park w Wieruszowie opustoszał. Zawinił agresywny koziołek

Daniel Sibiak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Polska Press
Mieszkańcy Wieruszowa obawiają się wizyt w parku przy ul. Marianów. Wszystko przez... koziołka, który zaatakował tu już cztery osoby.

O tym jak groźny może być z pozoru niewinny koziołek przekonały się jako pierwsze dwie Ukrainki, które siedziały na ławeczce w parku. Kiedy koziołek pojawił się w pobliżu nich, zaczęły próbować go karmić. Nagle zwierzę zrobiło się agresywne. Chciało pogryźć kobiety, ale zdążyły uciec na drzewo. Choć skończyło się to na poszarpaniu, rany trzeba było opatrzyć w szpitalu.

Kiedy historia wyszła na jaw, mieszkańcy żartowali, że koziołek broni polskich miejsc pracy. Nie było im już jednak do śmiechu, kiedy zwierzę zaatakowało dwie kolejne osoby. Okazało się, że informacje o pojawiającym się i znikającym koziołku są prawdziwe. Odważni mieszkańcy nakręcili nawet film, na którym widać, jak próbuje zaatakować ich koziołek. Po tym wszystkim służby weterynaryjne zaapelowały do mieszkańców, aby wstrzymali się z wizytami w parku, a jeśli będą w jego okolicach, aby uważnie pilnowali dzieci. Widząc zagrożenie, decyzję o odłowieniu koziołka podjął burmistrz.

- W dniu akcji koziołek nie pojawił się w parku ani w jego okolicach. Od tamtej pory nie mieliśmy też żadnych zgłoszeń od mieszkańców dotyczących jego obecności czy ataków - mówi Radosław Szkudlarek, rzecznik prasowy wieruszowskiej policji.

Burmistrz Rafał Przybył podejrzewa, że zwierzę zostało okiełznane i udomowione. Z jego obserwacji wynika, że zabrano go matce, co spowodowało, że brakowało mu pieszczot.

- Moim zdaniem, szukał ich u ludzi, którzy próbowali karmić go smakołykami, a że koźlątko ma szpilki, niestety powodowało u ludzi rany i panikę. Tymczasem sam koziołek nie miał jeszcze wyrobionego instynktu, czyli strachu przed ludźmi - komentuje burmistrz Rafał Przybył, który zabronił zabijać koziołka. Do akcji jego odłowienia ściągnął specjalistę, który miał zaaplikować zwierzęciu środek uspokajający i wywieźć go z Wieruszowa. Niestety, choć szukały go zarówno służby weterynaryjne oraz policjanci i strażacy ślad po nim zaginął.

- Może powrócił do zagrody, z której uciekł bądź go zabrano. Z pewnością było to udomowione zwierzę - nie ma wątpliwości burmistrz.
Mimo wszystko mieszkańcy dmuchają na zimne i do parku nie chodzą. Czekają na komunikat o znalezieniu kozła. Dopiero wówczas będą mogli spokojnie spacerować w parku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki