Pan Marian z Łodzi nie znalazł w piątek miejsca przy dworcu i zostawił samochód na parkingu pod szkołą przy ul. Jurczyńskiego. Ku swojemu zdumieniu zobaczył w oponie wbity gwóźdź. Był profesjonalnie zakrzywiony w taki sposób, by ostrym końcem stał na sztorc i dziurawił opony.
- Rozejrzałem się dookoła i zamarłem. Na drodze do dworca stało jeszcze dwóch kierowców i też wymieniało koła. Widziałem już takie rzeczy. Jestem przekonany, że to pierwszy akt wojny parkingowej.
Według planów, parking przed dworcem Łódź Widzew miał być większy o 40 miejsc, ale mieszkaniec domu przy dworcu nie zgodził się na przeprowadzkę. Parking powstał więc mniejszy i jest ciągle zatłoczony.
- Nawet w weekend trudno znaleźć miejsce. Ostatnio stałam nielegalnie na chodniku - mówi pani Monika, łodzianka.
Mieszkańcy bloków przy dworcu Łódź Widzew też mają dość zajmujących ich miejsca podróżnych. Tablice z zakazem parkowania dla obcych nie pomagają.
Nie pomagają też inne środki. Wspólnota mieszkaniowa z ulicy Adamieckiego przy wjeździe na swój parking ustawiła szlaban . Wiele to nie dało - kilka dni temu szlaban został wyłamany przez "nieznanych sprawców". Mieszkańcy podejrzewają zdesperowanych pasażerów.
- Nie wiemy, co będzie, gdy zamkną Fabryczny i naprawdę zacznie się tu ruch - mówią.
Do straży miejskiej ani do policji żadne informacje o wojnie na podrasowane gwoździe nie dotarły. - Przebicie opony można traktować jako zniszczenie mienia. Jeśli opona ma wartość powyżej 250 zł, jest to przestępstwo - mówi asp. Radosław Gwis z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Trzeba jednak udowodnić sprawcy umyślne działanie, a poszkodowany musi się zgłosić do nas z wnioskiem o jego ściganie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?