Pani Karolina 5 maja rano wsiadła do autobusu PKS jadącego do Przemyśla. Poprosiła o bilet do Rzeszowa.
- Dałam kierowcy 100 złotych, powiedział, że nie ma jak wydać reszty - mówi studentka.
Dlatego dla ułatwienia poprosiła o drugi bilet, dla swojego chłopaka.
- Kierowca wydrukował bilety, używając kasy fiskalnej, po czym z oburzeniem powiedział, że nie dałam mu na nie pieniędzy - relacjonuje pani Karolina.
Dziewczyna zażądała przeliczenia kasy.
- Kierowca liczył bardzo pobieżnie, dwa razy się pomylił - mówi pasażerka. - Ja natomiast sprawdziłam wszędzie: w portfelu i pod siedzeniem. Pieniędzy nigdzie nie było.
Kobieta zapłaciła jeszcze raz, ale zawiadomiła rzeszowską policję. Ta przyjechała na dworzec. Wyników postępowania jeszcze nie ma.
- Pasażerka zgłosiła taki incydent w komisariacie policji Rzeszów-Śródmieście. Notatka ze zdarzenia została przesłana do łódzkiej policji - mówi podkom. Paweł Międlarz z biura prasowego rzeszowskiej policji.
Do Łodzi notatka jeszcze nie dotarła.
Prawdopodobnie rozstrzygnięcie sprawy nie będzie łatwe. Większość autobusów łódzkiego PKS nie ma bowiem kamer.
Eugeniusz Smuklerz, prezes łódzkiego MPK, zapewnia, że tego typu nieporozumienia zdarzają się bardzo rzadko.
- Otrzymaliśmy skargę tej pasażerki. Sprawę będziemy wyjaśniać, otrzyma ona pisemne wyjaśnienie - zapewnia prezes.
Jeżeli zarzuty okażą się prawdziwe, kierowcy grozi zwolnienie dyscyplinarne.
Zdzisława Wilk z łódzkiego oddziału Federacji Konsumentów radzi, by podczas płacenia banknot cały czas znajdował się w zasięgu naszego wzroku.
- Płaćmy dopiero wtedy, gdy otrzymujemy towar - radzi. - W przypadku wątpliwości możemy prosić o przeliczenie kasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?