Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Bliźniuk: żołnierz Zdanowskiej i Schetyny, który ma dobić Grabarczyka

Marcin Darda
Marcin Darda
Wtorkowy wybór Pawła Bliźniuka na pełniącego obowiązki szefa regionu łódzkiego PO to tylko etap, który nie kończy walki o wpływy, a właśnie ją rozpoczyna.

Bliźniuk, żołnierz Hanny Zdanowskiej, szefowej łódzkiej PO, w roli nowego p.o. przewodniczącego regionu, to konstrukcja ryzykowna z punktu widzenia marketingu politycznego, ale dość klarowna jeśli chodzi o technologię sprawowania władzy wewnątrz partii. Ryzyko marketingowe jest takie, że powiatowy aparat partyjny w regionie lubi mieć nad sobą posła, kogoś znanego z telewizji, kto też stanowi jakiś autorytet. Bliźniuk, choć w Łodzi jest mocny, to póki co na zewnątrz symbolizuje raczej łódzką lokalność. Ma zaledwie 30 lat, ale i opinię starego partyjnego wyjadacza i dobrego organizatora. Stworzył dla Zdanowskiej gigantyczne zaplecze, czyli Koło Aktywności, a ilość delegatów KA w 2010 r. przesądziła o tym, że Zdanowska została szefową PO w Łodzi.

Jego adwersarze w PO mówią z przekąsem, że jest świetnym organizatorem, i przypominają, że za jego kołem wciąż ciągnie się aura sztucznie napompowanego, bo liczy ponad 400 osób. Stąd szefostwo regionu akurat dla niego postrzegane jest mniej więcej jak wpuszczanie lisa do kurnika. Jego nowa funkcja to w pierwszej kolejności przedłużenie władzy Hanny Zdanowskiej z Łodzi na cały region w partii współrządzącej Łodzią i województwem. Dla prezydent Łodzi ta funkcja byłaby zakłóceniem przekazu, że jest „apolityczną gospodynią stolicy regionu”, i pewnie nie ułatwiłaby zaplanowanego już zwycięstwa w wyborach 2018 r.

Czytaj więcej: Paweł Bliźniuk nowym szefem PO w Łódzkiem

Jest zatem Bliźniuk niby wybranym w zastępstwie, ale z drugiej strony to bliski współpracownik szefa PO, Grzegorza Schetyny. Odpowiada m.in. za jego wizerunek i aktywność w mediach społecznościowych. Nie jest zatem tak, że Bliźniuk jest całkowicie zależny od Zdanowskiej i o wszystko się jej pyta, bo jest podwieszony także pod Schetynę, a teraz będzie także członkiem zarządu krajowego PO. I na tym będzie budował samodzielność. Polityczna sztama między Bliźniukiem a Zdanowską może na jakiś czas ustabilizować obecny trzon łódzkiej PO, bo na dziś oboje mają zupełnie inne osobiste ambicje. Zdanowska mierzy w kolejną kadencję prezydenta Łodzi, a dla Bliźniuka najważniejszym celem są wybory do Sejmu w 2019 r.

Osobiste aspiracje ludzi Platformy w Łodzi to zresztą kluczowy powód tego przegrupowania władzy w partii, które teraz obserwujemy. Zaczęło się przecież od osobistych ambicji Cezarego Grabarczyka, które uraziły osobiste aspiracje ludzi Zdanowskiej, choćby Bliźniuka, i w konsekwencji doprowadziły do tego, czego chyba nikt w PO przed rokiem nie przewidywał: duet Grabarczyk - Zdanowska plus jej zaplecze rozjechał w dwie różne strony. Historia tego konfliktu ma tło głównie personalne w łódzkiej PO, ale przeplata się z kotłowaniem w całej partii, jej kampanią wewnętrzną obfitującą w zwroty akcji, klasyczne odwracania sojuszy, wreszcie interwencją prokuratury, po której otworzył się etap walki o stanowisko szefa regionu. Bo wtorkowy wybór Bliźniuka to tylko etap, który niczego nie kończy, a właśnie rozpoczyna. Cezary Grabarczyk, mistrz kuluarowych zagrywek, na start o stanowisko szefa regionu nie mógł sobie pozwolić, bo oznaczałby jego porażkę. Bliźniuk zdobył 9 głosów, jedna osoba się wstrzymała, 5 było przeciw. Te pięć głosów, czyli trzecia część zarządu, to jest dziś siła Grabarczyka. Bliźniuk przed wyborami miał 8 pewnych głosów, a choć głosowanie było niejawne, wiadomo, że dziewiąty popierający go głos, należy do marszałka Witolda Stępnia, dotąd lojalnego wobec Grabarczyka. Stępień po prostu zagrał o siebie, bo przecież w listopadzie Zdanowska chciała jego odwołania. Uratował go tylko jeden głos, ale tamto głosowanie pokazało jak bardzo zarząd regionu jest podzielony. Pokazało też, że Zdanowska, choć jest przeciw stojącemu za marszałkiem Grabarczykowi, ma już za sobą prawie połowę tegoż zarządu. Dziś wygląda na to, że Stępień złożywszy hołd Bliźniukowi być może uratował posadę, ale czy tak faktycznie będzie, pokaże pierwszy test: czerwcowe głosowanie o absolutorium dla marszałka. Faktem jest jednak taki, że dziś już w partii stanowisko marszałka zależy od Zdanowskiej.

Czytaj więcej na następnej stronie

Intrygujące jest jednak co innego: dlaczego na swoim boisku przegrywa Cezary Grabarczyk, przez lata okręt flagowy łódzkiej PO? Otóż odpowiedź, że przegrywa dlatego, iż skonfliktował się ze Zdanowską to tylko część odpowiedzi. W politycznych manewrach stanowiska partyjne de facto nie mają znaczenia, jeśli nie ma się czym płacić. Prosty przykład: miesiąc temu robotę w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich w Spale straciła Barbara Klatka. Tak się jednak złożyło, że Klatka niedawno odnalazła się na stanowisku członka zarządu Miejskiej Areny Kultury i Sportu, spółki, której właścicielem jest prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska. Tak się też dziwnie składa, że Klatka to również wiceszefowa zarządu regionu PO, czyli jeden, ale bardzo ważny głos w rozgrywce o przywództwo w regionie PO. Owszem, można zaryzykować tezę, że po prostu poparła jedynego kandydata, ale wspólnoty interesu w tym przypadku tylko ślepiec nie zauważy.

Czytaj więcej: Paweł Bliźniuk przewodniczącym PO w Łódzkiem?

Takiej waluty nie ma natomiast Grabarczyk. To nie są czasy, gdy był ministrem. Wyjednanie u marszałka Stępnia etatu doradcy dla byłej posłanki Elżbiety Królikowskiej-Kińskiej, jednej z niewielu mu bliskich politycznie postaci w zarządzie powiatu łódzkiej PO, to być może dziś szczyt jego możliwości. Grabarczyk jest dziś po prostu posłem opozycji, odciętym od dawnego zaplecza. Ale jego ambicje bycia liderem są naturalne i raczej z nich nie zrezygnuje. A nie stoi na całkiem straconej pozycji. Można się spodziewać, że Bliźniuk spróbuje te jego pięć głosów zredukować do trzech, wnioskując o zmiany w Radzie Regionu PO.

Jest jednak jedna istotna rzecz. Otóż Bliźniuk stanowisko zdobył w trybie ekstraordynaryjnym, bo w trakcie trwania kadencji. Będzie je pełnił mniej więcej przez półtora roku. Za kilkanaście miesięcy, jeszcze przed wyborami samorządowymi w 2018 r., odbędą się wybory wewnętrzne w PO: od kół przez zarządy powiatów i regionów do Rady Krajowej i nowego przewodniczącego. Tyle, że tym razem szefa regionu nie będzie wybierany przez piętnastoosobowy zarząd, tylko - o ile nic się nie zmieni - w głosowaniu elektronicznym i korespondencyjnym. To oznacza zaś, że głosuje cały stan osobowy regionu łódzkiego PO. Udział większego gremium niż tylko zarząd, daje większe szanse Grabarczykowi, który w regionie wciąż jakąś popularność ma. Jego notowania w krajowej PO też mogą pójść w górę, jeśli Grzegorz Schetyna przez ten czas nie oswoi PO, bo partia pod naciskiem wycinanek personalnych tu i ówdzie zaczyna mu pękać.

Przeczytaj także: Wybory parlamentarne 2015. Paweł Bliźniuk z PO zrezygnował ze startu w wyborach do Sejmu

Schetyna wolałby już Grabarczyka nie oglądać w Sejmie po wyborach 2019 r., a w tym ma pomóc m.in. Bliźniuk. Problem leży tylko w tym, czy to Schetyna będzie wówczas rządził PO, i czy to Bliźniuk wygra kolejne, kalendarzowe rozdanie w regionie. Wiadomo, że wymyślono go i wybrano po to, by tak się właśnie stało. Jako lider regionu on, Zdanowska, jej otoczenie i Schetyna, widzą go w roli lidera listy do Sejmu w 2019 r. Przez najbliższe miesiące może być tak, że częściej niż w Łodzi Bliźniuk widywany będzie w regionie, tworząc nowe układanki, sieć poparcia i nowe sojusze. Problem jest tylko taki, że głosowanie korespondencyjne to nie zjazd delegatów. Przy takim głosowaniu kandydatowi jego kolega z partii głos może obiecać, ale de facto zagłosować na przeciwnika. Ta ordynacja wymaga autentycznej aktywności i pielęgnowania partyjnych kolegów na granicy korupcji politycznej .

Inny problem frakcji dziś dominującej w PO regionu łódzkiego jest taki, że kompletne zmarginalizowanie Cezarego Grabarczyka może wyjść jej bokiem. Niektórzy już przypominają sobie jego manewr z 2010 r. w jak prosty, ale skuteczny sposób zablokował Krzysztofa Kwiatkowskiego. Kwiatkowski chciał zostać szefem łódzkiej PO, przez co byłby naturalnym kandydatem na prezydenta Łodzi. Grabarczyk mu nie odpuścił i ogłosił się jego kontrkandydatem. Obaj byli ministrami, a w łódzkiej PO zaczęło wrzeć i Donald Tusk nakazał im obu rezygnację. W ten sposób Grabarczyk do gry wprowadził Zdanowską. Już teraz niektórzy w PO nieśmiało przepowiadają powtórzenie manewru. Gdyby za dwa lata zasygnalizował swój start na prezydenta Łodzi przeciw Zdanowskiej, dostanie od regionu PO to, czego chce. Choćby biorące miejsce do Sejmu.

Paweł Bliźniuk

Rocznik 1986, łodzianin. Drugą kadencję jest łódzkim radnym PO, dziś także wiceprzewodniczący łódzkiej Rady Miejskiej, mocno zaangażowanym w sprawy rewitalizacji Łodzi. Pracuje w Łódzkiej Spółce Infrastrukturalnej, jest fanem Łódzkiego Klubu Sportowego, z wykształcenia jest prawnikiem. W PO od wtorku p.o. przewodniczącego regionu i członek zarządu krajowego, szef Koła Aktywności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki