Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Górski: Niż demograficzny nie dotyczy medycyny, stomatologii i farmacji

Paweł Patora
Paweł Górski
Paweł Górski Krzysztof Szymczak
Z prof. dr. hab. Pawłem Górskim, rektorem Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, rozmawia Paweł Patora

10 października na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi, odbyła się centralna inauguracja roku akademickiego wszystkich uczelni medycznych w Polsce. Uczestniczył w niej prezydent Bronisław Komorowski, a poprzedziło ją uroczyste otwarcie Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. Jakie znaczenie miał dla Pana ten dzień?
Z jednej strony miał duże znaczenie emocjonalne, bo było to przecież wielkie święto uniwersyteckie. Jednak z drugiej strony, był to finał gigantycznej pracy dla dobra uniwersytetu. Chwilami niewdzięcznej; takiej, w której czasami nie mieliśmy satysfakcji, a nawet pojawiały się chwile zwątpienia. Jednakże 10 października miałem świadomość, że poważny, może najważniejszy element mojej rektorskiej misji wszedł w moment pewnej celebracji; że teraz mogę się autentycznie cieszyć.

Oczywiście mówi Pan o oddaniu do użytku CKD...
Tak, chociaż zapewne niewielu łodzian wie, że ten obiekt składa się z dwóch części - Centrum Dydaktycznego i szpitala. Działające już dwa lata Centrum Dydaktyczne, w którym znajdują się liczne sale seminaryjne, dwie piękne aule i laboratoria z wyposażeniem budzącym podziw gości naszej uczelni z całego świata, budowaliśmy praktycznie od zera i udało się to dość szybko. Natomiast budowa szpitala, na istniejącym już szkielecie, wiązała się z wielkimi kłopotami i kosztowała ogromne pieniądze podatników, więc tym większa jest nasza satysfakcja, że po tych kamieniołomach doszliśmy do finału.

Rozpoczynając swą pierwszą kadencję rektorską, mówił Pan w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego", że oddanie części szpitalnej CKD będzie jednym z najważniejszych Pana zadań...
Tak, ale nie jedynym. Za poważne osiągnięcie moje i osób, które ze mną współpracują, uważam też fundamentalne zreformowanie uniwersytetu, to znaczy unowocześnienie sfery zarządczej. Po pierwsze, zdecentralizowaliśmy finanse, co oznacza, że wydziały uzyskały znaczną samodzielność finansową. Po drugie, wprowadziliśmy klarowne zasady polityki kadrowej, oparte o możliwości finansowania zewnętrznego. To znaczy, że w ramach posiadanej dotacji na określoną liczbę pracowników i studentów, zatrudniamy lub nie. Nie ma elementu uznaniowego. W polityce kadrowej zrezygnowaliśmy z jakichś manewrów uznaniowych. Wprowadziliśmy też elektroniczny system ewaluacyjny. Studenci korzystają z niego powszechnie. Chociaż obawiałem się niepoważnych wpisów, okazało się, że takich nie ma. Studenci zachowują się bardzo dojrzale; dzięki temu systemowi, poczuli się gospodarzami uczelni. Innym osiągnięciem jest wprowadzenie samorządu studenckiego do sfery zarządczej, i to w sposób autentyczny. Ani samorządu studenckiego, ani związków zawodowych nie traktujemy instrumentalnie. Wprowadziliśmy też pewne oprzyrządowanie nowoczesnego zarządzania. Na przykład trzeci rok z rzędu funkcjonuje u nas indeks elektroniczny. Wprowadziliśmy też poważne zmiany w administracji - i strukturalne, i kadrowe. Efekty nowego systemu zarządzania są, bo szybko zaobserwowaliśmy znaczące podwyższenie naszego miejsca w rankingach. Byliśmy w ogonie wszystkich list rankingowych, a teraz należymy do najlepszych szkół medycznych w Polsce. Pod względem osiągnięć naukowych, od dwóch lat jesteśmy już na drugim miejscu.

Wróćmy jeszcze do Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. Teraz jest tam 11 klinik na 9 piętrach. Ile klinik w najbliższym czasie może jeszcze przenieść się do CK-D i jaki byłby to czas?
Sformułowanie "najbliższy czas" brzmi teraz dosyć enigmatycznie. Skończył się bowiem okres finansowania tej inwestycji. Uczelnia z własnych środków absolutnie nie jest w stanie sfinansować zagospodarowania do celów szpitalnych choćby jednego piętra, choć będzie to już o wiele tańsze niż zagospodarowanie każdego z dotychczas oddanych pięter. Dlatego, że mamy już oprzyrządowanie - kanalizację, prąd itd. Oczywiście usilnie staramy się o następne finansowanie i jesteśmy stosunkowo blisko otrzymania kolejnej transzy, choć i ona nie wystarczy na zagospodarowanie wszystkich pięter. Nie mogę więc jeszcze powiedzieć, co i kiedy tam będzie.
Podczas uroczystego otwarcia CKD mówiono o konieczności kosztownej inwestycji, jaką będzie zakup i zamontowanie nowych instalacji budynku, które zastąpią obecne, już nieefektywne, bo projektowane i zakładane w innej epoce. Jaki to będzie rozwiązane?
W tej sprawie liczę na władze samorządowe i wojewódzkie. Dofinansowanie inwestycji infrastrukturalnych przez samorząd jest możliwe pod względem prawnym i zależy tylko od dobrej woli samorządu. Zresztą nie chodzi tu o tak wielkie miliony, by samorząd odczuł to dotkliwie. Chcę tu przypomnieć, że pełnimy niezwykle ważne funkcje usługowe dla miasta i województwa, nie otrzymując w zamian, w sensie bezpośrednim, praktycznie nic.

Jakie najpilniejsze zadania stoją przed Uniwersytetem Medycznym w tak pięknie rozpoczętym roku akademickim?
Stoimy przed bardzo trudnym zadaniem, gdyż Ministerstwo Zdrowia przeprowadziło zniesienie stażu podyplomowego w całej Polsce. Obiecywano nam poważne kwoty wspomagające, które umożliwiłyby upraktycznienie szóstego roku studiów. Chodzi o powstanie Centrum Symulacji Medycznej oraz o dodatkowe pieniądze na dydaktykę. Budżet państwa na zlikwidowaniu staży zaoszczędził 68 mln zł. Mieliśmy nadzieję, że ta kwota trafi do uczelni medycznych; tym bardziej, że to nam obiecywano. Nie dostaliśmy jednak żadnych dodatkowych pieniędzy. Poważnie więc obawiamy się, że absolwenci, po odbyciu studiów bez stażu, będą nieco gorzej przygotowani do zawodu, niż absolwenci z poprzednich roczników.

Jak władze uczelni zamierzają reagować na problem niżu demograficznego?
Liczba kandydatów na kierunki lekarskie i lekarsko-dentystyczny nie maleje, a wzrasta. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby to się zmieniło w najbliższych 5 czy 6 latach, gdyż Polska ciągle ma o jedną trzecią mniej lekarzy na 10 tys. mieszkańców, niż zaleca Światowa Organizacja Zdrowia. Zapotrzebowanie na lekarzy i pielęgniarki w Unii Europejskiej, ale i poza Unią, jest bardzo wysokie. Choć niż demograficzny nie dotyczy kierunków medycznych, stomatologii i farmacji, na innych kierunkach jest odczuwany. Dlatego stoimy przed pewną restrukturyzacją dotyczącą tych kierunków studiów, które będziemy wygaszać m.in. na skutek niżu demograficznego.

W nowym roku akademickim obowiązuje nowa rzeczywistość prawna regulująca działanie służby zdrowia i szkolnictwa wyższego. Co wynika z tego dla uczelni, którą Pan kieruje?
W naszej uczelni niewiele się zmieni, ponieważ nie mam zamiaru przekształcać szpitali klinicznych w spółki prawa handlowego. Nie mamy takiego zadłużenia, żeby przekształcenie miało charakter obligatoryjny. Osobiście przyjąłem z wielkim sceptycyzmem ustawę, która umożliwia, a de facto zmusza samorządy do przekształcania szpitali w spółki prawa handlowego. Już widać negatywne skutki, gdyż dyrekcje szpitali, a nawet władze wojewódzkie podejmują działania ograniczające do absurdu funkcjonowanie szpitali mało wydajnych ekonomicznie nie z ich winy, ale z powodu niewłaściwych wycen przez NFZ. Odkąd jestem rektorem, razem z kolegami rektorami innych uczelni medycznych, walczymy o ustawę o szpitalach klinicznych, ale odbija się to o niezrozumiałą niechęć Ministerstwa Zdrowia.

Jest jednak nowa ustawa o szkolnictwie wyższym...
Choć daje ona możliwość komercjalizacji badań naukowych, to jednak jest to za mało, by rozwijać prawdziwą innowacyjność. Komercjalizacja, jeśli ma być skuteczna, wymaga potężnej inwestycji ze trony państwa w system wdrożeniowy. Podam przykład. Obliczono, że wprowadzenie nowego leku, już po zakończeniu badań podstawowych, kosztuje półtora miliarda dolarów. Nie stać na to ani uczelni, ani polskiego przemysłu farmaceutycznego.

Rozmawiał Paweł Patora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki