Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pechowy znak zakazu wjazdu na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. Kierowcy wciąż go masakrują! Zobaczcie zdjęcia

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Grzegorz Gałasiński
Co najmniej trzy razy w ciągu ostatnich tygodni niszczony był stojący na ulicy Piotrkowskiej znak zakazu wjazdu samochodów w aleję ZHP. Takie zniszczenie za każdym razem zmienia organizację ruchu.

Na problem znikającego znaku drogowego, który zwykle stoi tyłach hotelu Hampton by Hilton zwrócił uwagę Hubert Barański, prezes łódzkiej Fundacji Fenomen. Barański często jeździ ulicą Piotrkowską na rowerze i jesienią zauważył, że spod znaku zniknęła tabliczka "nie dotyczy rowerów".

- Myślałem, że zdjęto ją celowo, ale okazało się, że nie i po mojej interwencji wróciła - relacjonuje Barański.

Ale niedługo później... zniknął cały znak. Wkrótce został przywrócony.

- Jednak tydzień temu zobaczyłem, że znowu go nie ma. Nie rozumiem jak to możliwe, przecież na Piotrkowskiej działa monitoring - denerwuje się Barański.

Zagadkę jednego ze zniknięć rozwiązał pan Jan Wiśniewski. W listopadzie udało mu się zrobić zdjęcie strapionego taksówkarza, który stoi obok auta i przygląda się zdemolowanemu znakowi. Teraz też widać, że znak został złamany.

Hubert Barański ocenia, że niewielki i stojący równolegle do jezdni znak jest niewidoczny dla kierowców jadących ulicą Piotrkowską. A to stwarzać może zagrożenie, bo każdorazowe zniknięcie znaku zmienia organizację ruchu.

- Oznacza, że ktoś może wjechać pod prąd, powodując stłuczkę lub nieporozumienie z kimś jadącym z naprzeciwka - podkreśla Barański.

Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi wyjaśnia, że zgłoszenie o zniszczeniu znaku wpłynęło do zarządu dopiero we wtorek i zostało już zgłoszone do firmy Szmigiel z którą miasto ma podpisaną umowę na utrzymanie oznakowania.

- Ustawienie nowego to kwestia kilku dni - zapewnia.

Jak dodaje Andrzejewski firma ta ma obowiązek na bieżąco kontrolować stan znaków i je uzupełniać, jednak przy ogromnej liczbie znaków drogowych w Łodzi nie jest w stanie wychwycić od razu wszystkich zniszczeń. A tych jest w Łodzi sporo.

- Przy znakach jest dużo pracy. Bywają niszczone, uderzane, obracane, czasem też się poluzowują - wylicza Andrzejewski.

Aktualizacja (26 stycznia)

Okazało się, że postawienie znaku zajęło mniej niż kilka dni. Pechowy znak wrócił już następnego dnia po naszej interwencji, w czwartek (26 stycznia). Nie wiadomo jednak, jak długo postoi...

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki