Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pędzące auta zagrażają uczniom Gimnazjum nr 15 w Łodzi. Zamiast progów postawiono maszt

Agnieszka Magnuszewska
Zofia Franek, dyrektor Gimnazjum nr 15: - Żałuję, że we wniosku do ZDiT nie narzuciłam montażu poduszek berlińskich
Zofia Franek, dyrektor Gimnazjum nr 15: - Żałuję, że we wniosku do ZDiT nie narzuciłam montażu poduszek berlińskich Krzysztof Szymczak
Dyrektor Gimnazjum nr 15 prosiła urzędników o poprawę bezpieczeństwa przed szkołą. Zamiast progów postawiono maszt z migającym światłem za 40 tys. zł. Auta jak pędziły, tak pędzą.

Ani wysepka na przejściu, ani migające pomarańczowe światło, zamontowane na maszcie, nie skłaniają kierowców do zdjęcia nogi z gazu. Auta kursujące po ulicy Sowińskiego wciąż rozwijają sporą prędkość, choć obowiązuje na niej ograniczenie do 30 km/godz. Ruch też nie jest mały, bo ulica Sowińskiego to łącznik między Łagiewnicką a Zgierską.

Pędzące auta zagrażają uczniom pobliskiego Gimnazjum nr 15, dlatego w pobliżu szkoły przydałyby się poduszki berlińskie. Takiego zdania jest dyrekcja szkoły, rodzice uczęszczających do placówki dzieci oraz radni PiS, do których zwrócili się rodzice uczniów.

Radni Bartłomiej Dyba-Bojarski, Marcin Zalewski, Sebastian Bulak na prośbę rodziców wystąpili do władz miasta z wnioskiem o montaż progów wyspowych pod Gimnazjum nr 15, bo według nich wysepka na przejściu pod szkołą nie zdaje egzaminu.

- Tego zdania jest wielu rodziców - przyznaje Zofia Franek, dyrektora Gimnazjum nr 15. - Jak zaczynałam pracę w tej placówce, nie było w jej pobliżu żadnych ograniczeń ruchu. Po tym jak udało się zamontować wysepkę na środku jezdni, zakładaliśmy, że kierowcy będą przed przejściem zwalniać. Jednak wiele osób tego nie robi. Dla nich jedyną motywacją do zdjęcia nogi z gazu byłyby tylko progi.

Wiceprezydent Ireneusz Jabłoński, który na początku kwietnia udzielił radnym PiS odpowiedzi na interpelację, nie popiera pomysłu montażu progów. Wyjaśnia on, że nie wolno instalować progów zwalniających w odległości mniejszej niż 40 metrów od skrzyżowania, 30 metrów od przejścia dla pieszych, 25 metrów od komór instalacji podziemnych oraz nad konstrukcjami inżynierskimi.

- Obecna infrastruktura drogowa oraz konieczność stosowania wytycznych przy tworzeniu organizacji ruchu wymusiłaby konieczność budowy progów zwalniających w znacznej odległości od omawianego przejścia dla pieszych - wyjaśnia Jabłoński.

Poza tym Jabłoński dodaje, że o korzystaniu z przejścia przez dzieci informuje znak, zwany agatką, oraz aktywne znaki D-6: przejście dla pieszych. I właśnie w tym ostatnim urządzeniu jest problem.

- To ogromny maszt, na wysokość kilku metrów, który został zamontowany pod koniec marca. Na górze znajduje się pomarańczowe światełko, które ma informować o przejściu dla pieszych. Oczywiście światło jest uciążliwe dla mieszkańców okolicznych domów jednorodzinnych, bo świeci im w okna, a kierowcy jak nie zwalniali przed przejściem, tak nie zwalniają - podkreśla Zofia Franek. - Zresztą, tak wysoki maszt w ogóle nie pasuje do willowej dzielnicy pełnej zieleni.

Kto wpadł na pomysł ustawienia znaku? Dyrekcja gimnazjum twierdzi, że nie wie.

- W ubiegłym roku wystąpiłam do Zarządu Dróg z prośbą o zamontowanie urządzeń, które zwiększą bezpieczeństwo przy szkole. Podkreśliłam, że problemem jest nadmierna prędkość aut - tłumaczy Zofia Franek. - Wiem, że w tym samym czasie rada osiedla Julianów - Marysin wystąpiła do ZDiT o montaż przy ulicy Łagiewnickiej masztu z migającym pomarańczowym światłem, które ma informować o przejściu dla pieszych. Najwyraźniej ZDiT postanowił połączyć dwa wnioski i owszem, ustawił maszt, ale pod moją szkołą. Gdy dowiedziałam, że kosztował ona aż 40 tys. złotych, ręce mi opadły. Przecież mogłabym za to wyremontować pół szkoły - dodaje dyrektorka.

Choć Zofia Franek popiera wniosek radnych PiS o montaż progów pod szkołą, sama na razie nie będzie się ich domagać.

- Jak dostałam już wysepkę i maszt za 40 tys. złotych, to nie wypada mi już prosić o montaż progów zwalniających - przyznaje Franek. - Żałuję jednak, że we wniosku do ZDiT nie narzuciłam gotowego rozwiązania problemu, czyli montażu poduszek berlińskich, które powinny się znajdować przy każdej szkole. Zakładałam, że urzędnicy wybiorą najlepsze rozwiązanie. Chciałabym się jednak dowiedzieć, kto podpisał się pod decyzją montażu wielkiego masztu pod naszą szkołą.

Zarząd Dróg i Transportu jest zdziwiony takim pytaniem, bo twierdzi, że o montaż masztu ze światłem wnioskowała szkoła.

- W październiku ubiegłego roku dyrekcja gimnazjum wystąpiła do nas prośbą o montaż aktywnego znaku D-6. Podkreślała w piśmie, że wielu kierowców ostro hamuje przed przejściem dla pieszych - mówi Piotr Grabowski z biura prasowego ZDiT. - Poinformowaliśmy panią dyrektor, że być może zwiększone natężenie ruchu na Sowińskiego to wynik remontu ulicy Inflanckiej.
Jednak po zakończeniu remontu ruch na ulicy Sowińskiego się nie zmniejszył, więc zamontowaliśmy w marcu znak D-6.

Nie tylko na ulicy Sowińskiego ZDiT nie chciał zamontować progów. Odmówił ich instalacji również na ulicy Kurczaki, gdzie według radnego Radosława Marca (PiS) zwiększyłyby bezpieczeństwo pieszych. Argumenty, których wiceprezydent Marek Cieślak użył w odpowiedzi na interpelację radnego, to m.in.: kursowanie po ul. Kurczaki samochodów ciężarowych, związanych z obsługą zakładów Hutchison, tylko jeden wypadek w ciągu 2,5 roku z udziałem pieszego oraz... zlokalizowanie szkół podstawowych wewnątrz osiedla.
A gdyby były przy głównej drodze, jak Gimnazjum nr 15 na ulicy Sowińskiego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki