Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE GKS Bełchatów - Okocimski Brzesko 1:1 [ZDJĘCIA]

Paweł Hochstim
Piłkarze PGE GKS Bełchatów zremisowali w drugiej kolejce rozgrywek pierwszej ligi z Okocimskim Brzesko 1:1. Rywal bełchatowskiej drużyny w poprzednim sezonie bronił się przed spadkiem, więc remis chwały drużynie trenera Kamila Kieresia nie przynosi.

W niedzielę Kiereś nie mógł skorzystać z Macieja Wilusza, który musiał pauzować po czerwonej kartce, obejrzanej przed tygodniem. Wilusza zastąpił Piotr Witasik i spisał się przyzwoicie. W porównaniu do pierwszego spotkania w składzie PGE GKS doszło do jeszcze jednej zmiany - zamiast Michała Renusza na boisko wybiegł Łukasz Wroński.

W pierwszej połowie trudno było nie usnąć. Trzy celne strzały w ciągu 45 minut - dwa piłkarzy PGE GKS, a jeden Okocimskiego - to za mało, by można mówić o dobrym meczu pierwszej ligi. Bełchatowianie przez długie minuty pierwszej połowy sprawiali wrażenie zespołu, który nie potrafi narzucić swojego stylu gry.

Być może w przerwie trener Kiereś uświadomił swoim piłkarzom, że, by awansować do ekstraklasy, z takimi rywalami, zwłaszcza na swoim stadionie, trzeba wygrywać. I wystarczyła jedna akcja, dziesięć minut po wznowieniu gry, by bełchatowianie objęli prowadzenie. Mateusz Mak strzelił na bramkę Aleksandra Kozioła, piłka odbiła się od poprzeczki i dopadł do niej Kamil Wacławczyk, który zapewnił drużynie Kieresia prowadzenie.

Właściwie dopiero od tego momentu mecz zaczął przypominać spotkanie pierwszoligowe. Brzeski zespół ruszył do ataku i już kilka chwil później mógł wyrównać, gdy Piotr Darmochwał chyba próbował dośrodkowywać, ale wyszedł z tego groźny strzał. Arkadiusz Malarz wybił jednak piłkę zmierzającą pod poprzeczkę.

Bełchatowianie też atakowali i gdyby bracia Michał i Mateusz Makowie byli bardziej skuteczni, to pewnie kibice doczekaliby się drugiego gola. Piłkarze Kieresia próbowali też uderzeń z dystansu, ale brakowało im dokładności, tak jak choćby w 83. minucie, gdy na uderzenie zdecydował się Grzegorz Baran. Podobnie jak w meczu z Puszczą, kibice do ostatniej chwili musieli więc drżeć o końcowy wynik. I tym razem się nie udało, bo trzy minuty przed końcem meczu Daniel Brud zamienił na gola podyktowaną za faul jedenastkę.

I wtedy zrobiło się nerwowo, bo piłkarze GKS byli bardzoi podrażnieni stratą gola. Niestety, zamiast na gole, przekuło się to w bijatykę. W 90. minucie Patryk Stefański sfaulował Pawła Baranowskiego, a arbiter ukarał go czerwoną kartką. Piłkarz Okocimskiego usiadł na boisku, co nie spodobowało się Baranowi, który chciał siłą sciągnać go z murawy, by móc wznowić grę. Sędzia od razu wyjął żółtą kartkę, ale niestety Barana to nie uspokoiło. Aż wreszcie arbiter wyjął drugą żółtą kartkę i wyrzucił doświadczonego pomocnika PGE GKS z boiska.

Jeszcze w końcówce serca bełchatowskich kibiców mocniej zabiły, gdy na strzał zza pola karnego zdecydował się Szymon Sawala. Niestety, piłka poszybowała nad bramką.

GKS w pierwszych dwóch kolejkach nie zachwycił. Nie ma wątpliwości, że trener Kiereś i jego sztab muszą szybko poprawić formę drużyny, bo ta obecna nie wystarcza nawet na Okocimskiego, więc tym bardziej nie wystarczy na bardziej wymagających rywali. A już w najbliższą niedzielę zespół PGE GKS pojedzie do Chojnic na mecz z najsilniejszym z beniaminków. I tam o punkty, grając tak, jak w niedzielę, może być trudno.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: PGE GKS Bełchatów - Okocimski Brzesko 1:1 [ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki